Samochód jak na złe musiał nawalić więc sprawdza się teoria że nowe nie znaczy dobre.
-Co jest z tym paltegum i - zagadałem do Drake.
-Nie mam pojęcia Borys to ciapa tylko dotknął a popsuł.
-A ta dla tego nie daję mu prowadzić wiesz on się wozi he he.
-A ty co ? Znowu w coś grasz? Gadasz jak nie ty? Zaczynam się ciebie bać - skomentował.
-Ty boisz się mnie? Przestań się nabijać musimy pogadać obiecałem Roz i bez wyciągania łap.
-I ty dotrzymasz słowa? nawet jak cie doprowadzę do białej gorączki? Jakoś ci nie wierzę - stwierdził Drake.
Grzebaliśmy w tym silniku w sumie to wiedziałem już o co chodzi ale Drake jak miał zajęte ręce to zaczynał gadać zawsze tak było znałem go trochę
-Bo chodzi o siore ona się na ciebie nakręciła a ty sam wiesz jaki jesteś. No i te twoje ciemne interesy, niepokoi mnie to. Powątpiewam też w ten ślub i sorry to trochę zły pomysł ona jest za młoda a ja sam debil wpakowałem ci ją do wyrka
-Co takiego?
-Baliśmy się o siebie. Ty jakoś dawałeś radę no i była Al miałeś jakiś patent na życie wtedy wpadłem na pomysł ze wystawię ci siostrę. Życie to loteria stary a ty naiwny jesteś dajesz sobą manipulowć. Tylko nie przewidziałem tego ze ta idiotka się w tobie zabuja i da ci dupy. Bo mam nadzieje ze sama chciała.
-No tak - odparłem byłem w ciężkim szoku jak on mógł kazać robić coś takiego własnej siostrze jak mógł ją wystawić. A może Roz mnie nie kocha jest ze mną ze względu na Damona? Właśnie i Damon co ja narobiłem po co wyłaziłem z tej jaskini.
Wszyscy patrzyli na Drake z niedowierzaniem
-Ja pójdę do Roz - powiedziała Jula
-No co tak stoisz mistrzu teraz już ci nie śpieszno do żeniaczki co?
To się nazywa poker brachu
-To się nazywa świństwo i tak się nie robi zastanawiałeś się jak ona się czuje? Pomyślałeś przez chwile? czy myślałeś tylko o sobie a o niej przy okazji? Jasne niech młoda buja się z wariatem byle byś ty dostał to czego chcesz
-Na moje nieszczęście ta idiotka się zabujała zawsze wszystko komplikowała i mam pod górkę
-Rozumie że to jest wasza gra no brawo Drake faktycznie szach i mat
-Czyli rozumiem że ślubu nie będzie? I wracamy?
-W tej sytuacji nie wiem nic nie wiem jedziemy zgodnie z planem przyda nam się zmiana środowiska i trochę normalności. Samochód płynów i benzyny nie ma. Zaraz podjadę. Na tym baku co mam dojedziemy do stacji benzynowej będzie za 50 km mam tylko nadzieje ze będzie tam benzyna.
-Czemu się nie drzesz na wszystkich? Zaczynam bać się twojego spokoju
-Obiecałem Roz że nie dam się wyprowadzić z równowagi
-No jaki ułożony proszę, proszę z tej strony cie nie znałem
-Mało o mnie wiesz za mało i długo ci zajmie uczenie się mnie idę po samochód
Gdy dochodziłem do auta dobiegł mnie fragment rozmowy dopiero teraz dostrzegłem że i Al tam jest przytula Roz a ta ryczy. Czemu mu powiedział on nie musiał wiedzieć sam mnie wepchał mu a teraz jak ja go kocham on wszystko musi popsuć i on teraz pewnie mnie nienawidzi. Ja zgodziłam się bo John naprawdę mi się podobał i pózniej naprawdę się zakochałam. No może nie wtedy gdy w tym samochodzie ale potem jak mnie zimny zadrapał był taki troskliwy i teraz gdy znów stał się taki jak kiedyś stracę go na zawsze.
-Wejdzcie dziewczyny do samochodu - poprosiłem. - Musze cofnąć Borys nie zalał benzyny. Zaraz auto powinno odpalić.
Roz patrzyła na mnie pytająco. W samochodzie panowała dziwna atmosfera potem wyszedłem i wskoczyłem na pakę po karnister
-Trzeba mu zalać i olej bo silnik się zatrze - powiedziałem - I tak cud ze jeszcze żyje jak na sucharku jechał ehh... oni jak dają fabryczniaka to tylko benzyny trochę wleją i finito niby do jazy gotowy - mówiłem chyba bardziej do siebie niż do kogokolwiek bo tylko Luk chyba mnie słuchał Roz darła się na Drake
-Czemu mu powiedziałeś debilu
-Mieliśmy zacząć od nowa. Miałem oczyścić atmosferę niech wie zobaczymy czy teraz tak cie będzie kochał
-Odpal go Luce - poprosiłem - zwiększ obroty...
-No jest ok
-Co teraz z Roz zrobisz? - dopytał Luce
-Eh - westchnąłem ciężko - nie mam pojęcia naprawdę spodziewałem się różnych rzeczy ale tego? Zwijaj ich do samochodu nie ma czasu musimy jechać dalej
-Chodz Roz musimy jechać
-To naprawdę nie miało tak być - zaczęła - miał sobie Drake wyjaśnić z tobą to co was obu bolało żeby było tak jak kiedyś
-Tak jak kiedyś - powtórzyłem - no to sobie wyjaśniliśmy znaczy on wyjaśnił ja... ja jeszcze nie ale pewnie jeszcze porozmawiam z nim muszę ochłonąć po prostu nie zawsze otrzymuje się tak ciekawe informacje
-Jesteś zły prawda? Na mnie jesteś powiedz ze tak... I czemu jesteś taki spokojny?
-Już cichutko - przytuliłem ją - jestem zły słońce nie może być inaczej ale na niego. Ty robiłaś co kazał młoda jesteś za młoda żeby wpuszczać mi ciebie do łóżka. To ze strony twojego brata bardzo nieodpowiedzialne. A jestem spokojny bo obiecałem... Bo nie wiem co o tym myśleć... Bo cię kocham... Bo jest Damon... Borysa też szantażowałaś bo Drake ci kazał?
-Nie to ja sama bo zazdrosna jestem i nie chce cie stracić. I do tego szpitala to ja Drake'owi pójść kazałam myślałam ze masz tam kogoś oprócz mnie. Zauważyłam że oglądasz się za babami, on nawet dał się pobić dla mnie
-Eh... słońce. Niegrzeczna jesteś - uśmiechnąłem się
-I co teraz zrobisz?
-Nie zmienię się słońce jak już powiedziałem przecież tylko tak mogę zagwarantować wam bezpieczeństwo
-Ale ja rozumiem i musiałam się z tym pogodzić. A ten ślub? Już mnie nie chcesz po tym jak dowiedziałeś się o tej maskaradzie
-Czemu tak myślisz? Ślub się odbędzie to co usłyszałem nie zmieniło moich uczuć do ciebie. Wypłynęły jakieś tam niekorzystne fakty no i wychodzi na to ze Damon to nie owoc miłości bo ja wtedy też nie czułem do ciebie tego co teraz czuje. Więc się nie obwiniaj słonko. Mówię ci to dla tego bo tak jak powiedział to Drake coś w tym musi być i skoro jesteśmy przyjaciółmi to odświeży nasze relacje zdystansujemy się do pewnych rzeczy przemyślimy swoje błędy i dzięki temu nie będziemy się ranić, bić tylko jakoś w cywilizowany sposób wyjaśniać wszelkie nieporozumienia
Miałem już zamykać za nią drzwi jednak ona przyciągnęła mnie do siebie
-Nie rozumiem twojego spokoju i trochę się go boje.
-Nie puszczaj mnie Roz - poprosiłem wtulając się w nią, jeszcze bardziej - tak jest dobrze
-A może coś więcej byś chciał? Jak myślisz możemy? Już działa ta tabletka?
-Działa ale to wystarczy naprawdę tak jest idealnie bez strachu z twojej strony i tak ciepło szczerze eh... musimy jechać bo Drake już się drze jak słyszysz. Zaraz Damona obudzi a on tak się dzieciak spłakał przez tych zimnych.
Wsiadłem do samochodu i ruszyliśmy za resztą.
-No jestem już czego się pienisz Drake?
-Gdzie dalej mam jechać bo one mnie zabiją te baby za to co ci nagadałem.
-Po prawej będzie most to pod niego jedz tylko się nie przestraszcie bo zginiecie w obłokach. To zajebista trasa jest nieziemsko jak się na niego wiedzie a i za mostem macie posterunek graniczny powinni puścić ale pochowajcie pukawki bo tam z bronią nie można
-Ok to dawaj do nas chyba za dużo powiedziałem ale miałem wszystko wyjaśnić tylko nie miałem pojęcia że tego mam nie gadać Roz przepraszam że namieszałem
-Teraz ja będę musiał pogadać z tobą bo to był monolog nie dialog i ja jestem ci winien własny
-Już się boje bez odbioru - odparł Drake.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz