Kiedyś przez Quicka i Drake'a to albo dostane zawału albo zwariuje. Naprawdę nie spodziewałam się że Quick był by wstanie mnie zostawić, zabrać Damona i gdzieś pojechać. To był okropny dzień. A Quicka naprawdę nie rozumiałam. O nie John tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. Wsiadłam do jego samochodu sama nie wiedząc co mu odwali. Teraz w ogóle go nie rozumiem. I wtedy powiedział że chce się ze mną ożenić. Przecież tego chciałam odkąd mi się oświadczył czyli od jego powrotu z Rosji. Tylko dlaczego nie mógł mi tego powiedzieć, tylko robi takie akcje. Odkąd wyjechaliśmy po za miasto wrócił dawny Quick. I tak szczerze nawet nie chciałam z powrotem tam wracać. Po co Quick to wszystko tak skomplikował. Nie mógł wrócić sam... Nie bo jako jedyny z nas wszystkich nie był egoistą. A teraz... Dlaczego w tych czasach wszystko musi być trudne. Cieszyłam się nawet w tamtych czasach nie marzyłam o ślubie we Włoszech. Wtedy podjechał Drake.
- I pozwól że nie będę ci towarzyszył i schowam się za tobą a raczej w aucie ale oni chyba mnie nie trawią
O czym on gada. Boże chyba musimy sobie wszyscy porozmawiać. Ale najpierw muszę ogarnąć wściekłego Drake'a. Wysiadłam z samochodu.
- Co to wszystko ma być - wrzeszczał - Rozali czy ty w ogóle używasz mózgu.
Oczywiście przyjechali wszyscy znaczy Al, Luke, Jula i nawet Borys. I jak by inaczej wszyscy musieli słuchać naszej kłótni.
- Nie krzycz na mnie Drake - powiedziałam
- Ja nie wierze jaka ty jesteś głupia
- Drake przestań mnie obrażać na forum publicznym
Dopiero wtedy obejrzał się za siebie. Staraliśmy się nie kłócić przy wszystkich.
- A jak by...
- Ale nic mi nie jest - przerwałam mu
- Martwiłem się o ciebie
- Wiem... - wypaliłam - Quick chce się ze mną żenić
- Oświadczając się wyszedł z inicjatywą że chce się z tobą żenić - zauważył
- Ale teraz powiedział że chce się ze mną żenić w tą sobotę
- Co? - dopytał zdziwiony
- Ufo - warknęłam - głuchy jesteś. A teraz musimy chyba sobie wyjaśnić parę spraw. Zaraz przyciągnę tu Quicka. Bo tak w naszym domu nie może być kto jest za.
Wszyscy podnieśli ręce do góry.
- Drake jesteś przegłosowany - wypaliłam
Wróciłam do samochodu
- Choć musimy wszyscy pogadać - powiedziałam
- To chyba nie jest dobry pomysł - stwierdził
- Quick no choć
Widziałam że nie chciał za bardzo iść. Ale wyszedł z samochodu i podeszliśmy do pozostałych.
- Dobra więc zaczynamy Drake co ci się nie podoba. - wypaliłam
- Bawisz się w psychologa i robisz zbiorową terapię? - dopytał - chodziłem do pedagoga kilka razy dziennie.
- Nazywaj to sobie jak chcesz - powiedziałam - no Drake zaczynaj
- Dobra w takim razie ja zacznę. Nie podoba mi się w domu to że co chwila ktoś włazi nam do pokoju. Nie mogę spokojnie porozmawiać z Quickiem. Denerwuje mnie Amanda ale to przecież Amanda sama ją tam przywlokłam. Nie podoba mi się że w domu nie ma prywatności. Że jak ktoś zaczyna głośniej rozmawiać zlatują się słuchacze a nawet się wtrącają. Przecież nawet jak słyszymy możemy udawać że tak nie jest. Nie podoba mi się że Quick często nie przychodzisz na posiłki chociaż umowę mieliśmy inną. Dobra więc teraz ktoś inny. Al?
- Hm... no dobra. - zaczęła Al - Denerwuje mnie że się ze mnie nabijacie a już w rzeczywistości ty Drake. Nie podoba mi się że Quick jesteś taki oficjalny kiedy próbujemy rozmawiać nawet przy stole. To tak chyba wszystko bo nie będę mówiła że nie podoba mi się to że obcy ludzie celują do mnie w moim własnym domu.
- No więc teraz ty Drake - powiedziałam
- Nic do was nie mam - odparł
- Drake - warknęłam - zaczynamy od nowa więc musimy sobie wszystko wyjaśnić. Więc powiem otwarcie do ciebie John. - zaczęłam - od momentu tej księżniczki nie ufałam ci. Znaczy chodzi mi o to że sądziłam że mnie zdradzasz. Więcej czasu spędzałeś poza domem niż w domu. Więc zaszantażowałam Borysa i go przepytywałam na twój temat. Żeby mieć pewność że nie pojawi się druga księżniczka. I nie złość się na Borysa że mi powiedział. To Borys ostrzegł mnie że twój ojciec chce się mnie pozbyć i że twoi faceci w czerni chcą się mnie pozbyć. No teraz ty Drake.
- Dobra Roz denerwuje mnie że zupełnie mnie nie słuchasz. Luke nic do ciebie nie mam i nawet cię lubię. Quick byłeś moim przyjacielem. Pierwszy raz jak cię poznałem dostałem od ciebie po głowie a raczej od twojego miśka. Uważałem że jesteś psychopatą. Ale pózniej ci za ufałem stary. Podziwiałem cię i dołączyłem do twojej grupy. Chociaż uważałem że iście na ten szpital to poroniony pomysł. Nie wiem jak inni ja sądziłem że to misja samobójcza jednak poszedłem z tobą na tę grupę. Jak zaginąłeś szukałem cię i wkurwiałem się że nie wiem co z tobą. Teraz się zmieniłeś. Nie podoba mi się to że przestałeś traktować nas jak swoich przyjaciół. Szefujesz nam i to mnie irytuje. Jesteś moim przyjacielem więc zachowuj się jak mój przyjaciel. Rozmawiaj z nami, mów nam o swoich posunięciach. Może mogli byśmy ci pomóc. Przecież szpital odbiliśmy jak dobrze kojarzę w 6
- Twoja kolej Quick. - powiedziałam
Powiedziałam mu wszystko miałam nadzieje że mnie nie znienawidzi za to że za jego plecami gadałam z Borysem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz