sobota, 18 listopada 2017

Od Rozi

Jednak nie zwariowałam. Nie wmówiłam sobie tego. Quick to Mściciel. Nie bardzo rozumiałam o co w tym wszystkim chodzi. Bo skoro doszło do wymiany to po co mnie porywał. Dużo przegapiłam Damon urósł, już chodził, mówił, Quick wiele go nauczył. Mówił mama, nawet powiedział to sam z siebie. Ale to tylko słowo. Damon w ogóle mnie nie zna jestem dla niego obcą osobą. I to bolało. Jest tak jak się obawiałam oni żyją własnym życiem. Czułam się jak bym z butami wchodziła w cudze życie. A jak on ma kogoś... Ruch oporu bo to na pewno był ruch dowiedział się tylko skąd? Przecież Sasza mówił że jak nie dojdzie do wymiany skontaktuje się z ruchem. Filip i Dimitri też włóczyli się ze mną po różnych miejscach by ruch się nie dowiedział. Nie rozumiałam co tu się dzieje. Nie chciałam być znów więziona. Przy Quicku czułam się bezpiecznie ale... Chyba powinnam zacząć bardziej polegać na sobie. To było 5 miesięcy wszystko mogło się zdarzyć. I na pewno kogoś poznał przecież wszystkie laski z osady czekały na taką okazję. Może on po prostu nie wie jak mi powiedzieć że mnie już nie kocha. Lecieliśmy już jakiś czas kiedy Mariusz spytał gdzie ma wylądować. Quick powiedział że ma lądować przed domem. Chwilę pózniej helikopter zaczął lądować. I nie udało mi się, Al została oddana Saszy.  
No i nie rozumiałam dlaczego Filip mnie oszukał co do śmierci Drake. Przecież żył. Kiedy weszłam do pokoju wmurowało mnie. Wszędzie było pełno moich zdjęć. Drake nie dawał mi żyć. Męczył mnie żebym mu wszystko opowiedziała. Przecież już powiedziałam mu pokrótce najważniejsze rzeczy.
- Poczekaj skocze pod prysznic - powiedziałam
Quick obiecał że zaraz przyjdzie ale chyba zaraz już minęło. Dlaczego nie przyszedł? Wzięłam swoje rzeczy które na szczęście nie zostały wyrzucone i poszłam pod prysznic. Ta rzeka to jakiś syf. Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do pokoju. Drake nadal siedział na łóżku i nadal nie było Quicka.
- No wiec - ponaglił Drake - co się stało?
- Drake ale ty jesteś upierdliwy zdążyłam się odzwyczaić.
Ale opowiedziałam mu wszystko. Opowiedziałam jak mnie porwali, jak im uciekałam. Jak się przestraszyli Mściciela znaczy Quicka i że przenosili mnie z jednej kryjówki do drugiej i za każdym razem zamykali mnie w piwnicy. Na koniec powiedziałam mu jak nie chciałam dopuścić do wymiany i że wyskoczyłam z samochodu i skoczyłam z mostu do wody oraz o tym że głupi Filip się do mnie przykuł
- Jesteś nienormalna - skomentował - przecież mogłaś się zabić
- Powiedzieli mi że wszyscy nie żyjecie więc nie miałam za wiele do stracenia - mruknęłam
- Jesteś szurnięta. Ale cieszę się że nic ci nie jest. - wypalił - Myślałem że nie żyjesz... Nie ważne. Siostra co jest?
- Nic - odparłam
- Jasne, no mów znamy się nie od dziś. Roz nie mogę cię zostawić tu skoro coś się dzieje
- Chwila - powiedziałam - o czym ty mówisz
- Muszę jechać po Al - wyjaśnił
- Jak to jechać po Al? Sam? - dopytałam
- Już zadecydowałem nie zmienię zdania
- Dobra nie zamierzam cię zatrzymywać. Ale nie musisz robić tego sam. Jest Luke który chce ją odbić, jest Quick...
- Quick - fuknął - Quick wiedział że żyjesz. Wiedział to już parę miesięcy temu i nic nie powiedział. Pozwolił mi myśleć że nie żyjesz. Nie ważne. Zrobię to sam. Więc o co chodzi?
- Naprawdę o nic po prostu ciężko mi - wyznałam - Damon mnie nie pamięta, jestem dla niego obcą osobą. A jeżeli przez te 5 miesięcy między mną a Quickiem coś się zmieni. Ale spoko daje radę. Możesz jechać jak musisz
Nie wiem dlaczego go puszczam. Może dlatego że go rozumiem. Może dlatego że nie było mnie 5 miesięcy. Zmieniłam się nauczyłam się polegać na sobie. A może dlatego że zrozumiałam że jak go nie będzie to świat się nie zawali. Jak umrze będzie mi ciężko ale będę potrafiła z tym żyć. Ale jeżeli Quick mnie zostawi...
- Musze jeszcze rozprawić się z Filipem - wyrwał mnie z rozmyśleń i wyszedł z pokoju.
Posiedziałam jeszcze chwilę. Też miałam już zejść kiedy do pokoju bez pukania wwaliła się Amanda. Nie spodziewałam się jej. I nie przygotowałam się na jej wizytę. Zaczęła mi zarzucać że uciekłam z Filipem i że miałam z nim romans. Kazała odczepić mi się od własnego męża.
- Nie zbliżaj się do mojego brata. Nawet nie myśl o pójściu z nim do wyrka. 5 miesięcy z nikim nie spał to wytrzyma, odwykł. Nie wiś na nim, nie prowokuj go, nie pakuj mu się na kolana. Łączy was tylko Damon i nic już więcej rozumiesz?
- Wybacz Amandziu ale nie bardzo - wypaliłam - dziękuje ci właśnie przyznałaś że Quick nikogo nie miał a trochę się tego obawiałam. Co ja bym bez ciebie zrobiła.
Amandę wmurowało. Szach i mat suczo
- A teraz pozwól że pójdę do swojego męża bo się za nim stęskniłam.
- Jak śmiesz - warknęła
- Na przyszłość pukaj - poprosiłam na odchodne
Wyszłam z pokoju i poszłam na dół. Co ona sobie myślała że mnie przestraszy czy jak. Kretynka... Na dole byli wszyscy i dodatkowo Filip
- Widzę że nie możesz się ze mną rozstać - wypalił rozbawiony Filip
- No widzisz tak się do ciebie przykułam że odkuć się nie mogę
- Mówiłam że między nimi coś było - wtrąciła się Amanda
- No tak bo skakanie z mostu jest takie romantyczne - wypaliłam oschle opierając się o ścianę
- Nie odzywaj się do niej nawet na nią nie patrz - warknął Drake - byłeś moim przyjacielem skurwielu. Ratowałem twoją zasraną dupę. Spłacałem twoje długi a ty odwalasz mi taki numer - Przywalił mu porządnie w mordę aż Filip zalał się krwią - dostawałem za ciebie w pysk. Podkładałem się jak nie udało mi zgarnąć całej kasy. Piłeś i grałeś za moje. A ty porywasz mi siostrę i zamykasz ją po piwnicach - przywalił mu już któryś raz z kolei - Po co Sasza chciał Al?
Ale Filip stracił już przytomność.
- Drake nie możesz go zabić - wypalił Quick  
- Oszukiwałeś mnie - warknął Drake - ty również byłeś moim przyjacielem a nie powiedziałeś mi że moja siostra żyje. Pozwoliłeś by doszło do wymiany i zamiast Al przywozisz tego śmiecia. W dupie mam takich przyjaciół.
Myślałam że Drake przywali Quickowi w mordę Mariusz chyba też tak uważał bo przysunął się nie co w ich stronę. Luke zrobił to samo. Ale Drake podszedł do Filipa i zasadził mu solidnego kopa w brzuch. Popatrzył na mnie
- Uważaj na siebie - i skierował się do drzwi.
- Drake - zawołałam za nim
Obiecałam że go puszczę ale nie mogłam tego zrobić gdy był w takim stanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz