Cały ten hotel był niesamowity. Nigdy nie widziałam na oczy takiego apartamentu nawet przed epidemią. Rzadko wyjeżdżałam na wakacje. I chodz nigdy nie narzekałam na nasz poziom życia ten poziom nigdy był dla mnie nie osiągalny. A te dwa lata epidemii spowodowały że nie potrafiłam się tym cieszyć. Niepokoiłam się. Było tu pełno obcych ludzi. I jeszcze ta cała kolacja i stroje koktajlowe. Otworzyłam garderobę i usiadłam na jednej z kanap. Przecież sama ta garderoba była większa niż nasz pokój w domu. To nie jest tak że nie lubiłam ładnych ubrań. Przecież moi dziadkowie mieli ogromną stadninę, a w wakacje organizowali różnorodne atrakcje notabene sama je organizowałam. Zawsze kończyło się wielkim balem, a w trakcie wakacji było około 6 tur. Patrzyłam na te wszystkie kiecki na które nie było by mnie stać. Musiała bym się dobrze wysilić aby ubłagać matkę by kupiła mi chodzi jedno z nich. No i przecież do kiecki nie założę trampków. Od dwóch lat nie widziałam szpilek na oczy. Przecież ja oduczyłam się w nich chodzić. Ciekawe czy dziewczyny mają podobnie. Poszłam do łazienki. O Boże... napuściłam wody do wanny. Jak dawno nie brałam kąpieli w wannie. I jeszcze masa tych olejków. Kurcze pięciodniowy pobyt w tym hotelu kosztował by roczną pensje mojego ojca. W którymś momencie musiałam przysnąć. Obudziłam się w takim szoku że mało co nie utopiłam się w wannie. Przecież mieliśmy tylko godzinę ciekawe ile ja spędziłam czasu w wannie. Wyszłam szybko złapałam za suszarkę. Prawdziwa suszarka do włosów. Normalnie się popłakałam to było takie normalne, takie sztuczne. Ci ludzie nie znają życia nie wiedzą co w nim jest ważne. Wysuszyłam włosy, i użyłam lokówki. Podpięłam je u góry i w niecałe 10 minut wyszła fryzura na poziomie. Gorsza rzecz zrobienie makijażu. Przecież nie malowałam się od wieków. Po dwóch nie udanych makijażach które musiałam zmyć udało mi wreszcie przypomnieć sobie jak to się robiło. Zrobiłam sobie udany makijaż ale czego można się spodziewać po kosmetykach z górnej półki na które nigdy nie było mnie stać. Szkoda że nie zdążę zrobić sobie paznokci. Ja niewierze ja naprawdę układam sobie włosy, robię makijaż i zastanawiam się jaką sukienkę wybrać. Wróciłam do garderoby i trudniejsza część zadania. Wybrać odpowiednią sukienkę. Przecież nie mam pojęcia jak noszą się te damulki. Ośmieszę się... Zdecydowałam się w końcu na jedną z czarnych sukienek na długi rękaw. Nie sądziłam że będzie na mnie dobra. I zdziwiłam się kiedy pasowała idealnie. Była dość krótka ale mieściła się w normie przyzwoitości dzięki czemu nie czułam się jak panienka wolnych obyczajów. Założyłam czarne szpilki i przeszłam się kilkukrotnie. Do momentu kiedy odzyskałam sprawność chodzenia. Założyłam jedne z kolczyków. I spojrzałam w lustro. To nie dla mnie, czuję się i wyglądam jak jakiś przebieraniec. To nie moja liga. Czuje się jak pusta lalka którą można przebierać. Wyszłam z garderoby za nim się rozmyśliłam. Quicka nie było a na łóżku w nosidełku spał Damon.
- W co my się wpakowaliśmy - mruknęłam pod nosem
Podeszłam do okna i zapatrzyłam się przed siebie. Tam toczy się normalne życie. Ktoś został zatrudniony, ktoś stracił pracę. Ktoś pokłócił się o jakąś głupotę. Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Odkręciłam się że mało nie zabiłam na tych szpilkach. Posrane buty przecież za nim bym uciekła została bym już trzy razy zjedzona. Rozejrzałam się dookoła. Ktoś puka a ja nie mam żadnej broni. A Quicka nie ma. Gdzie on się podziewa. Załapałam za dość ciężki i solidny świecznik i podeszłam do drzwi. Schowałam go za plecami i przekręciłam klucz. Za drzwiami stał chłopak około 25 letni. Popatrzył na mnie i chyba zapomniał po co tu przyszedł. Nie wiem czy wyglądałam tak zle, czy tak dobrze.
- Słucham - wypaliłam
Chłopak odchrząknął i zaczął mówić coś po Włosku. Po paru minutach nie udanej konwersacji przeszliśmy na angielski
- Czy przynieść państwu kolację do pokoju? - spytał chłopka
- Nie zejdziemy na dół
Quick mówił że będziemy schodzić. Przecież w przeciwnym razie nie robiła bym tego wszystkiego.
- Oczywiście a może państwo czegoś potrzebują?
- Nie dziękuje - zapewniłam
Chłopak ładnie się uśmiechnął
- Życzę miłego pobytu i jeżeli będzie coś trzeba proszę dzwonić.
Chłopak odszedł. Zamknęłam drzwi i odłożyłam świecznik na stolik. W sumie całkiem ciekawa broń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz