środa, 22 listopada 2017

Od Rozi

To jest chore. Zdecydowanie w naszym świecie wszystko jest prostsze. Zagrożeniem są zimni którzy chcą cie zjeść ale wszyscy którzy przetrwali tą epidemię wiedzą jak sobie z nimi radzić. Drugim zagrożeniem to jakiś dupek mierzący do ciebie z broni ale do tego też już przywykliśmy. Ale w naszym świecie nie ma żadnych chorych pokazów sił w powietrzu. Przecież jak by któryś z nich do nas strzelił to wszystkich nas wywaliło by w kosmos. I do tego nie jestem przyzwyczajona. Nie wierze kto normalny lata z atomówką na pokładzie... A Quick wcale się tym nie przejmował. W ogóle niczym się nie przejmował. On świetnie się bawił. A ja mało co nie dostałam zawału. Jestem kretynką. Dla dobra Damona powinnam dać sobie z tym spokój, powinnam od niego odejść. Bo albo niebawem dowiem się że ktoś go zabił albo przez niego zginiemy. Przecież Sasza porwał mnie bo obawiał się Quicka. Creepy umarła bo ktoś chciał pozbyć się mnie i Damona i to też jest związane z Quickiem. Dlaczego musiałam zakochać się akurat w nim. Najgorsze to że ja nie potrawie i nie chce od niego odejść za bardzo go kocham. Chociaż ta jego zabawa mnie przeraża. Była bym kretynką gdyby tak nie było. Nie rozumiem po co mu ona potrzebna. Chyba tylko by się chwalić. Jak skończył zabawę z samolotami podlecieliśmy by Quick mógł się pobawić ludzmi. Mój syn nie jest lepszy ma niespełna rok a już bawi się miśkiem. Gdy było po wszystkim poszliśmy do wystraszonej rodziny. Wcale im się nie dziwiłam. Gdybym nie przeżyła tego wszystkiego co działo się przez ostatnie 3 lata epidemii wyglądała bym podobnie. Nie mieli pojęcia co ich spotka. Przecież facet tylko chciał podpisać głupią umowę by dostarczać żarcie a spotkało go coś takiego. Zdecydowanie nie wiedział co powiedzieć. Za to Sabrina obwiesiła się różnymi amuletami. I tu również trochę zaszalała z różnymi kultami i kompletnie się pogubiła. Nie miałam pojęcia gdzie właściwie lecimy. Dowiedziałam się chwile pózniej gdy podlecieliśmy pod ogromny jacht. Quick naprawdę sprezentował sobie jacht większy od naszego domu. Naprawdę zaczęłam zastanawiać się ile ona ma kasy na kącie. Przecież to musiało kosztować kilkaset milinów dolarów. Jacht miał lądowisko dla helikopterów, ogromny basen a obok niego poustawiane leżaki, taras widokowy z kanapami i fotelami. Był również bar z barmanem. Zaniemówiłam i wcale nie musiałam oglądać wnętrza. Nasi goście również. Za to Sabrina zaczęła marudzić coś z aurami.
- Może pozbędziesz się tych amuletów bo jeszcze zatoniemy - mruknęłam
- To są amulety przynoszące szczęście - wypaliła Sabrina
- Z masy tych amuletów tylko jeden przynosi i nie szczęście a bogactwo - zauważyłam - reszta to badziewie bez znaczenia. Ty naprawdę nie masz pojęcia co przy sobie nosisz. Więc albo pozbędziesz się tego wszystkiego albo sama wylecisz za burtę i zobaczymy czy amulety cię uratują.
- Jestem kompetentna i wiem co noszę - oburzyła się
- Oczywiście a przyszłość przepowiadasz z duchów z którymi rozmawiasz.
- Tu jest bardzo zła energia - powiedziała i odeszła
- Sabrina zna się na tym - broniła ją Oliwia
- Z iloma wróżkami miałaś do czynienia? - spytałam - uwierz mi Sabrina to marna oszustka. Znadz sobie lepszą wróżkę która nie będzie mieszkała z tobą w domu. Bo ona zmarnuje ci życie.
- Jak Sabrina przepowie że Natalia zachoruje, lekarz to potwierdza
- Powiedz mi jeszcze że chodzisz do prywatnego lekarza
- Chodzę - przytaknęła
- Zdajesz sobie sprawę że wmawiasz sobie to wszystko co mówi Sabrina i sama dążysz do tego że tak się dzieje.
- A lekarz - nie dawała za wygraną
- Im częściej do niego przychodzisz tym więcej kasy zarobi.
Nie mogła się z tym nie zgodzić. Pózniej udało nam się skończyć temat wróżek i Sabriny.
- Jesteście z Polski - powiedziała - jak tam teraz się żyje. Uciekliśmy na początku epidemii
- Nie ma polityków, sądów, policji, więzienia, nie obowiązuje prawo. Po lasach biegają zarazeńcy którzy chcą nas pożreć. Ludzie zabijali się dla jedzenia które się kończyło. No ale wszystko wraca powoli do normy. Nie wszędzie ale można żyć normalnie.
Pózniej weszliśmy do środka i zjedliśmy obiad w ogromnej jadalni. Jadalnia była niesamowita długi ciemny stół, jasne wygodne fotele. Cała ściana była oszklona. A na podłodze jasne marmurowe płytki. Na stole porcelanowa zastawa i posrebrzane sztućce a może to było prawdziwe srebro. Z jadalni było wejście do kuchni, gdzie gotował szef kuchni a posiłki przynosił kelner. Po obiedzie Quick zlecił Mariuszowi odstawić naszych gości do domu. Pózniej poszliśmy obejrzeć cały ten jacht. Był ogromny salon ze szklaną podłogą, skórzane białe kanapy z fotelami do kompletu z czarnymi wykończeniami. Ogromy telewizor z głośnikami umieszczonymi po całym salonie. Była tam sala konferencyjna oraz 15 pokoi luksusowo urządzonych.
- Przecież to musiało kosztować fortunę. Skąd ty masz tyle kasy. Boże ten jacht jest niesamowity. - wypaliłam ale wtedy zaczęłam martwić się że oni mogą mieć przez nas kłopoty, zdążyłam ich nawet polubić - myślisz że nie będą mieli kłopotów przez nas?    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz