W nocy obudziła mnie Rozi pocałunkami .
-Coś mi obiecałeś wczoraj- powiedziała kokietując mnie.
-No tak ale zasnęłaś i mi też oko się przymknęło.
-Więc gotów do działania ? -dopytała .
-Dla ciebie słonko zawsze- uśmiechnąłem się, dwie kolejne godziny to był kosmos i byliśmy tylko my i nasza miłość .Ledwie skończyliśmy i Różyczka układała się do snu wszedł Drake cicho pytając czy możemy pogadać .
-Jasne.- Odparłem.
-Słyszałem że nie śpicie ale poczekałem aż skończycie- tłumaczył nie -mogę spać Alex przyprowadziłem.
-Moment założę spodnie .-Przerwałem mu wkładając spodnie i zacząłem zakładać buty.
-I jak Al ? -Zapytałem.
-No nie wiem profesor oglądał ranę powiedział ze nie jest dobrze i chciał z tobą mówić ja całą ja zapłakaną zaniosłem do pokoju i utuliłem usnęła ja nie mogłem spać poszedłem się przejść spotkałem takiego kolesia nawet nie wiem jak miał na imię . Luke jest w całkowitej rozsypce wypiliśmy trochę i graliśmy w karty żeby jakoś odreagować- ciągnął dalej swój monolog.Wtedy odezwała się Rozi ze do łazienki musi a że nie miała nic na sobie podałem jej koszulkę którą miałem właśnie założyć swoją drogą była jak sukienka rozwidniało się już Rozi poszła do łazienki a Drake ciągnął swój monolog dalej.
- Myślisz że jest na to jakiś lek? Nie chcę jej stracić kocham ją człowiek uświadamia sobie pewne rzeczy dopiero jak ma świadomość że tę osobę może stracić tak naprawdę na zawsze .Nie radzę sobie z tym muszę wypić masz coś?- Dopytał
-Coś się znajdzie- powiedziałem i podałem mu butelkę ruskiej wódki .-Stary jak jest trucizna to i odtrutkę zrobić można tylko musimy wiedzieć co to za cholerstwo ja zaraz pogadam z profesorem i dziś do Krakowa miałem pojechać bo stary gadał coś wczoraj że jeszcze jakieś papiery na kwadrat do was przesłał nim się z laboratorium zwinął więc trzeba trzepnąć waszą chatę.
-I instytut- dodał Drake- jadę z tobą chociaż ciężko mi będzie bo gdy ostatnio tam byłem to ojca spotkałem był zmieniony musiałem go zabić , ale siostra nic nie wie i chce żeby tak zostało
Wtedy rozległ się krzyk Rozi ja wypadłem z pokoju rozejrzałem się i dostrzegłem jak Rozi szamocze się z jakimś gościem który ją normalnie i legalnie próbował przelecieć zwinąłem go za fraki powoli dochodzili inni pobudzeni lokatorzy domu. Rozi wystraszona wtuliła się we mnie a tamten zbierał się z podłogi .
-Kochanie idz do brata- powiedziałem spokojnie .Rozi wtuliła się w Drake a tamten wstał na równe nogi.
-Co ty robisz w moim domu jak się tu dostałeś i czemu dobierasz się do mojej narzeczonej ?- ryknąłem.
-Ten imbecyl mnie zaprosił jak se polazł to Ivana szukać zacząłem . ale że ty żyjesz to pojęcia nie miałem on przyjechał i myślałem że cie już zajebał jak mówił wcześniej i se idę zobaczyłem twoja cizie to myślę ze se dogodzę a chciało mi się bo wypiłem a ta gębę wydarła no i jestem zdziwiony.
-To zaraz zdziwisz się jeszcze bardziej .To ty szpiegujesz? Kto jeszcze , ilu was jest ?
-Trzech -spokojnie stwierdził tamten nie zdając sobie sprawy z tego co robi wyglądał jak naćpany .
-Co jeszcze wiesz ?
-Dużo ale powiem ci tylko jedno zginiesz marnie .
-No co ty nie powiesz -Borys był już na górze -Kod niebieski wszyscy za 20 minut przed domem całe wojsko przed dom rozumiesz Borys? A cywile mają w jednej grupie stać i czekać na mnie czy to baba chłop starucha czy mały gnój włączyć syrenę budzić to barachło Borys nikt spał nie będzie do puki ich nie dopadnę nikt ma poza mur nie wychodzić po ulicach chodzi tylko wojsko i moja rodzina dodałem strzelać bez ostrzeżenia do każdego kto się nie dostosuje ja wam zrobię dziś takie tango ze się posracie
Borys wybiegł z domu
-No to czas na lekcje pokory kretynie -powiedziałem podchodząc do niego.
-I się zaczyna- skomentowała Pati bo ktoś dopytał co się dzieje
Ja już nie słuchałem bo zacząłem lać tamtego debila za wszystko chyba nawet za to że się urodził był niezły wiec troszkę się zeszło zanim go położyłem musiał się szkolić w jakiejś sztuce walki bo oberwałem i ja nawet limo miałem ale gdy by mnie z niego nie zdjęli to zabił bym bydlaka .
-Masz ty szczęście kurwa że nie dali mi dokończyć z tobą ,a może nie masz bo się jeszcze spotkamy obiecuje
-Amanda poskładaj pana bo go połamałem chyba .Ochrona dla naszej pani doktor i to 4 najlepszych ludzi ma stać.
-Tak jest
-Zajmijcie się nim -i wszedłem na piętro bo bójka potoczyła się tak że wylądowałem w salonie razem z nim .
-Sorry nie pomyślałem -wybełkotał Drake .
Przytuliłem Różyczkę a część ludzi napadła z gębami na Drake co on za typa przyprowadził.
-Dobrze wszystko -dopytałem pokiwała głową tylko Krzysiek stał przy naszym pokoju i gapił się na mnie.
-A ty co w gębę też zarobić chcesz?- wydarłem się .
-Już uspokój się John nic mi nie jest muszę cie obejrzeć bo oberwałeś .
-No właśnie dla tego czekam bo chyba szwy puściły i nie wiem czy po profesora iść?
Dopiero wtedy popatrzyłem na siebie a Rozi na mnie z rany lała się krew i była w koło sina.
-Nic mi nie jest burknąłem do niego.
-Idz Krzysiek ale po profesora bo Amandę to zatłucze. Usiądz i uspokój się muszę cie obejrzeć będziesz miał siniaka pod okiem proszę cię tylko spokojny bądz i nie drzyj się na profesora to zszyć trzeba zawsze pakujecie się w kłopoty obaj co ja z wami mam- mówiła Rozi przykładając mi coś zimnego do oka pózniej mnie pocałowała
-bardzo boli?- dopytała
-Już nie bo mnie pocałowałaś słonko
-Obiecaj że będziesz spokojny jak przyjdzie profesor żeby nie było jak ostatnio
-Tak obiecuję .
-Drake dostanie za to już ja mu powiem do słuchu tylko tu ciebie przypilnuje wariacie -uśmiechnęła się Rozi .
-Daj mu spokój słonko ciężko mu, chciał zluzować a przysłużył się nam muszę znaleść jeszcze dwóch kabli i po kłopocie .Jak stary skończy pojadę do osady.
-Jadę z tobą- oświadczyła .
-Dobrze jak chcesz ale to nudne będzie .
-A do Krakowa dziś jedziemy? -zapytała
-Tak zaraz po śniadaniu i Drake chce jechać z nami .
Wtedy wszedł profesor który już o wszystkim był poinformowany zaczął zszywać mi te ranę rozmawialiśmy też o Alex jak jej pomóc i stary powiedział że posprawdza krew, mocz i takie jakieś badania porobi coś o składzie chemicznym mówił że jak się da to będzie można to wyselekcjonuje jakieś tam pierwiastki chemiczne i trzeba będzie robić lek na to.Ja wysłuchałem go dokładnie a pózniej zapewniłem ze pojadę i zbiorę wszystko co możliwe by coś się o tym dowiedzieć .Puzniej poczekałem na Rozi i pojechałem na osadę .Gdy wyszedłem z domu wszystko było gotowe zapakowaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy w asyście wojska do osady Tam wszystko było jak kazałem Ludzie jak mnie zobaczyli najpierw klaskali pózniej ja im tłumaczyłem wydzierałem na tych dwóch którzy gdzieś tam byli ze ich znajdę kazałem przywieść Ivana z celi i darłem się ze nawet jego zabije i ze od niego dowiem się o wtykach że tak się nie robi ja ich tu przywiozłem broniłem przed Ruskiem a oni mi pod górkę robią szpiedzy napadają na moja rodzinę na koniec ustaliłem zasady że nikt nie wychodzi poza mur bo zostanie zastrzelony i każdy wybryk będzie miał swoje konsekwencje że ja tu rządzie i albo będą przestrzegać moich zasad a jak nie to ich powybijam była totalna cisza więc zwinąłem Ivana i pojechaliśmy do domu. Powiedziałem jeszcze wojskowym co maja robić i nie zdjąłem kodu niebieskiego zarządziłem godzinę policyjna i zakaz wychodzenia poza płot i ruszyłem do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz