piątek, 13 października 2017

Od Drake'a do Alex

Potrzebowałem chwili dla siebie. Musiałem pojechać do Krakowa. Nie wiem o co chodziło Alex, nie wiem dlaczego ze mną zerwała. Oznajmiłem Rozi że wyjeżdżam ale ona nie miała oferować się że pojedzie razem ze mną. I dopiero kiedy to zrobiła zorientowałem się że między nią a Quickiem też zaczęło się nie układać. Takie życie czy w tym świecie czy tamtym. Miałem nadzieje że kiedy Alex dowie się że zamierzam wyjechać coś zrobi, cokolwiek. Przynajmniej ze mną porozmawia albo powie że byśmy nie jechali. Ale nie ona siedziała cicho. Powaga... Myślałem że między nami to na poważnie, a ona jednego dnia wszystko zakończyła. A może ona faktycznie nadal kocha się w Quicku. Czy on zawsze musi mi wszystko psuć... Mieliśmy się zbierać, chociaż próbowałem to odłożyć. Miałem nadzieje że jednak Alex przyjdzie i poprosi bym nie jechał, ale wtedy Rozi się uparła. Nie przyszła Alex ale za to przyszedł Quick. I dobrze może namówi Rozi by została. Tu jest Amanda i profesor i nie ukrywajmy jest tu bezpieczniej niż gdzie indziej, no i jest jedzenie. Dobrze pamiętam jak było ciężko za nim tu trawiliśmy. Gdy by nie ten dom i zapasy wariata pewnie zdechli byśmy z głodu. Szczerze nie miał bym pojęcia co zrobić z nią i dzieckiem. No i jak to Quick wszystko musi mi zepsuć. Kiedy wyleciał z tym że Alex może być w ciąży miałem ochotę wsiąść do tego samochodu i jednak pojechać. I ostatkiem sił powstrzymałem się żeby nie uciec. Za dużo tego... Moja siostra w ciąży, a teraz i moja dziewczyna... Nie poprawka była dziewczyna. Przecież nie jestem dupkiem wróciłem do domu i od razu miałem iść pogadać z Alex, ale ta była zajęta rozmową z Luke'm. Jasna cholera przecież Luke mnie zabije... Musiałem się napić. Wiem o tym miasteczku więcej niż oni wszyscy razem wzięci. Głupki myślą że nie wiem w którym domu jest alkohol przecież sam go chowałem. I jeszcze ten płot. Wyszedłem z domu poszedłem do ogrodzenia aby odłączyć prąd. Tylko tego nam jeszcze trzeba aby wiatrak wybuchł. Przecież poświęciłem nad jego naprawą tyle czasu. Jeszcze nigdy nie pracowałem nad czymś tak długo. Nie poinformowałem kretynów że ogrodzenie nie kopie niech lepiej nie podchodzą bo jeszcze zepsują. Wracając wszedłem do jednego z domów i się nachlałem. Przecież jestem za młody by stać się ojcem. Ja nawet nie skończyłem szkoły, a gdzie matura, gdzie studia. Ojciec to by mnie zabił. Był bym martwy dwa razy. Pierwszy raz za to że nie upilnowałem siostry drugi raz że nie upilnowałem siebie.
Schowałem drugą flaszkę i wróciłem do domu. Właśnie podali obiad, ja to wiem kiedy wrócić do domu. Alex też usiadła do stołu. Chciałem z nią pogadać, musiałem z nią pogadać, ale ona nawet na mnie nie patrzyła. I wtedy Amanda musiała wyjechać z jej ciążą mało co nie udusiłem się jedzeniem. Mogłem wypić tę drugą butelkę. I Alex jak by na potwierdzenie wszystkiego musiała iść wymiotować do kibla. Nie wróciła już do salonu tylko wyszła na dwór. Teraz pewnie powinienem iść za nią... Ale Luke zdecydował się na to szybciej wstał i poszedł za nią. Kiedy wrócił nic nikomu nie powiedział nawet zlał Julkę. Czy by oznaczało że oni również mają kryzys?
- Alex jest zarażona - powiedziała Amanda wbiegając do salonu
Że co? Jak to zarażona? Przecież ona nie miała do czynienia z trupem...
- Jak to zarażona? - spytał Quick mówiąc to czego ja nie zdołałem wykrztusić
- Powiedz że Amanda się przesłyszała - powiedziałem jak tylko zobaczyłem Luke w progu - gdzie ona jest?
- Nad strumieniem - odparł zrezygnowany.
Ta menada Amanda jednak się nie przesłyszała. Niech to szlak wolał bym chyba żeby była w tej ciąży. Wybiegłem z domu i pobiegłem nad ten zasrany strumień. Tylko gdzie on jest? Trochę mi zeszło znalezienie tego strumyka. Alex siedziała przy brzegu i wpatrzona była w wodę. Nie jestem psychologiem, nie nadaję się do pocieszania ludzi. Powinienem stąd spadać ale i tak zrobiłem pierwszy krok w jej stronę
- Bardziej już nie mogłaś tego pokomplikować - mruknąłem siadając obok niej
Spojrzała na mnie
- Luke ma za długi język
- Szukałem cię - wyznałem - na przyszłość wez narysuj mi mapkę by było prościej
Nawet się uśmiechnęła.
- Lex czemu mi nie powiedziałaś - wypaliłem przyciągając ją do siebie
- Zostaw mnie, zerwałam z tobą - warknęła
- Byłaś niespełna rozumu - odparłem spokojnie - jak mogłaś mi nie powiedzieć i ze mną zerwać
- Zerwałam żebyś się nie zaraził - wyjaśniła płacząc
No nie, powinienem wypić tamtą butelkę.
- Skarbie - zacząłem - jak ty chciałaś mnie zarazić przecież nie dał bym ci się ugryzć.
- Chciałeś mnie pocałować - oburzyła się
- Jesteś moją dziewczyną - zauważyłem - nie wiedziałem że muszę pisać petycję aby móc cię pocałować.
- Jesteś taki głupi czy takiego udajesz - warknęła
- A jak wolisz
Pocałowałem ją, próbowała dać mi w twarz i nawet prawie jej się udało
- Jak mogłeś! - wrzeszczała
- Jesteś moją dziewczyną - przypomniałem - mogę cię całować
- Przecież kretynie będziesz zarażony
- Kto ci tak powiedział? - spytałem
O czym ona w ogóle gada
- Quick mówił... - zaczęła
- Quick to się nie zna - powiedziałem - Nigdy wcześniej nawet nie całował dziewczyny. Powiem ci skarbie że nie można zarazić się od pocałunku. Przed apokalipsą całowałem się ze swoją dziewczyną a chwilę pózniej chciała mnie zjeść
To było najgorsze kłamstwo jakie wymyśliłem. Ale ona naprawdę w to uwierzyła. Mam tylko nadzieje że głupi Quick jednak nie miał racji.
- A jak się przemienię? - dopytała
- Założę ci kaganiec żebyś mnie nie pogryzła - odparłem spokojnie - choć wracajmy do domu.
Zdecydowanie muszę wypić tą drugą flaszkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz