środa, 29 listopada 2017

Od Drake'a

Od mojego przesłuchania Filip śpiewał odpowiedz na każde moje pytanie. Nie miałem pojęcia po co Quick jeszcze go trzyma. Nawet przeszło mi już wściekanie się na niego. Miał swój długi, z deka beznadziejny plan dogadywania się z ruskiem. Byłem raczej za tym by iść na nich i zabić gnoja. Patka wyznała że umie robić naboje a nawet spróbowała zrobić bombę. Teoretycznie wszystko działało, nawet przetestowaliśmy mniejszy model. Pati nauczyła mnie tego co sama umiała. Tak mijały mi dni. Jak zaczaiłem co z czym. Bawiliśmy się w budowanie i rozbrajanie bomb na czas. Jedno z nas budowało bombę tylko bez zapalnika, i uruchamiało. Druga osoba musiała ją rozbroić za nim wybuchnie. Byliśmy w tym co raz lepsi. I byłem gotowy wraz z Patką iść na ruska. Filip podał mi plany budynków wiedziałem kiedy kręci więc miałem pewność że gadał prawdę. Powiedział również w których budynkach mogła by być gdyby nie trzymał ją u siebie. Ale właśnie wtedy zobaczyłem ten wywiad w telewizji. Ta zdzira przed kamerami przyznała że wraz z Saszą są szczęśliwą parą. Tak jeszcze niech zrobią sobie gromadkę Alfredów. Byłem wściekły. Naprawdę ją kochałem a ta zabawia się z ruskiem. A ja chciałem ją odbijać. Ale najgorsze jest to że nie miałem co ze sobą zrobić. Miałem plan, miałem cel a teraz... Najpierw piłem ale to było beznadziejne nie warto jeżeli woli jakiegoś ruska. Nie kumam lasek same nie wiedzą czego chcą. Po co ja łamałem własną zasadę. Główna zasada to się nie angażować.
- Drake mówię do ciebie
Spojrzałem na dziewczynę. Miała jasne włosy. Próbowałem za wszelką cenę przypomnieć sobie jej imię ale miałem kompletną pustkę. Miała coś na A... Alex... Niech to szlak
- Wybacz skarbie ale muszę lecieć - wypaliłem całując dziewczynę
- Nie obchodzi cię nawet co mówiłem - oburzyła się
- Oczywiście że mnie obchodzi. Wrócimy do tego obiecuje - zapewniłem - naprawdę muszę lecieć
Dziś mieliśmy lecieć do tej Anglii. Sam nie wiedziałem czy to aby na pewno dobry pomysł. Chyba nie chciałem jej widzieć ale byłem ciekaw co ma mi do powiedzenia. Jak to wyjaśni, a może będzie udawać że nic się nie stało. I będzie robiła z siebie wielką ofiarę.
- Drake?
Odkręciłem się w stronę skąd dochodził głos. W moją stronę szła ciemno włosa dziewczyna. R... Rubi, nie inaczej. Zdrobnienie zaczynało się na inną literę jak Le... 
- Myślałam że miałeś jechać - stwierdziła
- Tak kochanie musiałem jeszcze coś załatwić i lecę.
- A kiedy wrócisz? - dopytała całując mnie
- Nie wiem - przyznałem - z Quickiem nigdy nic nie wiadomo
- A nie możesz nie lecieć? - dopytała
- Wiesz skarbie że nie. Jestem mu potrzebny - odparłem
- Co szef by bez ciebie zrobił
- Nic - mruknąłem całując ją
- Ale obiecaj że jak wrócisz to do mnie przyjdziesz - poprosiła
- Oczywiście kochanie
- Nie pamiętasz mojego imienia - mruknęła
- Skąd - zaprzeczyłem
- Więc powiedz do mnie Drake po imieniu - powiedziała - jest ich tyle że się gubisz
- Nie powinnaś iść do kasyna? - spytałem zmieniając temat
- Drake - fuknęła
- Muszę spadać obiecuje Beki że jak wrócę to wpadnę do ciebie
Uśmiechnęła się i dała się pocałować czyli musiałem strzelić dobrze. Rebeka zapamiętaj kretynie. Wróciłem do domu i polecieliśmy do Anglii.
Drugiego dnia mieliśmy iść na ten bankiet. Od samego rana nie mogłem usiedzieć na tyłku. Włączałem telewizor po to by wpaść na durny wywiad z Al i Saszą i na koniec wyłączyć telewizor. Usłyszałem pukanie do drzwi
- Proszę - wrzasnąłem
- Może byś się ogarnął, zaraz idziemy - wypaliła Roz
- Nie wiem czy idę - odparłem
- Powinieneś - powiedziała - oboje chyba musicie sobie coś wyjaśnić.
Weszła do pokoju i usiadła na łóżko. O nie siostra spadaj... Nie mam ochoty na przepytywania. Była tak strasznie podobna do matki i tak samo jak ona zawsze potrafiła zakręcić mnie tak że powiedziałem coś czego wcale nie chciałbym powiedzieć.
- Kochasz ją - zauważyła
- Poprawka kochałem
- Drake znam cię - powiedziała - kochasz ją i nie możesz poradzić sobie z tym że ona oprowadza się z Saszą.
- Roz - poprosiłem, wcale nie musiała mnie męczyć
- Chciałeś ją odbić - ciągnęła dalej
- Chciałem ale ona nie wygląda jak by chciała by ją odbijano - fuknąłem
- Może to tylko pozory - podsunęła - porozmawiaj z nią.
- O czym mam z nią gadać? - warknąłem - o jej nowym chłopaku, czy może o tym że chciałem się jej oświadczyć ale ona stwierdziła że pojedzie a pózniej zastąpiła mnie ruską kozą.
- Chciałeś się oświadczyć? - dopytała zdziwiona
Wyciągnąłem pudełko sam nie wiem czemu je ze sobą noszę. I podałem Roz. Jak porwali Roz Al była przy mnie wtedy upewniłem się że naprawdę ją kocham i że chcę być tylko z nią. Wtedy któregoś razu wszedłem do jubilera. Oczywiście był obrabowany ale nie udało im się dostać do sejfu a mi jak najbardziej. Cały czas czekałem na dobry moment no i nie chciałem by mnie wyśmiała. I tak przedłużyło się do dnia tego listu.
- Ładny - skomentowała Roz
- Podoba ci się? - dopytałem - więc jest twój
- Nie mogę - zaprzeczyła
- Szkoda było by wyrzucać - odparłem
- Może ci się przydać jak odbijemy Al
- Al to zamknięty rozdział - fuknąłem zakładając koszulę - mam już nową dziewczynę
- Tą której imienia nie pamiętasz - powiedziała Roz
- Idziemy? - dopytałem
Poszliśmy na ten bankiet. Byliśmy tam około godziny kiedy zobaczyłem Al. Widziałem już ją na drugim końcu sali. Wyglądała ślicznie. Podeszła do mnie i mnie pocałowała. Ona naprawdę udawała że nic się nie stało. Wkurzyła mnie i przestałem nad sobą panować. Tak Al to zakończony rozdział. Zdecydowanie nie będę się wiązał na stałe bo to tylko kłopoty.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz