sobota, 28 października 2017

Od Quicka

Podjechaliśmy pod hotel i napadli nas ludzie z telewizji prosząc o wywiad.
-Tylko szybko i po polsku moja żona nie zna włoskiego, a powinna rozumieć o co pytacie, Więc jeśli macie tłumacza to możemy odpowiedzieć na kilka krótkich pytań.
-W jakich okolicznościach się państwo poznali? - padło 1 pytanie
-Wpadliśmy na siebie przypadkiem - odparła Roz
-A czemu akurat polka?
-Bo polskie dziewczyny są najpiękniejsze - odparłem zgodnie z prawdą
Pytań było jeszcze wiele i naprawdę bezsensowne. Na większość nie odpowiadaliśmy. W końcu po 40 minutach postanowiłem to skończyć.
-Moi drodzy pozwólcie nam teraz pójść się pobawić bo przynudzacie. Dziękujemy za przybycie - i po prostu skierowaliśmy się na salę.
Nie miałem bladego pojęcia że Dominik tak zaszaleje i na zaprasza tyle gości eh nie podobało mi się to. Damon cały czas płakał. Jula już na uszach stawała żeby go uspakajać jakoś. Ludzie gadali jedni przez drugich ciągle sto lat śpiewali i pić mi kazali, ale ja nie zamierzałem. Musiałem być trzezwy dla Roz, no nie pójdę z nią do łózka i będę śmierdział wódą. O ile będzie mnie chciała po tym wszystkim nawet porozmawiać nie mogliśmy. Tak wiele chciałem jej powiedzieć. To że jest prześliczna, że ją kocham, że przepraszam, że jestem idiotą. Jedyne to mogłem ja przytulać i z ciężkim sercem patrzeć jak się męczy, gdy słyszy płacz Damona.
Po 2 godzinach pobytu na sali weselnej miałem już szczerze wszystkiego dosyć i moja rodzinka też nie czuła się najlepiej, wiec podałem im karteczkę by przekazali pozostałym. Właściwie to była serwetka na której napisałem że spadamy na górę po angielsku a Dominik nas będzie musiał usprawiedliwić a oni  niech się bawią. Wszyscy powoli się wymiksowali ja wziąłem od Juli Damona. Przeprosiłem wszystkich gości i obiecałem że gdy mały troszkę się uspokoi wrócimy a puki co życzyłem im wszystkim miłej zabawy.
-Nawet chwili spokoju. Kruszynko jak ty pięknie wyglądasz eh i przepraszam za tą ostatnią noc i za ten zawias w kościele. Ta temperatura mnie jakoś trzyma i nie wiem od czego. Dopiero Dominik dał mi przeciw gorączkowy bo nawet o tym nie pomyślałem. Za to pomyślałem żeby się przebrać i zrobić imprezkę na górze. Nawet kazałem wszystko przyszykować, bo nikt z nas nic tam nie jadł możemy powygłupiać się potańczyć co ty na to?
-To świetny pomysł tęskniłam za tobą i bałam się że mnie zostawisz, a jak zacząłeś kręcić w tym kościele to mało nie umarłam ze strachu.
-Oj nie wspominaj tego to straszne było. Damon już się wyciszył widzisz brakowało mu mamusi i tatusia nie mówię że Jula zle się nim zajęła czy coś. On maleńki jeszcze jest i wiesz do nas przywykł i do noszenia. Chyba go rozpieściliśmy he, ale to w końcu nasz synuś.
-Na początku się go bałam a teraz nie mogę się z nim rozstać nawet na kilka godzin bo zle się z tym czuję i bardzo za nim tęsknię
-Eee... ja miałem podobnie he he jak się urodził to przeraził mnie jego krzyk i zastanawiałem się jak ja to zniosę a on płakał dzień i noc. A teraz to takie naturalne i mi nie przeszkadza a najważniejsze jest to że jesteśmy już kochającą się i prawdziwą rodzinką. Pocałowałem malucha w czoło i przytuliłem Roz.
Potem tradycyjnie przeniosłem ją przez próg z Damonem. Ale w bieli wiec tradycji stało się zadość. Roz się przebrała a ja zająłem się Damonem który spłakany prawie natychmiast zasnął. Położyłem go do nosidełka i poszliśmy na koniec korytarza do pokoju gdzie już imprezowali bez nas. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym śmialiśmy się jak u siebie w domu przy obiadach. Było tak normalnie jak w Polsce i wtedy zdałem sobie sprawę że tęsknię za naszym domkiem w górach. Pózniej trochę po wywijaliśmy piruetów. Na koniec Drake wpadł ręką w tort Luke się śmiał no tak jak my wszyscy, ale oberwał pierwszy bo stał najbliżej pózniej wszyscy się lepiliśmy i umazani poszliśmy do swoich pokoi. Jednak dla mnie i Roz to nie był koniec he he.
-To uciekamy do sypialni? Tylko się nie przestrasz bo nie wiem co Dominik tam nawymyślał.
-Spanie na legalu - powiedziała Roz patrząc na obrączkę.
-No tak słuchaj mam syna, ożeniłem się zostaje tylko dom i drzewo.
Roz zaczęła się śmiać.
-I noc poślubna - dodała
-Jak nie masz ochoty to po prostu poprzytulamy się tylko - powiedziałem
-No tak łatwo to nie będziesz ze mną miał, a co ty myślisz że ja to nie mam na męża własnego ochoty?
-Głupi ja.
Wjechaliśmy windą na ostatnie piętro tam były najdroższe apartamenty i sypialnie wszystko zrobione pod noce poślubne. Znalezliśmy odpowiedni numer pokoju otworzyłem drzwi i jeszcze raz przeniosłem Roz przez próg. No i muszę przyznać że to co ukazało się naszym oczom zszokowało chyba nas oboje. Postawiłem Roz na miękkim puszystym dywanie w kolorze bordowym. Staliśmy i po prostu się gapiliśmy.
-Nie wiedziałem że coś takiego mam w ofercie - powiedziałem zamykając drzwi na klucz. Ściany były w lekko różowym kolorze cały apartament wyciszony. To co się rzucało w oczy to łóżko a raczej jego wygląd mnóstwo białych i bordowych poduszek starannie poukładanych w jakiś synchroniczny układ. Biała atłasowa pościel nakryta bordową welurową kapą lekko przy małą znaczy tak to miało wyglądać. Biel mieszana z bordo na środku przestronnego łóżka na bordowej kapie było ułożone z puszystego weluru spore serce w białym kolorze, a środek miało bordowy. Całości dopełniały białe i bordowe róże ułożone w wiązankę i położone na samym koniuszku serduszka całe ramki serca. Co jakiś czas były ozdobione samymi rozwiniętymi bordowymi różami nad łóżkiem wisiały delikatne białe zwiewne firanki bez żadnego wzorku pospinane w półksiężyce. Rozchodziły się ku dołowi i przyczepione były bordowymi różami wraz z zielonymi listkami do boków łóżka. Obok łóżka stała biała komoda na styl barokowy na niej lampka nocna. Sufit ozdabiały delikatne w montowane  nad łóżkiem lampki które powodowały nastrój i dodawały ciepła całemu pomieszczeniu. Na stoliku nakrytym gustownym białym obrusem i posypanym bordowymi płatkami róż  stało schłodzone wino i szampan oraz truskawki. Łazienka była wyłożona czarnymi płytkami  w sufit w montowane były ledowe żarówki dające delikatne różowe światło które odbijało się na białych płytkach podłogi. W rogu łazienki stała wanna na kształt zaokrąglanego trójkąta podłoga posypana była bordowymi płatkami róż. Wanna miała hydromasaż automatyczne podgrzewanie wody. Wewnątrz było pełno piany na której oczywiście były wysypane bordowe płatki róż. Całości dopełniały bordowe ręczniki po prostu szok Dominik się postarał
-To co najpierw kąpiel?
Roz chyba była w takim samym szoku jak ja bo pokiwała tylko głowa i automatycznie zaczęła się rozbierać ja poszedłem odstawić nosidełko ze śpiącym Damonem
-No stary śpij tu jak aniołek i nie popsuj nam tej chwili jak mamusia ma ochotę
Wszedłem do łazienki Roz leżała w wannie wyraznie zadowolona. Rozebrałem się i wszedłem do niej przytuliliśmy się, całowaliśmy pózniej kosmos.
-Wiedziałeś o tym?
-Nie miałem pojęcia że coś takiego tu jest - mruknąłem przysypiając.
Z rozkosznego leżakowania w wannie wyrwał nas płacz Damona. Owinęliśmy się ręcznikami i poszliśmy do niego zjadł i zasnął. Roz zajadała truskawki wtulona we mnie. Nic nie mówiliśmy było nam po prostu dobrze w takiej ciszy cieszyć się swoja bliskością. Po jakimś czasie była runda 2 którą zaczęła Roz i skończyło się na tym jak wymamrotała że latają jej gwiazdy przed oczami. Ledwie żywy przyznałem że mam mroczki przed oczami przytuliliśmy się bo chyba żadne z nas nie miało się siły ruszyć po takiej jezdzie. Już się lekko rozwidniało. A my dwoje eh.
Byliśmy już w końcu chyba nacieszeni sobą i swoja bliskością. Leżeliśmy wtuleni w siebie i rozmawialiśmy o tym całym ślubie. No co prawda widziałem to inaczej, ale Dominik on zawsze robił swoje bo on przecież wie naj.
-Szkoda tylko ze oprócz ciebie i naszej rodzinki nie mam się z kim pocieszyć, poplotkować, nie mam się komu pochwalić - Powiedziała Roz i posmutniała
-Oj słoneczko wiesz sama jakie są czasy ale hm mam pomysł
wyszedłem z pod kołdry.
-Wiesz że nie masz nic na sobie? - upewniła się - i takiego to cie nie widziałam
-To się przyzwyczajaj kruszynko no chyba że coś ze mną nie fajnie to mogę wskoczyć w portki
-Nie no jest wszystko na miejscu - śmiała się
-Eee... to spoko bo zacząłem się obawiać he he - przyniosłem laptopa który stał na komodzie .
-Ciekawi mnie po co Dominik zostawił ten laptop
-Jako wspomagacz gdy byś mnie nie kręciła to miałem sobie włączyć brzydki film... no dasz wiarę i wziąć niebieska tabletkę -  wypaliłem
-Będziesz teraz pracował?
- Nie no co ty wejdziemy na facebooka i poszukamy znajomych może się ktoś uchował co ty na to? - Pocałowałem ją i podałem laptopa
Roz wpisała hasło no i chyba ktoś się i nawet uchował. Roz napisała cześć bo jakaś Anka była nawet dostępna
-A co to za Anka?
-Kiedyś przed epidemią chodziłyśmy razem do jednej klasy nasze mamy się znały i ona jako jedyna uważała ze nie jestem czarownicą i mnie nawet lubiła. Jej mam często przychodziła do mojej wiec sporo czasu spędzałyśmy na plotach o facetach.
-No domyślam się bo baby tylko o facetach gadają
-A ja nawet nie mam się z kim podzielić swoim szczęściem?
-A naprawdę jesteś szczęśliwa - pocałowałem ją
-Tak teraz jak mam was obu tylko dla siebie to zdecydowanie tak.
-No to chyba już masz z kim poplotkować bo coś, ktoś odpisał - skomentowałem
-To Anka - ucieszyła się Roz - mogę poklikać? Nie będziesz zły?
-Nie no co ty pisz. A ja mogę czytać? - dopytałem
-Jasne - pocałowała mnie - ale nie komentuj
-A podpowiadać mogę?
W odpowiedzi Roz się tylko uśmiechnęła. Była taka szczęśliwa jak mała dziewczynka która dostała lizaka. Z rozmowy wynikało że wszyscy żyją i że ma 2 letnią siostrę ta cała Anka i jej ojciec uratował jakąś Aśkę która była w wieku Drake i się on jej podobał no i że są tu w Wenecji mieszkają w jakimś pensjonacie. Pisała że jest ciężko i ta cała Aśka też coś pytała o Drake. Roz też pisała że tu jesteśmy że wyszła za mąż i takie tam babskie pierdoły. Póżniej coś posmutniała
-Co się stało?
-One nie wierzą mi
-Przecież ten ślub leciał w telewizji
-Ale oni nie maja tam telewizora nie stać ich w ogóle im ciężko
-No to trzeba zaprosić ich na obiad i pokazać klasę co ty na to?
-Zrobił byś to dla mnie?
-Jasne wszystko dla mojej żony nawet za gwiazdorze he he no żeby bardziej ci zazdrościły
-Kochany jesteś a pomógł byś im jakoś bo tam gdzie mieszkają są szczury i ten jej ojciec to dorywczo robi bo są tu nie legalnie.
-No to by wszystko wyjaśniało pomyślę ale myślę że dało by się coś zrobić jeżeli ty tego chcesz
-Mówiłam ci że cię kocham?
-Z 1000 razy w tę noc. Rety to już 6 to może niech ona napisze ci adres tego pensjonatu i o 7:30 podjedzie pod nich moja limuzyna to na 8 by byli w sam raz na śniadanie .
-Naprawdę?
-No klikaj słonko a ja skocze pod prysznic bo w tym układzie to trzeba się ogarnąć. Hm... tylko muszę załatwić kilka spraw ale to może nie będzie wam przeszkadzało jak popracuje trochę podczas śniadania.
Takim to sposobem Roz znalazła znajomych pózniej się szykowała nie poznawałem jej ale tak się cieszyła
-Ale będą miały miny mówiła a kierowca nic nie powie?
-Nie kochanie to twoja gra .
I wybiła godzina 0. Mieliśmy wychodzić gdy obudził się Damon
-Idzi kochanie nakarmię go przewinę i przyjdziemy. Kierownik podprowadzi ich do naszego stolika
Gdy zszedłem te dziewczyny tak piszczały że mało co nie ogłuchłem rety jak za starych czasów gdy psiapsióły się zobaczą po wakacjach poczekałem troszkę bo Damon dopiero zasnął wiec by go obudziły. No świetnie teraz będą miały miny Roz nareszcie utrze im nosy a ja jej pomogę a co?
Wziąłem wózek bo zamierzałem popracować nad tą fuzją na wyścigach miałem podpisać umowę a jeszcze nawet do niej nie zajrzałem. Powoli podszedłem do stolika a za mną kierownik hotelu.
-No już jesteśmy kochanie - pocałowałem Roz - O widzę że są twoi goście. Witam państwa - podałem rękę facetowi koło pięćdziesiątko pózniej przywitałem się z jego żoną. Roz nie wytrzymała i sama powiedziała żeby szybciej było
-To jest Anka z którą pisałam, a to Aśka
-Witam państwa w hotelu Etna mam nadzieje ze podróż się państwu nie dłużyła?
-To jest John mój maż - przedstawiła mnie Roz .
-Karty dla państwa proszę - wydałem polecenie kierownikowi hotelu.
-Rozumiem że w języku polskim szefie?
-Tak i jakaś polską obsługę mi daj wiesz jak Roz jest uczulona jak oni się plączą
-John jest Włochem - ciągnęła dalej Roz
Póżniej to już nie bardzo wiedziałem jak toczyła się rozmowa bo najpierw pochłonęły mnie te papiery wiec piąte przez dziesiąte słyszałem że najpierw gadały o Damonie póżniej o tym ślubie potem coś o kiecce ślubnej i tej którą Roz miała na sobie
-Dziewczyny pytają czy droga była ta sukienka - dopytała mnie Roz
-Znaczy ślubna? To ja nie wiem w poniedziałek dostane fakturę kochanie a i te konkretną to wiesz Dominik wymieniał tobie garderobę przed przyjazdem więc musiał bym fakturkę znalezć ale tania nie była jest jakiegoś znanego projektanta Dominik nie znosi tandety jej jak on mnie denerwuje
-Dominik to stylista zajmuje się ciuchami włosami wszystkim
-Właśnie jest nie znośny
I jak na złe pojawił się Dominik
-I jak się podobało Bella? - zapytał Roz
-Mi się podobało
-Ah tak on się nie odzywa to coś mu nie pasowało
-Lakier Dominiku nie było go tam i te olejki, no koszmarne mam włosy teraz po tym
-Ja zaraz to załatwię za bardzo cie rozpieściłem mój drogi i teraz ciężko ci dogodzić
-Podpisuje dziś te fuzje muszę chyba jakoś wyglądać - burknąłem
-Jesteś dziś nieznośny, jak ty z nim wytrzymujesz moja droga - powiedział do Roz i poszedł
Wszyscy obecni patrzyli ze zdziwieniem
-John sporo pracuje i ma czasem swoje humory
-Ale co kochanie mam humor - pocałowałem ją i uśmiechnąłem się
Pózniej rozmawiałem z tym całym ojcem a dziewczyny jedząc śniadanie oglądały na laptopie płytkę ze ślubu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz