Leżałem na łóżku. Damon gapił się na zabawki które co jakiś czas poruszałem. I nagle drzwi otworzyły się z hukiem. W sumie mnie to obeszło. Przecież nikt nie powołany nie wejdzie na te piętro. Pewnie Luke się wściekł i przyszedł z wyrzutami. Dopiero kiedy usłyszałem wyrzuty Dominika że sam musiał dobierać dodatki, że Roz nie zrobiła jakiegoś tam pierdolamento z włosami bo jakieś kolory są teraz w modzie. I na końcu sobie gdzieś poszła. I że on musiał wszystko sam. No i że muszę w poniedziałek uregulować rachunek. I że babka ze sklepu powiedziała że to w chuj drogo wyszło i że oni nie przyjmują spłaty na raty ani zwrotów.
- Czym ty się przejmujesz Dominik? Powiedziałem żebyś to załatwił.
- No tak szefie ale ja wziąłem to na siebie na swoje konto a mnie na to nie stać.
- Uspokój się zapłacę w poniedziałek miałeś załatwić to inaczej.
- Powiedzmy że ujmę to tak... - zaczął Dominik
- Sprężaj się - powiedziałem
- Ta pani nie przyjęła do wiadomości pana argumentów
- Bo jest wyrachowaną suką... - powiedziałem
Roz chyba zauważyła że coś ze mną nie oki bo gdy tylko spławiłem Dominika i oznajmiłem Julce i Roz że Al i Drake jeszcze nie wrócili Roz poprosiła Julkę czy nie mogła by zająć się Damonem. Ta oczywiście z przyjemnością się zgodziła. Natomiast ja już nie do końca. Jednak Roz stwierdziła że musimy porozmawiać. I że Damon będzie nam w tym przeszkadzał. Więc nakazałem Borysowi żeby mimo wszystko stał pod drzwiami Julki i Luke.
- Co się dzieje słońce? - dopytałem - Dominik cię zdenerwował? Nie było odpowiedniej sukni? Żadna ci się nie podobała?
- Nie wszystko jest w porządku. Dominik jest trochę upierdliwy
Wpakowała mi się na kolana. I prawie natychmiast ode mnie odskoczyła.
- Ty masz gorączkę - stwierdziła
- Nie słonko to tylko przegrzanie organizmu. Nie chciałem włączać klimatyzacji bo maluszki zle to znoszą.
Jednak Roz stwierdziła że ewidentnie mam gorączkę.
- Nie mówmy o tym Roz. Chciałaś ze mną porozmawiać co się dzieje?
- Czemu nie przyjechałeś po nas to już rozumiem - zacząłem - ale Borys wspomniał że udałeś się na jakieś spotkanie. I chciała bym wiedzieć co, gdzie i jak?
- Nie powinnaś za mnie wychodzić - stwierdziłem
Roz pobladła.
- Zmieniłeś zdanie? - dopytała niepewnie
- Słońce po prostu nie jestem odpowiednią partią dla ciebie
- Co się stało John proszę powiedz mi
- Wiesz w tedy w ambasadzie to ja sam nie zwróciłem na to uwagi ale ty swoim stwierdzeniem dałaś mi sporo do myślenia. Trochę poszperałem i znalazłem swojego biologicznego ojca. Pogadałem z nim i go zabiłem. Dobrze że matka się uchowała zimna. Też bym ją zajebał.
- Co ty bredzisz - nic nie rozumiała Roz - połóż się - poprosiła
- Idz po Damona - poprosiłem - nie lubię go nie widzieć.
- Musisz mi wszystko wyjaśnić wtedy pójdę z Julą nic mu nie będzie.
No i wtedy zacząłem swoją opowieść.
- Wiesz niunia bo okazało się że mój ojciec i moja matka to po urodzeniu Amandy żyli sobie każdy na własną rękę. Niby jezdzili razem na różne bankiety, wczasy ale ojciec po pierwsze załatwiał tam interesy, po drugie dobrze się bawił z panienkami. A matce fundował czasoumilacze. No i właśnie jednym z takich czasoumilaczy był mój stary biologiczny. Teraz mówił do mnie że dzięki matce jest modelem. Ojciec przyznał się do mnie żeby nie robić sobie problemów w polityce. Stąd wiem czemu ojciec bardziej kochał Amandę a mnie w kółko lał. A wiesz co w tym wszystkim było najbardziej ohydne? To że jemu... temu niby ojcu w sensie, było wszystko jedno. On w ogóle nie za czaił co ja do niego mówię. Jemu bez różnicy czy on śpi z babą czy chłopem. Może ja dlatego jestem taki patologiczny. I tak mi odwala. Nie powinnaś za mnie wychodzić.
- Nie chcesz? - dopytała
- Chcę, bardzo chcę. Tylko nie wiem czy to jest dobry pomysł. I chciałem żebyś wiedziała bo skoro ty potrafiłaś wyznać mi to wszystko to ja też chcę być w porządku. Wcześniej nie wiedziałem i nie zastanawiałem się nad tym. Ale to ty zasiałaś we mnie ziarno wątpliwości. I postanowiłem to sprawdzić. No i teraz właśnie oznajmiam ci jakie są fakty.
- A te wszystkie zabawki?- dopytała
- No wiesz musiałem jakoś odreagować a Damon lubi pozytywki
- Musisz się położyć - zdecydowała Roz
Podniosłem się i stwierdziłem że idę po Damona. Roz poszła ze mną. Luke coś do mnie mówił, Roz mnie chyba usprawiedliwiała. I zabrała Damona od Julki. Tłumacząc że w tej sytuacji tak będzie lepiej. Bo ja naprawdę nikomu nie ufam. I nie żebym miał coś do nich tylko coś się w moim życiu wydarzyło. Tłumaczyła im i że mam gorączkę. I że nie jestem sobą. I wróciliśmy do siebie. Pózniej zrobiła mi jakieś zioła. I poszedłem spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz