sobota, 28 października 2017

Od Rozi

No nie wieże czy oni musieli odwalać akurat teraz. Nie mogli na tą randkę iść sobie w niedziele. Wiedziałam że mój brat to głupek i to że zwinął jakiś samochód wcale mnie nie zdziwiło ale że Al? Myślałam że ona jest mądrzejsza. Swoją drogą nie ma to jak kraść kradziony samochód. Tak trafić mógł tylko mój brat. Martwiłam się że Quickowi może nie udać się go wyciągnąć. Sama nie wiem czy my w cywilizowanym świecie to dobry pomysł. Wtedy do pokoju wszedł Quick z Drake'em. Quick wziął Damona i poszedł do Al.
- Co to miało być? - wypaliłam na wstępie - Boże Drake gdyby ojciec się dowiedział
- Ojciec nie żyje - przypomniał
- Dzięki za przypomnienie bo już zapomniałam jak wyglądały jego zwłoki
- Oj nic złego nie zrobiłem. Wziąłem tylko parę rzeczy ze sklepu...
- Drake to się nazywa kradzież - zauważyłam - w normalnym świecie żeby coś mieć trzeba to kupić. Żeby kupić trzeba mieć pieniądze. A żeby mieć pieniądze trzeba zarabiać.
- Dzięki siostra za przypomnienie bo zdążyłem zapomnieć jak to działa. Ale nie wiem czy już zapomniałaś ale nie żyjemy w normalnym świecie w naszym świecie bierzesz to na co masz ochotę. Więc wziąłem. Nikomu nic złego się nie stało.
- I widzisz Drake wsadzili cię do paki a ty nawet nie czujesz się winny - wypaliłam
- A ty udajesz że to wszystko jest normalne. Chodzisz sobie i kupujesz kiecki. Przebierasz się, malujesz i układasz włosy. To nie jest nasz świat Roz.
- To nie znaczy że będąc tu nie możemy udawać że zachowujemy się normalnie. - zauważyłam
- Skończmy już tą gadkę bo donikąd nie prowadzi. Nie czuje się niczemu winien bo nic nie zrobiłem. Powiedz swojemu przyszłemu mężowi żeby wystawił mi rachunek za swoje usługi wyciągnięcia mnie z paki postaram się uregulować dług. - fuknął
- Drake przecież wiesz że nie o to chodzi
- Nie a ja myślałem że twój mężuś płacze za pieniążkami. Dobra nie ważne postaram się oddać nie lubię mieć długów
- Jak zamierzasz oddać mu tyle kasy? - spytałam - Przecież ty nie masz grosza przy duszy
- Nie wiem obrabuje bank - warknął i skierował się do wyjścia
- Drake - zatrzymałam go - mieliście się dogadać. A ty zacząłeś wyciągać jakieś przestarzałe brudy. O co ci chodzi? Dlaczego postawiłeś sobie za cel zrujnowanie mi życia?
Naprawdę był zaskoczony.
- To nie tak Roz że chcę rujnować ci życie. - zaczął - po prostu się martwię o ciebie. Nie byłaś jego żoną a i tak do ciebie strzelali. Nic nam nie mówi więc nie wiem co robi. Przecież wasze małżeństwo to farsa którą budujecie na kłamstwach i tajemnicach
- Więc stwierdziłeś że nam pomożesz pozbyć się tajemnic? - dopytałam wściekła
- Przynajmniej ty jesteś w porządku. Nie musisz dziękować to mój obowiązek jako waszego świadka.
- Więc jutro nie zapomnij obrączek - warknęłam
Drake wyszedł. Normalnie nic do niego nie dociera. Byłam tak wściekła że się popłakałam. Dlaczego mój brat musi być taki głupi. Fakt to nie realne abyśmy byli rodzeństwem. Wytarłam głupie łzy z policzka i wyszłam poszukać Quicka. Quick miał rozmawiać z Al więc poszłam i zapukałam do drzwi ich pokoju. Drzwi otworzył Luke który robił wykład Al i Drake'owi
- Myślałam że Quick miał rozmawiać z Al
- Rozmawiał - powiedział - ale wyszedł
- Jak to wyszedł? - dopytałam
- Zostawił Damona u Juli i wyszedł
- Dzięki - odparłam
Odkręciłam się i poszłam do pokoju Julki i Luke. Jak to wyszedł i dokąd. Zapukałam do drzwi.
- Przyszłam po Damona - wypaliłam
 - Co się stało? - dopytała Jula
- To znaczy
- No Quick przyszedł zostawił Damona bo ty byłaś zajęta rozmową z Drake'm i powiedział że widzimy się w kościele. No ale coś wspomniał że chyba żadnego ślubu nie będzie - wyjaśniła
Jak to powiedział że ślubu nie będzie. Jak w transie wzięłam Damona i wróciłam do swojego pokoju. I dopiero kiedy zamknęłam za sobą drzwi wybuchłam płaczem. Było już pózno więc nakarmiłam Damona i położyłam go spać. Sama położyłam się do łóżka płacząc w poduszkę. W takim razie po co to wszystko. Po co wyrzucanie tyle kasy na całe te ślubne głupoty kiedy on wcale nie chce się żenić. Chyba Drake musiał się dowiedzieć bo przyszedł ze mną pogadać ale udawałam że śpię. Przysnęłam dopiero rano ale wtedy musiał obudzić mnie Dominik.
- Mówiłem ci abyś się wyspała - zaczął - przecież ty wyglądasz okropnie
- Dominik idz sobie - powiedziałam
- Kochaniutka - zaczął - mam nie wiele godzin by wyprowadzić cię na ludzi.
- Dominik spadaj bo obudzisz mi dziecko - warknęłam
Ale ten nie dawał za wygraną
- Ty musisz dobrze się prezentować. Będzie mnóstwo gości nie możesz wyglądać przeciętnie - wypalił - będzie pewnie również telewizja
No pięknie zostanę wystawiona na oczach tysiąca ludzi czemu nie. Najważniejsze żebym dobrze się prezentowała. Może powinnam wziąć lekcje płakania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz