środa, 1 listopada 2017

Od Quicka

W sumie udało mi się pozytywnie pozałatwiać wszystkie interesy. Podszedłem do stolika przy którym Tomek rozmawiał z Roz. Pocałowałem Roz i zacząłem rozmowę z Tomkiem.
-Powinieneś stary coś wiedzieć.
-Mianowicie?
-O tym środowym wyścigu.
-Nie wydaje mi się.
-Wyścig jest ustawiany.
-Tomasz czego nie rozumiesz nie biorę w tym udziału więc mnie to nie interesuje.
-Bierzesz tylko jeszcze o tym nie wiesz.
-Nie rozumiem?
-Ktoś cię zgłosił stary.
-Nie mógł.
-Mógł - usłyszeliśmy za sobą głos Jessiki - Ja cię wystawiłam tu masz papiery podpisz. Jedziesz za godzinę.
-Miało być w środę.
-Za godzinę stawką będzie kobieta, twoja.
-Nigdy nie ustalaliśmy takich stawek bez konsultacji.
-Ustaliłam to z moim mężem.
-Nie rozumiem? - byłem w lekkim szoku.
-Masz wszystko napisane jeżeli wygrasz ja jestem nagrodą, jeżeli przegrasz to twoja żona trafia do ruska ty do mnie jako nagroda pocieszenia wszystko masz tu napisane i odeszła zadowolona.
-O ten trawnik ci chodzi - poszedłem za nią.
-Nie o ciebie ubiłam interes z ruskiem mówiłam ci że jeżeli ja nie będę cię miała żadna nie będzie.
-To moja żona nie możesz.
-Wiesz że mogę właśnie mój maż wypowiedział ci wojnę z przyjemnością popatrzę jak toniesz.
Wróciłem do stolika całego mnie telepało z nerwów.
-Co się dzieje? - dopytała Roz.
-Nic skarbie - zapewniłem.
-Cały się trzęsiesz.
Tomek patrzył na mnie tępo tylko Roz nie miała pojęcia. Tomek szybko przeczytał umowę.
-Ty no ona naprawdę cie wystawiła.
-Wiem.
-Stracisz żonę stary ja pierdolę.
Roz pobladła
-O czym ty Tomek mówisz? Czemu jesteście tak bardzo zdenerwowani?
-Ta raszpla go wystawiła to nie jest zwykły wyścig to porachunki. Komuś zależy na Pani żeby mieć Quika w szachu.
Wtedy zrobiło się zamieszanie i okazał się że Rudy nawala się z Drake. Szybko tam pobiegliśmy
-Co się dzieje? - dopytałem Al.
-Ten typ sam chciał grać, Drake wygrał nie blefował i tamten zaczął go lać.
-Ja pierdole muszę mu pomóc .
-Nie możesz znasz zasady jeden na jednego .
-Zasady nie obowiązują Tomasz zobacz bomby ma w górze moja na połowie
Drake okładał rudego ale, z nim łatwo nie było drab dwa metry 150 kg wagi dobrze wyszkolony.
-Borys kod czerwony - i Zbiegli się moi ludzie - Dzwoń na hotel niech podstawiają limuzynę tu migiem. W pokoju mam gości przeżuć ich bezpiecznie w ustalone miejsce flagi na maszty. Ja jej dam kurwa wojnę.
Ludzie obstawili Roz i resztę grupy Drake już ledwie się trzymał.
-Tomek musisz mi pomóc.
-Co mam robić?
-Pilnuj ich by w kupie byli. Zadzwoń na punkt i 8 na ścigaczach potrzebuję.
-Co potem ze mną?
-Pojedziesz z nimi na punkt ochrona dołączy potem do was i tam zostaniesz. Będziecie bezpieczni mają już pełną gotowość bojową.
-Nie wyjdziesz z tego cały
-Nie oddam Ruskowi żony
-Jak mogłeś się tak wystawić po co się żeniłeś cały czas powtarzałeś.
-John on go udusi - Panikowała Roz.
-Pilnuj ich Tomek - powiedziałem i podbiegłem z rozpędu wywalając rudemu kopa w ryj
-Zwijaj się Drake do naszych mam kłopoty wielkie kłopoty. Roz ci...  wam powie spokojnie róbcie co mówi Tomek bo nie wyjdziemy stąd żywi
Damon wrzeszczał. Tomek starał się utrzymać wszystkich w kupie. Stara szmata się cieszyła a ja próbowałem nie zdechnąć, co było trudne. Stawka nigdy nie była tak bardzo wysoka przecież to miało być normalnie tak jak zawsze. Nigdy się z nimi nie kłóciłem ba nawet pomagaliśmy sobie. Albo stary wszedł w jakiś układ z tym typem, ale czemu zależy mu na Roz. Nie mogłem się skupić dałem dupy rudy siedział na mnie i mnie okładał zablokował mnie nie miałem żadnych ruchów.
-Niech ktoś coś zrobi - wrzeszczała Roz - Przerwijcie to, to jest chore.
-Nie mogą nic zrobić stójcie spokojnie proszę. Niech pani nie krzyczy dla własnego bezpieczeństwa. Muszę zabrać pani rodzinę a jeżeli John... to muszę wyciągnąć stąd panią i syna jestem mu to winien.
-Ale co ty do mnie mówisz?
-Że to już chyba koniec poddał się proszę spojrzeć.
-Zabije go tamten?
-Wszystko zależy od jego szefowej wyjął nóż i czeka na znak. Ona jest zazdrosna kocha się w Quicku od kąt pamiętam ,a ten ją zlewa. Teraz zobaczyła panią i jej odwaliło. Tu zawsze było spokojnie baza przerzutowa dla wielu gangsterów dla tego mąż panią zabrał. Znam go nie naraził by państwa na coś podobnego gdy by wiedział. Wiele razy mi ratował zadek podkładał się, negocjował raz nawet postawił za mnie drogą nowiutką wille dokładnie ostatnio. Zbudował ją chyba dla pani mówił mi wtedy że ma syna i panią, że się ożeni, ale ja myślałem że on się tylko nabija jak widać mówił prawdę. Patrzyłem na nią po policzkach płynęły jej łzy. Jula zabrała Damona bo chyba by go Roz wypuściła z rak. Dopiero wtedy wyrwało mnie z letargu.
-Kończ to Rudy. Koniec z twoją miłością kotku nie chciałeś mnie nie będziesz miał żadnej a raczej żadna nie będzie miała ciebie. Zdradziłeś mnie z tą białą wywłoką pojawiła się nie wiadomo z kąt i cię ma a ja przez tyle lat cie urabiałam a ty nawet nie zerknąłeś na mnie.
Ostatkiem sił kopnąłem tego rudego buca w jaja i się szybko podniosłem. Zacząłem grać na zwłokę miał nóż więc trzeba robić uniki, szybkość to podstawa.
-Łap - usłyszałem głos Al i fakt w moim kierunku poleciał nóż. Mało co nim nie wyłapałem w czapę przepychaliśmy się jeszcze dobre 15 minut nim go zaciukałem bo bydle wielkie było i rzucał mną jak kot śledziem.
Podszedłem do Jessiki.
-Niech pani idzie do samochodu, proszę - powiedział Tomek do Roz.
-Ale co, on dla czego.
-Proszę wziąć syna i udać się pod ochroną do samochodu. Nic się nikomu nie stanie teraz jest dobrze niech wszyscy robią o co proszę.
Roz niechętnie poszła z Damonem.
-Chyba zrozumiałem dasz zaprosić się na kolację ze śniadaniem? - zapytałem tą szmatę.
-Co chcesz w zamian kotku?
-Nic. Chodzi o to że jak przegram to nie będę miał okazji w sumie to co bym nie zrobił i tak przegram.
-Grzeczny chłopiec wreszcie zrozumiałeś.
-Moja limuzyna już na ciebie czeka.
-Dbasz o szczegóły szarmancki jesteś.
-Zawsze byłem.
-Dobrze twoi goście mogą o puścić mój teren i udać się tam z kąt przyjechali ty masz się stawić na wyścigu z żonką i gnojem.
-Oczywiście Tomek dotrzyma ci towarzystwa.
-Dbasz bym się nie zanudziła czekając na ciebie?
-Dokładnie, to uciekam zawrócę Tomka z bramy i czekaj na mnie.
Dobiegłem do nich
-Drake wsiadajcie do samochodu za 5 km zatrzyma was moja eskorta będą pod flagami, macie za nimi pojechać i nie dyskutuj wykonaj bo wszyscy zginiemy.
-Spoko szefuńciu wpakowałeś nas w niezłe szambo moja siostra ma wrócić cała i zdrowa.
-Drake macie jechać tam i zostać nie opuszczać pokoi jasne to są porachunki z tą zdzirą i masz tu twoja wygrana.
-Chcesz powiedzieć że tu mafia z mafią się tłucze?
-Mniej więcej i jeszcze wpieprzył się jakiś cyrk.
-Możemy jakoś pomóc? - dopytała Al.
-Pomożecie jak będziecie robić to o co prosiłem i przepraszam Al nie miałem pojęcia .
-Tomek chodz a wy jedzcie. Powiedz tej raszpli żeby mężulka wzięła, bo lubię widownie i daj jej drinka w samochodzie tę tabletkę i staremu tę białą i nie pomyl ich. Potem zwiąż, zaknebluj dostarcz na punkt i możesz się bawić ja stawiam tylko nie opuszczaj hotelu i zabaw mi szwagra w kasynie.
-Załatwione aleś ty wykombinował a mówiłem że lepiej być z tobą he he.
-Do roboty - powiedziałem i poszedłem do samochodu -Wysiądz słoneczko - zabrałem od niej Damona i zacząłem go układać do nosidełka.
-Co robimy szefie? - dopytał Borys.
-Ty zabierz się z Tomkiem i pomóż mu a i przeżuć wszystkie nasze graty z Etny na punkt.
Wtuliłem się w Roz
-Już słoneczko uspokój się, cichutko. Bardzo cię kocham nie pozwolił bym was skrzywdzić
-On cię prawie zabił
-Tylko troszkę, usiądz spokojnie mam jeszcze 30 minut do wyścigu odjedziemy stąd i porozmawiamy
Podjechałem na miejsce wyznaczone jako start wyjąłem telefon wybrałem numer
-Wszyscy na punkcie?
-Szefa rodzina tak, są tylko niespokojni nie wiedzą co się dzieje my też nie. - włączyłem głośno mówiący
-Poczekaj chwile przesiądę się tylko - powiedziałem - Wyjdziesz słonko usiądę tutaj a ty chodz do mnie. - Roz wtuliła się we mnie jak mała dziewczynka. - Szykujcie sprzęt i ludzi będziemy mieli być może wojnę jak dojedzie nasza ofiara wsadzić do okratowanego dla vipów he he każdego osobno nie powinno być kłopotów jak zdejmiecie mi ogon
-A, to po to te ścigacze?
-Niech czekają za 3 światłami i zdejmą ze mnie 4 samochody
-Słyszę że ta raszpla niezły numer szefowi wywaliła, no chłopaki przyszli i opowiadają.
-To ich posłuchaj i dopilnuj żeby mi ich zdjęli albo zablokowali żebym zwiał
-Nie ma najmniejszego problemu .
Rozłączyłem się i zacząłem przytulać płaczącą Roz
-Już dobrze kochanie - jednak ta nie dała sobie nic powiedzieć tylko zaczęła mnie całować i się wykręcać
-Nie wygodnie ci? No fakt to raczej nie jest samochód rodzinny. Kruszynko ale co ty mi robisz uspokój się jesteś w szoku.
-Mogłam cie stracić na zawsze chcę żebyś się ze mną kochał tu i teraz. Chce poczuć ciebie najbliżej jak się da
-Rety - Roz naprawdę była w szoku -  Niunia nie żebym nie chciał ale już się dwóch kierowców pokazało. Zaraz dojadą pozostali i musimy uciekać bo mam nadzieję że to tylko przypadek ale jakiś rusek ma cie dostać jako nagrodę. Dowiedziałem się tylko że sam nie jedzie ma kierowce pewnie zawodowego nie mam z takim szans słonko musimy uciekać nie oddam cię nikomu jesteś moja rozumiesz i na wszystko przyjdzie czas jeszcze będziesz mnie mogła męczyć całą noc i resztę dzisiejszego dnia.
Eh jaka ona była czuła i tak namiętna aż mi się nie chciało jechać biedactwo moje kochane myślałem. Wysunąłem się z pod Roz i wysiadłem z samochodu ogarnąłem się popatrzyłem na śpiącego Damona i zamknąłem drzwi. Na miejscu zjawili się wszyscy podszedł do nas facet
-To co możemy zaczynać panowie? - wszyscy pokiwali głowami - to wsiadacie do aut zapuszczacie silniki i jak flaga pójdzie w dół ruszacie Meta jest na stacji benzynowej za 3 światłami.
Sprawdziłem czy Damon jest dobrze przypięty w foteliku   
-Roz zapnij pasy bo będzie szybko i ostro
-Dasz rade? - dopytała jak by oprzytomniała
-Wygrać nie, tu jedzie zawodowiec w tym czerwonym samochodzie
-A my mamy w miarę dobry samochód?
-Dużo lepszy od pozostałych spokojnie kochanie. Za 3 światłami zrobi się małe zamieszanie więc się nie wystrasz jak Damon się obudzi niech płacze do momentu aż powiem że możesz go wyjąć
-Będzie cie rozpraszał i denerwował
-W foteliku jest bezpieczny za światłami będzie 10 km na prosto i punkt docelowy stacja benzynowa więc tam na pewno powinniśmy być pierwsi z małą pomocą odbierzemy płytę i uciekamy taki jest plan
Roz chciała jeszcze coś powiedzieć ale facet podniósł już flagę pózniej szybki start i do przodu. Było dokładnie tak jak mówił Tomek z tym że to nie było tylko te dwa samochody ale zrobili sztuczny tłok wszystkie zjechały na moja stronę tamtych 2 pojechało na prosto. Jeden jechał obok mnie spychając mnie na pobocze natomiast drugi pilnował tyłu. Normalnie bym się wybił ale miałem z tyłu Damona bezpieczniej było się ciągnąć za tym korkiem do zakrętu. Pózniej droga wiodła przez most i w kierunku polski udało mi się odbić i skręcić, Damon na szczęście spał wcisnąłem mocniej gaz Lexus LFA dobry wybór. Ładnie się rozwijał 3,7 miałem 100 na blacie trochę docisnąłem i ich zostawiłem było już ponad 200 na liczniku Roz patrzyła z przerażeniem powoli zaczęło się ściemniać a my nadal jechaliśmy prawie 300 na godzinę
-Wracamy do polski? - dopytała niepewnie Roz
-Nie skarbie oni nadal za nami zapewne jadą za 10 km będzie mały lasek tam wjadę i zdejmę tych dwóch i wracamy do hotelu. - Skręciłem w lasek - Damon śpi choć pomożesz mi. Masz pukawkę i strzelaj w opony jak dasz radę musimy ich zatrzymać i zabić .Z Roz poszło szybko i gładko trafiła najpierw pierwszego w prawe koło i się wywalił. Potem drugi dostał w oba przednie od nas obojga - Zmykaj do Damona a ja posprzątam.
Oddałem jeszcze kilka strzałów wylałem benzynę z karnistra i podpaliłem samochody. Przybiegłem do Roz
-Dobra zwijamy się stąd mamy jakieś 15 minut i zjawią się pały nie mogą nas z tym kojarzyć.
Powoli wyjechałem z lasu na zgaszonych światłach i tak odjechałem ostrożnie od palących się samochodów 3 km pózniej gaz na opór i w długa do hotelu miałem 270 na blacie i byliśmy ze 30 km od wypadku
-Trzymaj się bo nami rzuci - zacząłem hamować bo zobaczyłem psiarnie jechałem 50 na godzinę i tak mnie zatrzymali
-Dokumenty poproszę - powiedział policjant
Wyjąłem wszystkie potrzebne papiery
-A to rozumiem żona i pana dziecko?
-Tak - przytaknąłem
-Skąd państwo wracacie?
-Ee... w zasadzie to z tamtej strony bo wracaliśmy do polski już ale właśnie otrzymałem telefon. Jestem właścicielem hotelu Etna musiałem zawrócić bo mają tam jakiś poważny problem z klimatyzacją
-Zaraz to sprawdzę
-Ale co? Czy mają problem?
-Nie to mnie nie interesuje sprawdzę czy jest pan właścicielem, problem klimatyzacji mnie nie dotyczy. Wszystko się zgadza bezpiecznej drogi życzę i proszę uważać bo odbywają się tu jakieś nielegalne wyścigi żebyście państwo nie wpadli na tych wariatów
-Dziękuje będę ostrożny - powiedziałem gliniarz oddał mi dokumenty i odjechaliśmy
-Rety ale ja się o nas bałam - powiedziała Roz przytulając się do mnie
-Nie pozwolę żeby ktoś mi was odebrał. Jesteś moja kruszynko kocham cie nad życie a ty?
-A ja w hotelu udowodniła bym ci jak bardzo cie kocham ale jest tam Aśka i Anka
-A my nie jedziemy do Etny tam mogą nas szukać mam jeszcze 2 hotele pamiętasz te fuzje z Brazylijczykami?
-No tak
-To pojedziemy właśnie do jednego z tych hoteli tam każdy ma swój pokój wiec hulaj dusza piekła nie ma. he he
Już nieco spokojniejszy po jakimś czasie dotarłem do hotelu a w holu wszyscy już na nas czekali i nie mieli zadowolonych min
-Roz ja naprawdę
-Cisi ja to załatwię porozmawiam z nimi to nie twoja wina ty się nie odzywaj wyglądasz strasznie. Nie mogłeś wiedzieć że cie tak załatwią. Wszyscy chcieli znać twoja czarna stronę teraz wiedzą i to im wytłumaczę
-Jesteś Aniołem kochanie - usiadłem w fotelu na hotelowym holu
-Szefie kluczyki schowam pana samochód żeby nie pokumali. Wszystko jak pan chciał tylko nikt z tych ludzi nie słucha. Uparli się że poczekają
-Spokojnie moja żona to załatwi. A Tomek dojechał?
-Tak nie miał problemów tylko ta suka mafijna się obudziła i darła ryj to ją taśmą zakleiłem i do wyra przywiązałem. Szmata myślała ze z szefem się tańczy koszmarnie szef wygląda
-Miałem sparing z rudym i go ubiłem jakimś cudem jestem skonany.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz