Wszedłem do pokoju Al lecz gdy ją zobaczyłem przeszła mi ochota na gadkę. Miałem porozmawiać z nią o tym szpitalu, ale dziś to chyba raczej nie najlepszy moment.
-Mam nadzieję że dobrze się bawiliście - skomentowałem jej zachowanie. Położyłem kasę na łóżko - wystarczyło powiedzieć i samochód też był dostępny. Nie musieliście roznosić miasta,teraz jesteście na cenzurowanym i każdy wasz mały błąd i lądujecie w pace. Co mogłem to dla was zrobiłem teraz jak coś przeskrobiecie to was nie wyciągnę no w szczególności twojego pajaca.
-Jesteś zły? - skomentowała Al.
-Raczej zawiedziony.
-Drogo cie to kosztowało.
-Cena to pojecie względne przyjazń wymaga poświęceń. Po prostu Luke i Roz martwili się o was ja zresztą też a oni wymagali ode mnie cudów. We wtorek pojedziesz na badanie jesteś tam umówiona na 10.
-Ale ja może mam inne plany - stwierdziła rozbawiona Al.
-Będą musiały poczekać.
-Bo ty tak mówisz?
-Mówię tak bo martwię się o twoje zdrowie a skoro jest szansa żeby coś z tym problemem zrobić to trzeba korzystać. Przepraszam ale nie czuje się najlepiej i nie mam ochoty ciągnąć tego dialogu, bo chyba nie odzyskałaś jeszcze zdrowego rozsądku.
-Nie masz prawa tak do mnie mówić - Krzyknęła Al.
-Jeszcze będziesz miała przeprawę z Luke a ja istotnie nie mam prawa. Proszę tylko żebyś dopełniła obowiązku świadkowej.
-Zastanowię się może wcale nie przyjdę na ten ślub.
-Ok to powiedz to Roz. Na pewno się ucieszy.
-Miłego pobytu w moim hotelu panno Kwiatek. Powiedziałem na odchodne.
-Ja tylko żartowałam - usprawiedliwiała się Al. Do pokoju wszedł Luke
-Mogę zostawić małego z Julą? Roz rozmawia z Drake a jego raczej nie mam ochoty oglądać. A i przekaż Roz że widzimy się jutro w kościele. Pogadaj też z siostrą bo czuje że do tego ślubu nie dojdzie.
-Nie będzie cię na noc?
-Na to wygląda.
-Robisz sobie kawalerski?
-Przed chwilą z niego wróciłem taniec z pałami to było moje największe z marzeń. Po prostu chyba wszyscy musicie pobyć razem a ja nie będę siedział w pokoju z Julą. I ogarnij Al we wtorek jest umówiona na wizytę z tą ręką ,trzeba coś robić bo to postępuje ja ją poinformowałem, ale jedyne co to się oburzyła.
-Naprawdę przepraszam za nią i dzięki .
-Zrobiłem co było trzeba drobiazg. Poza tym jesteśmy kumplami.
Pózniej wszedłem do pokoju Juli pukając.
-Zajęła byś się Damonem?
-Jasne coś zle wyglądasz?
-Nie za bardzo się czuję a tych dwoje jeszcze kozaczy eh.Widzimy się na ślubie o ile do niego dojdzie.
-Czemu miało by nie? - dopytała Jula.
-Al się zapytaj. Przepraszam ale muszę już iść. Po kilku minutach opuściłem hotel wsiadłem do samochodu i jechałem przed siebie.
Po dwóch godzinach byłem już tak wyczerpany i temperatura dawała o sobie znać ,że zjechałem na parking oparłem głowę o kierownice i przysnąłem. Musiałem się usunąć w cień oni są rodzeństwem każde z nich kogoś ma. Ja w tym momencie zszedłem na dalszy plan.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz