-A co z Drake'em- spytałam.
-A co ma z nim być? Poszedł czegoś szukać.Idziecie czy nie?- spytał
Chwilę się wahałam, z Drake'em mielibyśmy większe szanse, no ale skoro był czymś zajęty to nie będziemy na niego wieczność czekać. Pierwszym punktem na liście było przestawienie samochodów na dwóch drogach.
-A więc Lexi przejdzie się po mieście i rozejrzy się ile jest zombie. Będzie trzeba ich jakoś wyłapać ale ty tylko masz ich policzyć.- zwrócił się do mnie. Skinęłam głową. -Ja i Pati zagrodzimy drogi. Jest czołg a więc może uda nam się go uruchomić i jedną drogę zastawimy.
-A jeśli ktoś nam go podwali?- spytała Pati- jeśli działa to lepiej go mieć przy sobie.
-Dobra, czołg zostaje. A ty Lexi naprawdę masz się nie wychylać.- zgodziłam się i poszłam swoją drogą, psa niestety nie mogłam zabrać. Był jeszcze za mały i nie zawsze się słuchał a Luke nie chciał ryzykować. Szłam pustym miastem. Kluczyłam między uliczkami. Zombiaków nie było wielu. Z dwudziestu paru, nie więcej. Przechodziłam obok szpitala,coś mnie podkusiło i weszłam do niego. Była totalna cisza, nie tak jak wtedy. Szłam pustymi poniszczonymi korytarzami do których nie dochodziło za bardzo światło dzienne z pootwieranych sal. Wszędzie było pełno krwi i martwych ludzi, w powietrzu unosił się smród zgnilizny. Kiedy tak przechodziłam tymi korytarzami moją uwagę przykuły jedyne zamknięte drzwi. Podeszłam i pociągnęłam za klamkę. Nic to nie dało. Chwilę szarpałam klamką ale drzwi nie odpuszczały. Może gdybym potrafiła otworzyć drzwi wsuwką lub coś... Wtedy mi coś zaświtało i jak najszybciej wróciłam do domku. Słyszałam pracę silnika samochodu co oznaczało że Luke wciąż zagradza drogę.
-Gdzie Drake?- spytałam Amandy która siedziała w salonie.
-W piwnicy, chyba się obraził że go zostawiliście- i mówiła coś jeszcze ale już weszłam do piwnicy.
-Musimy iść do szpitala- powiedziałam szybko. Dopiero wtedy poczułam smród. Zeszłam na środek i zobaczyłam że są jeszcze jedne drzwi których wcześniej nie widziałam. Były otwarte i to właśnie z tam tond wydobywał się smród. Za nimi ciągnęły się schody w dół. Ze środka wypływało delikatne światło z żarówek. Ściany były wyłożone chyba żelazem. Zeszłam po schodach, na dole było wielkie pomieszczenie.
-To bunkier- wytłumaczył Drake który przeglądał jakąś książkę. W kącie leżało rozkładające się ciało po którym pełzały robaki. Zakryłam ręką usta.
-Możesz rzygać, gorzej być już nie może- stwierdził.- Uznaliście że beze mnie sobie nie radzicie?
-Luke pewnie sobie radzi ale potrzebuję kogoś kto otworzy mi drzwi.- Drake się zaśmiał wciąż nie podnosząc wzroku znad książki.
-Możemy stąd wyjść, poczytać książkę możesz na górze.
-To pamiętnik- wyjaśnił.- Dobra co za drzwi bo się nie odczepisz. Pokój ci się zatrzasnął?
-Nie, w szpitalu są zamknięte drzwi. No chodz- ponagliłam i wyszłam z tego bunkru.
-I co z tego?- spytał idąc za mną.
-I to że wszystkie inne są otwarte.- zabrałam mu ten pamiętnik i położyłam na jakimś kartonie - no chodz.
Nie chętnie ale poszedł.
-Jedno pytanie po co poszłaś do szpitala?
- No Luke chciał bym policzyła zombie. Chyba nic bardziej nudnego już wymyślić nie mógł- marudziłam- no i po prostu przechodziłam obok to weszłam.
Doszliśmy do tego szpitala a Drake szybko otworzył te drzwi.
-Zadowolona?- spytał.
-Dzięki.
Był to gabinet lekarski a całe biurko było pełne jakichś kartek. Na kartkach były jakieś notatki z których nic nie rozumiałam. Pełno dziwnych nazw i jakieś gatunki ptaków. Drake wyrwał mi kartki i czytał zawzięcie
-No i?- dopytywałam ale Drake mnie tylko uciszał.
- Myślałem że po prostu bada zwierzęta, ale to o to chodziło.- mruknął pod nosem.
-Ale co?- dopytywałam się.
-Muszę pojechać do domu- powiedział tylko, pozbierał te kartki i poszedł. Ruszyłam za nim.
-Ale po co? Co tam pisze? No hej- krzyknęłam na niego- ja to znalazłam.
-A ja otworzyłem drzwi- stwierdził- Wiesz jak to się zaczęło?- spytał, przecząco pokręciłam głową.
-Od ptaków, piszą tu że odkryli nowy rodzaj wścieklizny. A mój ojciec badał ptaki. W domu na pewno znajdę notatki które nam się przydadzą.
-Ja też jadę- oświadczyłam od razu a Drake spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz