piątek, 27 października 2017

Od Lexi Cd Drake

Dość szybko zdążyłam zapomnieć o wszystkim. O tym że mało co nie zabiłam niewinnego człowieka, o tym że Creepy nie żyje jak i o świecie w jakim musieliśmy żyć przez dwa lata. Przy Drake'u wszystko wydawało się łatwiejsze i takie normalne.
Drake ukradł również łódkę a raczej gondolę i pomógł mi do niej wejść, byłam pewna że za moment się wywali. Jednak udało mi się usiąść. Ale jak tylko Drake zanurzył wiosło wylądowaliśmy w wodzie. Woda była lodowata i jak najszybciej z niej wyszłam, co nie było łatwe zwłaszcza że cały czas się śmiałam.
- Trochę kiepsko wyszło- przyznał Drake.
-Mam tylko nadzieję że to niebyły ścieki.- powiedziałam.
-Na pewno nie, jaki idiota by pływał w ściekach- zapewnił co nie bardzo mnie przekonało, w końcu jak sama nazwa wskazuje to są kanały. A wiec szybko przestałam o tym myśleć, to była czysta woda.
-A wiec wracamy do hotelu- stwierdził Drake prowadząc mnie w drogę powrotną.
-Nie, jeszcze nie- poprosiłam. Nie chciałam wracać do hotelu.
-Jesteśmy cali mokrzy, przeziębisz się- upierał się przy swoim Drake.
-I co z tego nie długo umrę a więc mam zamiar miło spędzić czas który mi został. - mruknęłam cicho, faktycznie zrobiło mi się zimno ale nie chciałam by ten dzień się już skończył, a może noc,  ale Drake chyba to usłyszał bo od razu się zatrzymał.
- Nie umrzesz- powiedział zdecydowanie- nie pozwolę ci, słyszysz?
Skinęłam głową bo nie chciałam się z nim kłócić, Drake pocałował mnie w czubek głowy i poprowadził dalej ale inną drogą. Kluczyliśmy wąskimi uliczkami a Drake co jakiś czas patrzył na mapę. Nie wiem ile czasu minęło ale zdążyłam przemarznąć kiedy wyszliśmy z wąskich uliczek z kanałami na normalną ulicę. Chwilę szliśmy tą ulicą kiedy Drake zatrzymał się przed czarnym bmw.
-Drake, chyba nie chcesz...
-Tylko pożyczymy.- zapewnił, uśmiechając się łobuzersko.
-Pożyczenie gondoli nie najlepiej nam wyszło- przypomniałam
-Ale to samochód.
- I na pewno ma alarm- stwierdziłam, ale było za pózno bo Drake już nacisnął na klamkę. Nie wiem co mnie bardziej zdziwiło, to że nie było alarmu czy to że samochód był otwarty. Drake zabawił się w dżentelmena i otworzył mi drzwi. Jeżeli w środku będą kluczyki to chyba się nawrócę. Jednak z odpaleniem Drake musiał się trochę pomęczyć.
-A gdyby miał alarm? Nie mogłeś wziąść innego?- spytałam kiedy ruszyliśmy.
-Wiedziałem że nie ma alarmu i nie mogłem wziąść jakiegoś złomu bo nie było by ogrzewania. W sumie tylko dlatego pożyczyłem samochód ale jak już go mamy to się przejedziemy.
I faktycznie dopiero teraz zauważyłam że działa ogrzewanie a ubrania powoli wysychały. Zauważyłam również kilka butelek pod fotelem. Drake oczywiście nie przejmował się ani ograniczeniem prędkości a ni czerwonymi światłami a więc nie odmówił również wódce. W radiu leciał jakiś rock. Powoli zaczynało się rozwidniać. Po jakimś czasie Drake zatrzymał się na jakimś klifie.
-Chodz- powiedział wysiadając z samochodu i zabierając pełną butelkę. Usiedliśmy na masce samochodu a Drake mnie przytulił.
-Oglądanie wschodu słońca jest bezpieczniejsze i stu procentowo łatwiejsze od pływania gondolą.- przyznał.
-I raczej nic nie może pójść nie tak.
-Ty to lepiej nic nie mów bo jeszcze wykraczesz.
Przez chwilę panowała cisza, co przy Drake'u bardzo rzadko się zdarzało. Drake na prawdę się starał, ciekawe jakby to było gdybyśmy się poznali w normalnym świecie.
Siedzieliśmy i piliśmy aż słońce nie wzeszło a patrzenie na nie ,nie stało się niemożliwe.
-Powinniśmy wracać- zauważyłam- Luke na pewno już się nie pokoi, tym bardziej miałam iść z Roz oglądać suknie.
-Myślisz że już popowstawali?
A więc wsiedliśmy  z powrotem do samochodu i ruszyliśmy w drogę powrotną.
-Dzięki Drake, to była super noc, nawet te ścieki tego nie zepsuły- powiedziałam bo uznałam że powinien  wiedzieć że naprawdę doceniam jego starania bycia romantycznym.
-To były kanały- poprawił mnie i mnie pocałował.
-Patrz na drogę, bo Luke cie zabije jak przez ciebie zginę w wypadku- ostrzegłam go ale Drake się tym raczej nie przejął bo pocałował mnie po raz drugi i jak tylko się odsunął by zerknąć na drogę wdepnął hamulec aż pasami szarpnęło, niestety samochód nie zdążył do końca zahamować i stuknął w auto które wyjeżdżało z uliczki. Uderzenie na pewno nie było poważne. Na nasze nieszczęście to był radiowóz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz