Al od tygodni wychodzi z samego rana a wraca pózno wieczorem. Nie bardzo mi się to podobało. Miałem tylko nadzieje że jak ten sklep wystartuje a ludzie się ogarną to Al nie będzie brała nadgodzin. Siedziałem i oglądałem telewizje. Zawsze oglądałem w orginale. Lektora ktoś musiał podłożyć więc ktoś mógł manipulować w tym co przekazują ludziom. Wtedy przyszła Roz. Od jakiegoś czasu widziałem że między nią a Quickiem coś nie gra. Ale nie chciałem się w to wplątywać. To ich życie a ja naprawdę nie lubię robić za psychologa, chusteczkę i pocieszycielkę. Jednak moja siostra oczywiście musiała mnie w to wplątać. Nawet sam na schodach zapytałem czy ma kochankę. Nie wiem czy on mnie nie słuchał, jest taki tępy czy po prostu robi sobie jaja. Quick poszedł do swojego biura a ja zapukałem ich pokoju i otworzyłem drzwi
- Mogę? - spytałem
- Już wlazłeś - zauważyła
Ubierała Damona
- Idziesz gdzieś? - spytałem
- Quick zaproponował byśmy pojechali do sklepu - wyjaśniła
- Małżeństwo na pokaz - mruknąłem pod nosem
Nie wiem czy moja siostra mnie usłyszała ale nie skomentowała.
- Potrzymasz go pójdę się szybko ogarnę - powiedziała
- Jasne - wziąłem od niej Damona - co jest mistrzu? - powiedziałem do Damona - uważaj tylko by cię w sklepie nie zostawili - Gadałem z Quickiem - powiedziałem
- I? - spytała Roz zbierając rzeczy i idąc do łazienki
- Po za tym że jest kompletnym idiotą - wypaliłem stając pod drzwiami łazienki. Damon uważnie słuchał co mówię - no tak młody twój stary to idiota
- Nie ucz go chamstwa - ochrzaniła mnie Roz z łazienki - no gadaj
- Nie wiedziałem że z własną żoną trzeba umawiać się na seks - wypaliłem - i jeszcze jej za to płacić. Chociaż coś w tym jest... Młody pamiętaj nie żeń się...
- Drake - warknęła Roz z kibla - o czym ty pieprzysz
- No twój mąż powiedział że umówił się z tobą jutro na seks o godzinie 20. Więc podsunąłem żeby ci zapłacił a ten zaczął się nad tym zastanawiać
- Co? - dopytała otwierając drzwi i wychodząc
- No mówię jak jest. On jest za tępy na kochankę. Chyba że robi sobie jaja żeby nie wydało się że ją ma. Rada na dziś znajdzi sobie kogoś na boku. Dobre w tym jest to że Quick ci zapłaci a ty kochankowi nie.
- Debil - fuknęła
- Nie ale tak na serio siostra sądzę że to przejściowe. Po prostu ma za dużo na głowie
- A gdzie on jest teraz? - spytała
- Poszedł do gabinetu...
- I to wcale nie jest dziwne. On nawet jak nie ma roboty to ją sobie wynajduję. Masz rację sorki to moje problemy, nie twój interes nie powinnam cię w to wplątywać.
- Siostra wiesz że możesz na mnie liczyć. I uwierz mi postaram się dowiedzieć o co mu chodzi
- On nawet nie wiedział że Damon już siedzi - załamał jej się głos
Nie tylko nie płacz błagałem ją w myślach. Ale faktycznie Damon siedzi od dwóch tygodni a ten obudził się dopiero dziś. Wzięła ode mnie Damona i zeszła na dół. Usiadłem przed telewizorem. Ale nie bardzo mogłem się skupić na tym co do mnie mówią. Naprawdę zastanawiałem się o co chodzi z Quickiem. Wkurzyłem się wyłączyłem telewizor i wyszedłem z domu. Przed sklepem była masa ludzi więc nawet nie wchodziłem do środka. O dziwo na osadzie wpadłem na Aśkę całującą się z Filipem
- No proszę, proszę - wypaliłem
- O siemka stary - zaczął Filip - co tam u ciebie dość dawno cię nie widziałem
- Jakoś leci a co u was?
- Robert chciał z tobą o czymś gadać - wypaliła Aśka
- Ze mną? - dopytałem zdziwiony
- Z tobą albo Roz prędzej pewnie z nią
Pogadaliśmy jeszcze chwilę i skierowałem się do domu Roberta. Zapukałem i grzecznie poczekałem aż wpuszczą mnie do środka. Otworzyła pani Grażynka
- Drake wejdz - powiedziała od razu - no przechodzi. Mój mąż właśnie miał się do was wybierać coś go gryzie ale nie chciał mówić. Napijesz się czegoś? Może coś zjesz?
- Nie dziękuje - odparłem od razu
- Gabinet męża jest na górze ostatnie drzwi po prawej - wyjaśniła
Od razu skierowałem się do gabinetu Roberta. Zapukałem w ostatnie drzwi po prawej stronie
- Proszę
Otworzyłem drzwi
- Dobrze że cię widzę miałem się do was wybierać. Zamknij drzwi proszę nie chce by Grażyna słyszała
Okej... wzruszyłem ramionami i zamknąłem drzwi
- Mam szczepionkę - powiedział
- To dobre wieści - powiedziałem - Quick wie
- Jeszcze nie miałem się do was wybierać ale chciałem najpierw porozmawiać z twoją siostrą
- Z Roz? - dopytałem niepewnie
- Jakiś czas temu przeprowadziłem rozmowę z twoją siostrą. - wyjaśnił - prosiła mnie bym zobaczył co kombinuje profesor. A że jest mądrym człowiekiem i pracował nad tym projektem często z nim rozmawiałem i dowiedziałem się pewnej rzeczy
- No... - ponagliłem
- Miałem powiedzieć to Roz. I dopiero pózniej iść z tym do naszego szefa. Nie wiem ile powinienem powiedzieć
- Robert - wypaliłem - no mów. Jeżeli moja siostra kazał ci szpiegować to nic dziwnego więc czego się dowiedziałeś
- Wasz profesor coś kombinował
- A mianowicie - warknąłem zirytowany
- Eksperymentuje z nową mutacją tej choroby - wyjaśnił ściszając głos - Słyszałem że Sasza pracował nad tym i on sam też zaczął...
- Chwila poczekaj - poprosiłem - chcesz mi powiedzieć że stary profesorek tworzy Alfreda
- Jeżeli ten projekt właśnie tak nazwaliście.
- Aby urodził się Alfred - zacząłem
- Istotnie potrzebuje żywą kobietę w ciąży. Profesor taką ma dziewczyna jest w zaawansowanej ciąży. To kwestia tygodni.
- Od dawna wiesz? - spytałem
- Podejrzewałem to już jakiś czas temu ale dowiedziałem się trzy dni temu
- Okej - powiedziałem - pogadam z Roz i Quickiem. Daj mi tę szczepionkę
Robert wyciągnął fiolkę z szafki
- I to działa? - spytałem
- To jest szczepionka - wytłumaczył - osoba zaszczepiona nie powinna się zarazić wirusem.
- Czyli jak bym to wziął i został bym ugryziony nie zmienił bym się - powiedziałem
- Teoretycznie - zgodził się Robert - ale nie wiem jak działa to w praktyce. Nie testowałem tego, potrzebował bym szczura albo innego zwierzęcia i zarażonego. Oczywiście w pózniejszej fazie testów trzeba było by znalezć ochotnika by przetestować skutki uboczne. No i na koniec ochotnik musiał by dać się ugryzć abyśmy mieli pewność. To tylko prototyp bez testów.
- Dobra przekażę to, pogadam z Quickiem i spodziewaj się nas na dniach
- Będę czekał - wypalił zadowolony z siebie
Z fiolką w kieszeni, z mętlikiem w głowie wróciłem do domu. Gdy wszedłem w salonie siedziała tylko Roz i karmiła Damona
- Al nadal w robocie? - spytałem
- Tak nie wróciła jeszcze - przytaknęła
- A Quick? - dopytałem
Bez słowa wzruszyła tylko ramionami
- Roz nie możesz w kółko się zamartwiać, zadręczać - powiedziałem
- Oj skończmy temat Quicka okej - poprosiła a w oczach zebrały jej się łzy
Naprawdę chyba będę musiał przywalić mu w pysk. Czy on nie widzi że ją rani.
- Byłem u Roberta - zacząłem wyciągając szklankę i whisky
- I co? - dopytała
- Powiedział że ma prototyp szczepionki będę gadał z Quickiem - odparłem nalewając sobie. Ale to Roz sięgnęła po szklankę i się napiła
- Okej... mogłaś powiedzieć że chcesz - mruknąłem idąc po drugą szklankę - jak tam w sklepie
- Jak w sklepie - odparła - co mówił jeszcze Robert
- Że kazałaś mu szpiegować
Swoją drogą od kiedy moja siostra zaczęła pić?
- I? - dopytała
- Od kiedy ty pijesz? - spytałem siadając obok niej przy stole
- Od jednej szklanki nie zbiedniejesz - odparła - co powiedział Robert
Rozejrzałem się dookoła
- Że profesorek robi Alfreda - szepnąłem
- Co? - wrzasnęła łapiąc się za twarz
Wypiłem szklankę którą sobie nalałem.
- Idę pogadać z twoim mężem - oznajmiłem - A ty nie pij nie warto - wypaliłem i opróżniłem i jej szklankę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz