wtorek, 24 października 2017

Od Borysa

Okej nie byłem szczery do końca ze wszystkimi. To wszystko przez szefa. Naprawdę ja chciałem go chronić. Rozi mnie szantażowała. Każdy w tym świecie chciał coś ugrać dla siebie. Ja znałem szefa z dwóch stron. Potulnego jak pierwszy raz zobaczyłem go u Ivana. Władczego i siejącego terror na osadzie i w tym mieście. Ale nie miałem pojęcia że na przykład Rozi która go kocha kombinuje coś przeciwko niemu. Kombinuje coś z bratem, profesor też coś kombinuje. Chłopaki też próbują coś ugrać. Generalnie nie wiem o co im wszystkim chodzi. Rozi chce utrzymać swoją pozycję rozumiem. Ale wtedy w tej osadzie oni naprawdę się go bali. I to nie był mój szef. Ja znałem prawdziwego szefa. Spokojnego, skupionego na zadaniu, dbającego o szczegóły, widziałem jak go boli to że Roz odstawiła go na bocznice. Jak się martwi o bezpieczeństwo ich wszystkich. Jak tęskni i jak jest mu zle. Po skończonej robocie we Włoszech widziałem kolejne oblicze własnego szefa. Ja myślałem że to pionek który na zlecenie jednego szefa zabił innego, który pod kierownictwem profesora unieszkodliwił Ivana ale wtedy we Włoszech widziałem jego jedną prawdziwą osłonę. Taki ludzki odruch jechaliśmy wtedy do jakiegoś urzędu. Szef chciał coś tam pozałatwiać. Stała tam kobieta mówiła po polsku opowiedziała szefowi swoją historię była sama miała tylko syna. Fajny mały dzieciak. Coś tam opowiadała szefowi a ten po pierwsze zawiózł ją do jakiegoś hotelu obiecał że załatwi jej jakiś pokój. Że ten hotel to taki tym czas. I że on stawia i powiedział te swoje słynne "Proszę się nie martwić będzie dobrze ja wszystko załatwię." Dał jej pieniądze, a kobitka miała może ze 40 lat. Może to miała na myśli Rozi kłócąc się z nim. Że się zmienił że nie jest tym samym człowiekiem. Jak on wyjeżdżał to ja nie myślałem że on pozwoli Rozi wsiąść do samochodu. Wtedy jak wróciliśmy był załamany a pózniej diabeł go opętał. Tym dwóm wariatom zależy na jednej kobiecie i każdemu z innego powodu. Siostra i brzydko powiem kochanka. No bo przecież nie żona. Jak szef polecił poszedłem i podałem ten list Drake'owi. Najpierw go czytał raz, pózniej z pięć. Dopiero Alex mu wytłumaczyła. W kółko padało słowo psychopata i że on ich zabije że szef. Drake'a wmurowało wtedy jak się odezwałem bo nie wytrzymałem. Okej dostałem w mordę ale powiedziałem.
- Szef się tak zachowuje bo kocha Rozi mógł ją zdradzić na milion sposobów nie zrobił tego. Niech sobie pan myśli co chce może pan mnie zlać. Ale i tak powiem co myślę obaj kochacie Rozi każdy na swój sposób. Obaj chcecie dla niej dobrze ale może spróbujcie poznać się lepiej. Nie mnie osądzać z jakiej strony zna pan szefa. Natomiast powiem panu że on tutaj dostaje szajby. Ja go znam z innej strony. Wydaję się panu że on zabija bez zmrużenia oka. Robi to jak musi ale wtedy we Włoszech było mu naprawdę ciężko. Tutaj to chyba działa instynktownie nie wiem. Moim zdanie powinien pan spróbować przynajmniej tam pojechać.
- Ale dokąd - dopytał Drake
- Ja nie wiem ja miałem tylko dostarczyć list. Na nawigacji w samochodzie jest zaznaczone dokąd ma pan pojechać. Więc może niech pan spróbuje. Może nie dla szefa ale dla siostry. Szef jej nie zostawi na pastwę losu. Ale może ona zmieniła zdanie to przynajmniej podjedzie pan i ją odbierze.
To chyba przemówiło do Drake'a. Bo burknął żeby podstawić ten samochód. A on pozbiera wszystkich do kupy. I dodał że szczerze to on nie wierzy że Quick może być normalny. Że był kiedykolwiek. Powiedział że jeżeli nie zobaczy to będzie wierzy. Więc niech spróbuje. Ten powiedział że on jest manipulantem ale pojedzie tam żeby odebrać siostrę. Albo przynajmniej żeby się z nią dogadać. O ile ten szajbus mu pozwoli. Jeżeli nie to przynajmniej będzie wiedział czy nic jej nie jest. I wtedy będzie myślał. I chociaż podczas drogi Drake był nieznośny i nie do wytrzymania. Cieszyłem się że moje słowa dały mu chodzi trochę do myślenia nie powinienem się w walać ale mój szef jest chyba naprawdę z innej planety. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz