Nie myślałem że będzie aż tak zle masakra jakaś. Damon w ogóle nie kojarzył Roz, ona załamała się jeszcze bardziej siedziała przy aucie i powtarzała cały czas coś pod nosem. Obok niej dostrzegłem ten pierścionek, ukucnąłem, podniosłem go. Damon zaczął mnie gdzieś ciągnąć.
- Zaraz synek tata z tobą pójdzie tylko zobacz nasza mamusia płacze - powiedziałem. Roz spojrzała na mnie. Zdjąłem okulary. - Teraz lepiej? - dopytałem łagodnie. - Uspokój się proszę troszeczkę co? Ja wiem to wszystko trudne niepojęte, ja odpowiem na każde pytanie, ale pozwól się sobą zająć ręka eh paskudnie obie wyglądają. Mokra jesteś co stało się po drodze? Damon choć tutaj co tata mówił, że nie wolno odchodzić nie ma misia tata ma w samolocie. - Damon podszedł do nas Roz nadal siedziała przy samochodzie - Zobacz synek mama nam płacze? A co robimy jak ktoś płacze?
Mały podszedł do Roz pogłaskał ja po włosach i cofnął rękę popatrzył na nią.
- Ble - powiedział.
- No mama ma brudne włoski, ale i tak musimy ją taką brudną przytulić. - Damon śmiało podszedł i wtulił się w Roz.
- Przepraszam za niego za to jego ble on czasem tak ma.
- Nie szkodzi - uśmiechnęła się.
- Grzeczny chłopiec - pochwaliłem syna .- Popatrz teraz i powiedz nam kto to jest mistrzu? - dopytałem. Mały chwilę myślał i oczy mu się zrobiły większe.
- Mama - odpowiedział.
- Brawo - uśmiechnąłem się.
- To jak wstaniesz słonko?
Roz pokiwała głową.
- To naprawdę ty? Nie rozumiem, zmieniłeś się - Nim zdążyłem coś powiedzieć przytuliła się do mnie - Wtedy u Saszy nie zwariowałam to byłeś ty.
- Tak kochanie szukam cię od 5 miesięcy razem z mistrzem i wpadłem do Saszy, nie wiedziałem że ta szuja cie porwała, ale nie mogłem się zdradzić i odszedłem. Musiałem czekać na jego ruch list przyszedł dopiero dziś 4 godziny temu. Przepraszam.
- Ale Al. Grzesiek....
- Spokojnie porozmawiamy po drodze tu nie jest bezpiecznie wsiądziesz do samochodu?
- Tak tylko... - zaczęła mnie całować, płacząc
- Kochanie spokojnie wsiądz proszę. Naprawdę musimy uciekać.
Roz wsiadła do samochodu a ja podałem jej Damona, który patrzył na nią jak na zdjęcie.
- Czemu teraz nie płacze?
- Bo cie poznał no poza tym jestem blisko i za kółkiem on wie że wtedy nie można mi przeszkadzać. Jest bardzo mądrym chłopcem. Nie mistrzu?
Roz przytulała go do siebie, a on o dziwo jej na to pozwalał.
- To dasz mi mój pierścionek?
- Jasne i sam na paluszek włożę tam gdzie jego miejsce. Al nie została porwana choć mogło to tak się wydawać - zacząłem - Gdy dostałem list Drake oszalał bo on już chować ciebie chciał, stracił nadzieję i wiesz znalazł kota dziadków podobno był gruby a teraz skóra i kości no i ten kot to go chyba nie lubi he, bo go pogryzł i podrapał.
- To on żyje?
- Jasne wszyscy są cali, tylko trochę sobie popija z żalu za tobą.
- A Al?
- Odbiję ją coś wymyślę sama zadecydowała że leci i nie mogliśmy jej przetłumaczyć, znaczy chłopcy nie mogli, bo ja no znałem miejsce więc i tak bym cię dziś odbił, ale nic jej nie jest nie wiedziała o naszym planie pewnie myśli że mnie porwali. Nikt z naszych nie wie o mścicielu. A ja... ja oszalałem z żalu i tak się zaczęła moja misja. Bojówki szaleją chyba we wszystkich sąsiadujących krajach. Mariusz jestem na drodze lokalizuj....
- 10 minut do celu szefie.
- Jesteś za mną czy....
- Przed ,ale za szefem 4 cele poruszają się szybko.
- Ta zawracaj i zdejmuj ich.
- Rozkaz.
- Powiedz czemu tak mokra jesteś kochanie.
- Złapią mnie to Filip - zaczęła się trząść.
- Jesteś bezpieczna nie oddam cię już nikomu będę pilnował dzień i noc, za długo cie szukałem, za bardzo kocham by tracić kolejny raz. Powiedz czy to był Filip, on ciebie porwał?
- Tak jeszcze Niemiec i Ruski.
- Ładnie, Filip tobie nie zagraża, ale Drake jak się dowie to będzie jazda
- Ja nie podejrzewałam go a pózniej mówił że nie żyjecie obaj, że twoja mafia upadła, zamknął mnie ze szczurami i nie wiem jak długo mnie po piwnicach ciągali, bo Sasza bał się ciebie znaczy mściciela
- Wszyscy mnie się boją - założyłem okulary Damon prawie spał.
- Jest już taki duży, a ja wszystko przegapiłam.
- Nie wszystko kochanie zęby mu wychodzą, a dziś ogólnie całą noc nie spał, miałem jechać z nim do Włoch do lekarza ,ale dostałem list od Saszy więc może jutro polecimy co?
Rozmowę przerwał głos Mariusza.
- Szefie jest problem bojówka jest spora co wybije ich to nowi się pokazują.
- Myślisz że o Roz im chodzi?
- Możliwe,
- Dobra to ja się rozwijam ty podleć i sadzaj maszynkę spadamy stąd
- Ok to radz sobie szefie za 5 minut dojedziesz do celu i radził bym zwijać asfalt.
- Rozumiem, śmigaj.
- Masz cały czas prosto szefie wiec piłuj go.
- Dzięki.
- Zabija mnie - panikowała Roz - zaraz przyleci ten Niemiec. Dymitr pewnie mu powiedział już.
- Jak przyleci to ja go przylecę - warknąłem i przyspieszyłem z dala widziałem jak Mariusz otwiera lota wjechałem do środka.
- Nie wysiadaj Roz, zostań tu z Damonem choć by nie wiem co.
- Wyskoczyłem z samochodu i pobiegłem do działek
Mariusz zamykał lota.
- Góra Mariusz.
- Samochód nie zabezpieczony.
- Zajmę się tym, podnoś go wysoko, szybko. Sporo tego badziewia tu.
- Bo pewnie nie czyszczą - powiedział. - Jak żona?
- Kiepsko nie pytaj musimy ich zgubić zmieniaj kierunek na pola gdzieś tam nie pojadą, pózniej do domu spadamy.
Było już w miarę wysoko, gdy zostawiłem Mariusza i zająłem się zabezpieczaniem samochodu. Po chwili otworzyłem drzwi od samochodu wyjąłem Damona i pomogłem wysiąść Roz.
- Choć kochanie - wziąłem ją na ręce, bo strach ją sparaliżował. - Damon idziemy do misia.
- Chyba często z tobą latał zna ten samolot.
- Codziennie nigdy go nie zostawiam pracuję z nim, latam, jeżdżę od kąt wróciłem a ciebie nie było ,nie spuszczam z niego oka, no w nocy tylko śpi u siebie, ale i tak o 6 przybiega i dosypia u nas w łóżku - uśmiechnąłem się. Posadziłem Roz na siedzeniu mały już na podłodze dokuczał supci.
-Mogę się teraz tobą zająć? - Wyjąłem apteczkę i koc zaprowadziłem Roz kawałek dalej - Tu możesz się śmiało rozebrać, bo się zaziębisz, ja się odkręcę i poczekam.
Po chwili Roz była otulona w koc miała pełno siniaków na nogach. Przemywałem jej rany na rękach pozawijałem i podałem kanapki od babci i kubek z kawą.
- Przepraszam ale mam tylko kawę kochanie, ale napij się jest gorąca rozgrzeje cię troszkę, a kanapeczki od babci zawsze mi je wciska - Uśmiechnąłem się podając jej jedną z nich.
Widać było że Roz jest głodna jadła z apetytem.
- Opowiesz mi troszkę co się stało?
- Sasza znaczy Filip przykuwał mnie do rur, bo im uciekałam a teraz do rzeki z mostu skoczyłam.
- No nie wierze mogłaś zginąć. Jutro lekarz cię nie ominie. A tak poza tym nie bili cię?
-Nie nikt mi nic nie zrobił nawet przed wymianą pozwolili mi się ogarnąć i przespać w łóżku.
-Ależ hojni ale sama to załatwisz jeszcze dziś bo Filipa zwinął Grzesiek więc raczej Drake mu nie odpuści a ja z przyjemnością też go pomęczę nawet do wiatraka po myszy pojedziemy razem - pocałowałem ją. Wtedy przyszedł Damon i zaczął pakować mi się na kolana i wyganiać Roz. - Nie ładnie tak synek teraz musisz się dzielić z mamusią, ona była tu pierwsza wiesz?
Mały popatrzył na Roz i powiedział tak sam z siebie mama. Roz się rozpłakała.
- Nawet mu nie kazałeś.
- Nie muszę on doskonale wie że jesteś jego mamą tylko zdziwiony jest bo do niego mówisz a wiesz zdjęcia twoje były niestety nieme - pocałowałem ją.
- Tylko całusy będę otrzymywała?
- Zapewniam że nie - uśmiechnąłem się - ale na razie muszą ci wystarczyć.
- A takiego prawdziwego dostane? - Dopomniała się.
- No nie wiem 5 miesięcy się nie całowałem z tobą, znaczy z nikim to może zapomniałem, a jak mi coś się zrobi...? - Droczyłem się dalej, ale i tak ją pocałowałem.
- Szefie gdzie siadamy? - dobiegł mnie głos Mariusza.
- Przed samą chatą Roz całą mokrą w kocu mam.
- Podchodzę do lądowania. No mistrzu trzymaj się mamy bo troszkę potrzęsie - Mały złapał Roz za szyje - No i masz przechlapane teraz będzie cię męczył he.
Drake i Jula podeszli do lota gdy tylko go posadził Mariusz na ziemi.
-Wez ją Drake i zanieś do domu - poleciłem mu - Miała nieplanowane wodowanie w rzece, a za wszystko odpowiedzialny jest Filip.
-Co takiego? - dopytał Drake.
-No tak mówi Roz w piwnicy chuj ją trzymał ze szczurami.
-Jak go znajdę...
-Zaraz poproszę go na salony spokojnie pogadajcie chwile i zanieś Roz może do pokoju odraz ja za chwilkę będę.
-Nie zostawiaj mnie - spanikowała Roz.
-Spokojnie, chwilę porozmawiam z Mariuszem i już do ciebie biegniemy nie mistrzu?
Drake zaniósł Roz do domu po drodze coś rozmawiali, a ja poprosiłem Mariusza by zaparkował lota, przywiózł tego kretyna i poczekał aż zejdziemy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz