poniedziałek, 6 listopada 2017

Od Quicka

Załatwiłem sprawy na osadzie. Ludzie z deka nie byli zadowoleni tym co do nich powiedziałem. Bo oznaczało to powrót do starych czasów. Czyli inaczej gonitwa za kasą. Po jakimś czasie wróciłem do domu żeby po kserować umowy. Damon darł się w niebo głosy, Drake wrócił już z wiatraka. I trzymał Marco na muszce. Pati niemalże dusiła Izabele. A Roz niemalże ryczał próbując uspokoić ryczącego Damona. Cofnąłem się na dwór zamknąłem drzwi. Potrząsnąłem głową i wróciłem z powrotem. 
- Przepraszam że przerywam tą miłą pogawędkę ale co tu się dzieje?
- Cytuje - powiedziałam Iza - niech ten bachor zamknie ryj
- To może przestań cytować tylko powiedzcie o co chodzi?
- Gdyby babochłop mnie nie dusi to może bym powiedziała
- Patka odpuść pani. Mów
- A pójdziesz ze mną do łóżka
- Tak na forum publicznym? - dopytałem
- Tak powiedz to przed wszystkimi
- Najpierw muszę dowiedzieć się co jest grane
- To jest grane - zaczął Marco - że uwolnisz nasze dzieci, zaplanujesz naszą podróż do stanów a najlepiej będzie jeżeli jak najszybciej nas tam zabierzesz.
- Bo? - dopytałem
- Bo ten szatański pomiot zdechnie
- Drake - powiedziałem - przyprowadzi śliczną córeńkę państwa
- Jeżeli przez najbliższą godzinę ten śmierdziuch nie dostanie odtrutki to umrze - zagroził Marco
- No to będzie nie żywy
- Prześpisz się ze mną? - dopytała Iza
- Jasne tylko najpierw zabije ci męża no chyba że powiesz mi co podaliście Damonowi
- Iza nie mów - powiedział Marco
Drake przyprowadził gówniarę. Rozi oddała Damona Julce. Gra zaczynała schodzić na wysoką stawkę.
- Za każdą zdjętą szmatę - powiedziałem - będziesz mi podawała klucz do zagadki jeżeli odgadnę ty ściągniesz coś z siebie. Jeżeli nie zgadnę - wyjąłem nóż - twoja córeczka przyjmie znak
I usłyszałem trzy razy Quick. Generalnie dla niech nie wiem co było nie jasne.
- Dobra to zaczynamy żeby było łatwiej Iza będę zadawał to samo pytanie. Co twój mąż podał Damonowi
- Zastrzyk - odpowiedziała Iza
Okej ściągnąłem koszulkę
- A dlaczego?
- Nie wiem
- Ściągaj szmatę
I Iza zdjęła bluzkę
- Czemu nie wiesz?
- Blefowałam chciałam się rozebrać
- Więc tak blefowałaś ale nie zrobiłaś na mnie żadnego wrażenia. Powtórzę pytanie co podaliście Damonowi? Przypomnę że odpowiedz A zastrzyk już była odpowiedz B nie wiem też już była. Poproszę o odpowiedz C
- Bo chcemy wrócić do stanów
- Ściągaj szmatę
- Ma robione cycki - stwierdził Drake
- Masz problem to nie było związane z tematem - i z bólem serca rozciąłem nożem rękę jego córki. Przycisnąłem podnosząc do góry.
- Więc nic wam nie dało wiecie że nic nie wiecie - próbował być twardy Marco. Widziałem jak Roz trafia szlak
- Nie ciągnij tego Quick nie tak - prosiła Roz
- Skoro nie było związane z tematem - wyciągnąłem pistolet zakręciłem bębenkiem przystawiłem do głowy Marco - Co podałeś mojemu synowi?
- Skrzywdziłeś mi dziecko
I pistolet pstryknął i ten się zeszczał
- Iza zdejmujesz szmatę to była nie właściwa odpowiedz a raczej jej brak.
Iza zdjęła spodnie.
- Rety ale ty masz nie gustowną bieliznę - stwierdziłem - a po raz trzeci zadam te samo pytanie i jest jeszcze tylko odpowiedz D
Przekręciłem bębenek, pociągnąłem te biedne dziecko za włosy przekręcając jej głowę na bok.
- Co podaliście mojemu synowi? - przystawiłem palce i jednocześnie nóż do szyi dziewczynki
- Nie zrobisz tego - powiedział Marco i znowu puk aż Drake podskoczył
- Śmierdzi - powiedział Drake
- Ucz się Drake'uś mówiłem za drugim razem srają
- Kurwa ja tu zaraz sam wyzionę ducha. Przestań mnie straszyć tym pistoletem
- A więc Iza - przesunąłem palcem po szyi dziewczynki gładząc ją po włosach - nie udało mi się zabić jeszcze twojego męża. A ja lubię młodsze dziewczyny... ale ona ma takie fajne aksamitne włosy i tak ładnie pachnął. Może lepiej by było ją?
- Dobra sama się rozbiorę
- Ale nie odpowiedziałaś jeszcze na pytanie poczekaj chwilę. Może będziemy rozbierać twoją córkę jest ładniejsza. Bardziej mi się podoba. Fajnie by było z taką małą dziewczynką. Pobawić się w doktora. Wiesz zabawił bym się w ginekologa.
- Iza - powiedział Marco
- Właśnie Iza padło już dwa nie udane strzały. Nakręciłem się na twoją córkę, ty jesteś pół naga bo masz skarpetki i buty. Swoją drogą ja bym zaczął od butów. No więc sytuacja wygląda tak mam jeszcze cztery strzały i nie wiem w której komorze jest nabój. Ty mnie nie jarasz ale jest tu Drake, Patrycja która lubi dziewczynki i strasznie rajcuje mnie twoja córcia. Nie mogę zdradzać żony z kobietą ale o dziewczynkach nic nie mówiła.
Jak strzeliłem w tym momencie to prawie Drake się zesrał
- Wymknęło mi się sorry.
Dziewczynka zaczęła płakać.
- Ale mnie to jara - powiedziałem
Roz chyba uwierzyła w to ogólnie że ja zamierzam chyba to zrobić. I gdy odpiąłem pasek od spodni ta zaczęła na mnie wrzeszczeć
- Twoje dziecko cierpi Iza. Butów nie zdejmuj bo poumieramy i tak tu śmierci. Więc co podaliście Damonowi? Bo jak rozepnę guzik i rozporek to nie będzie zmiłuj. Bo jak ja zaczynam to muszę skończyć bo lekarz tak powiedział
I znów strzeliłem do Marco
- Quick uspokój się bo będę rzygał - powiedział Drake
- To zostały tylko jeszcze dwie kulki, goła Iza, i mała dziewczynka całkiem nie winna z której zrobimy całkiem małą nie winną kobietkę.
Rozpiąłem spodnie
- Mówisz czy nie - dopytałem
- Iza była nie wzruszona
Więc rozciąłem dziewczynce ubranie. Roz blada usiadł na fotelu. Strzeliłem piąty raz
- Ty jesteś goła, twoje dziecko jest gołe i mam jedno kulkę
Walnąłem jej głową o ścianę. Skoro Marco nie zależy na dzieciach to ty mów szmato bo stracisz ich wszystkich. Zabije ci męża, zerżnę córkę, potem ją zabije a pózniej wezmę się za syneczka. A ty na to wszystko będziesz patrzyła. A na końcu potnę ciebie i rozbebeszę cię od dołu.
- Dobra wstrzyknąłem mu odrobinę adrenaliny - nie wytrzymał Marco
- No i komu to było potrzebne. Szczasz, srasz pod siebie, żona się publicznie rozbiera, dziecko jest ucięte i wcale nie wesołe ale gołe. Amanda szmato choć tu. Drake pilnuj tego towarzystwa.
- Ma stać taka naga? - dopytał Drake
- Chwilowo ma stać za chwilę będzie chodzić więc dobrze że ma buty.
Poszliśmy na górę. Amanda trzęsącymi się rękoma podała lek na uspokojenie z listy a ja jeszcze z pięć razy to sprawdziłem.
- Może byś się zapiął brat? - dopytała Amanda nie pewnie
- Wstrzykuj to tylko powoli tak jest napisane. Ma być podane tylko wstrzykiwane powoli i patrzę na ciebie Amanda.
Amanda podała Damonowi zastrzyk. Ten za kilka minut się uspokoił.
- Dobra a teraz idę to dokończyć - powiedziałem
Roz wzięła Damona i poszła zaraz za mną. Wziąłem po drodze ręcznik bo miałem pod ręką. Zszedłem do salonu okryłem nim to małe, biedne dziecko. Usiadłem na fotelu wziąłem ją na kolana.
- Widzisz kochanie - powiedziałem do dziewczynki - ja jestem dobrym wujkiem tylko twoja mamusia jest nie grzeczna.
- Nie słuchaj tego pana - mówił Marco
- A twój tatuś mówi że nie jest twoim tatusiem
- Nie ciągnij tego Quick - poprosiła Julka - to tylko dziecko
- Dokładnie ogarnij ją trochę Jula
- Drake'uś pana doktora na dołek
- Takiego osranego? - dopytał Drake
- Jak mu się odparzy dupa to może zrozumie. A panią zapraszam ze sobą - powiedziałem otwierając drzwi na zewnątrz.
- Już idę - powiedziała Iza - tylko się ubiorę.
- Przecież masz buty. Wychodzimy - powiedziałem
- Nie wieże - powiedziała Roz
- Będziesz szła przede mną Izabelą
Skierowaliśmy się do osady. Iza zasłaniała się jak mogła. W ostatniej chwili Roz mnie powstrzymała. Wybiegła z domu i krzyknęła
- Wystarczy - narzucając koc na Izę ta się natychmiast okryła
- Widzisz Izabelą moja żona to bardzo tolerancyjna i dobra osoba więc teraz ładnie przeproś i podziękuj. A żałuję troszkę że weszła mi w paradę. Bo jesteś taka nie wyżyta. Izą a ja chciałem zapewnić ci rozrywkę mam tu na osadzie tyle fajnych, młodych chłopaków, którzy chętnie by się z tobą zabawili. Bo ja już mówiłem tobie że mi nie można, że jestem na emeryturze.
- Choć już do domu - poprosiła Roz
- Borys zaprowadzi panią do piwnicy. Wez chłopaków i zmienicie tą kanapę bo śmierdzi.
Przytuliłem Roz
- Przepraszam kochanie musiałem to zrobić. Powiedziałem że dla ciebie i Damona zrobię wszystko
Roz to przemilczała
- Poprosiła mnie żebym poszedł do pokoju posiedział z Damonem i żebym już z tego pokoju dzisiaj nie wychodził. Bo muszę ochłonąć. Gdy weszliśmy do domu Drake od razu się do mnie przyczepił. 
- Stary ale jazda ja myślałem że ty z tymi poduszkami ze świrowałeś w grobach. Ale ja nie wiem jak ty to zakręciłeś że ta baba się rozebrała bo jak na moją logikę to ty powinieneś być goły.
- Bo baby są głupie bez obrazy kochanie ale one słuchają a powinny jeszcze rozumieć co się do nich mówi.
- Ale wez więcej już nie strzelaj przy mnie
- Ja tylko pokazałem ci jak to się robi jak działa ruletka
- Zajebista lekcja - powiedział Drake - ale chyba nie na moje nerwy. Szwagier ty jesteś gorszy od tej swojej atomówki bo jak by ona wypierdoliła to puf i kosmos a jak ty się na kogoś wypierdolisz to pół rodziny zmęczysz psychicznie.
- Przywykniesz Drake nie biadol przepraszam ale mam karę za zły uczynek muszę się udać do pokoju. -Odkręciłem się jeszcze na schodach - Oblukałeś tych sztywniaków
- Ta mamy 4 w porywach do 5 dni trzeba pomyśleć bo jest ich w chuj dużo. I idą z drugiej strony więc do wąwozu ich nie zaciągniemy.
- Ta trzeba będzie znalezć jakąś inną dziurę. I patrz kurwa przyjaciele co? Lekarze a znęcają się nad niemowlakiem chyba trzeba będzie z nimi iść do piachu.
- Drake zostaw go - powiedziała Roz - a ty Quick zajmij się Damonem proszę
- Oczywiście słonko - powiedziałem zrezygnowany
Siedziałem na łóżku i sobie myślałem głupie to było że musiałem to zrobić. Ale jak ktoś może igrać sobie z życiem i śmiercią. Przecież on mógł umrzeć a może wcale nie podał mu tej adrenaliny nie ważne. Ważne że jest spokojny. Leżałem na wyrku a Amanda cały czas sprawdzała parametry Damona dobre że chociaż na tym się znała. Roz długo nie pojawiała się w pokoju. Pomyślałem że się na mnie obraziła. No ale ja tylko chciałem dowiedzieć się co dzieje się z Damonem przecież gdyby coś mu się stało. Roz umarła by z żalu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz