Z chodziliśmy już na duł gdy z zamyślenia wyrwał mnie głos Luka
-Drake i Rozi nas opuszczają - wywalił znienacka
-A tak dobra - powiedziałem
-Ty żyjesz - wydarł się Luk
Wtedy przyswoiłem
-Nadal mam kod niebieski zabiją ich jak wyjdą i w te pędy wydostałem się garażem na zewnątrz. Podniosłem rękę do góry żeby strzelać nie zaczęli i podszedłem do nich
-Gdzie się wybieracie? - dopytałem
-Spadamy stąd - odparł Drake
-Ale czemu co się stało?
-Rozi się uparła. Powiedzmy że ja to bym może i został ale ona po tej akcji z blondynką powiedziała że spadamy
-Eeee... no tak - powiedziałem i chciałem kontynuować myśl ale wtedy wydarła się Rozi na Drake
-Czemu na mnie zwalasz to ty powiedziałeś że Alex zerwała z tobą i spadasz a ja po tym wszystkim to chyba tez nie mam czego szukać poza tym nie puszczę cię samego bo narozrabiasz
-Alex... coś z nią nie jest tak - powiedziała Pati wychodząc na ganek
-Ale co? - dopytał Drake
-Wymiotuje i ma jakieś jazdy - odparła spokojnie a swoją drogą to Rozi też pawia puściła dziś dodała
Spławiłem ją bo przecież mnie irytowała
-To może jednak zostaniecie to pogadamy?
-Chyba nie mamy o czym przynajmniej my - popatrzyła na mnie Rozi
-Jeżeli Drake zostanie to ty też? - dopytałem
-Powiedzmy - odparła
-Drake a nie kojarzysz faktów? Może ona jest w ciąży wymiotuje ma jakieś jazdy. Na początku przecież tak jest prawda Rozi? - dopytałem
-No muszę się zgodzić z tym
-dziękuje - odparłem
-Musisz z nią porozmawiać naprawdę jeżeli to prawda to jej przecież przejdzie. Poza tym wszyscy jesteśmy zmęczeni tym wszystkim, a ja to życiowa oferma. A jeżeli wszystko się wyjaśni przecież zawsze możecie odejść, jeżeli będziecie mieli ochotę - stwierdziłem
-Masz racje - zgodził się Drake - spróbuję z nią pogadać bo w sumie to chciałem ją tylko pocałować a ona dała mi kosza
-No widzisz to nie jest normalne zachowanie. Mnie to ominęło bo Ivan mnie chapnął ale pewnie było by podobnie. Kochacie się i to się liczy szkoda w tym świecie to spierdolić. Bo sam widzisz jak ciężko komuś zaufać, a co dopiero pokochać i być kochanym? - popatrzyłem na Rozi
-To co? Słoneczko może tak być? Zgódz się proszę niech oni rozwiążą swoje sprawy a i ja... my powinniśmy porozmawiać
-Dobrze niech będzie, ale twoich wyjaśnień to nie wiem czy chce słuchać - dodała
-Ale czemu słonko?
-Bo jak wtedy cie na noc nie było to Pati zasugerowała ze jesteś w osadzie i zabrzmiało to jednoznacznie
-Wejdzmy do domu proszę porozmawiamy i oni porozmawiają
Jakimś cudem ubłagałem Rozi i weszliśmy do środka
-Gdzie Alex? - dopytał Drake
-Z Lukiem rozmawia - odparła Pati
-Ok to ja poczekam - powiedział Drake - no i chyba muszę się napić - dodał siadając na kanapie
Rozi w tym czasie poszła do swojego pokoju ruszyłem w stronę schodów i napatoczyłem się na Pati
-Ja ci z te ploty w pierdole, że po dziwkach się włóczę niby kurwa mać
-A teraz to co niby z tą lala robiłeś? - huknęła
-To co było konieczne, tylko w ten sposób mogłem uśpić czujność Ivana. I tobie to się chyba tłumaczyć nie muszę - ryknąłem i poszedłem na górę. Zapukałem i nim pozwolono mi wejść otworzyłem drzwi i zapytałem czy mogę wejść
-Jak musisz - odparła Rozi
Zamknąłem za sobą drzwi ona siedziała na łóżku i nawet nie odwróciła się, patrzyła przed siebie
-Nie chcesz ze mną rozmawiać? - zapytałem
-Nie - powiedziała i odkręciła się do okna
-A przynajmniej mnie wysłuchasz? Co ja mam do powiedzenia
-Skoro muszę - odparła
-Nie musisz ale chyba powinnaś
- Dobra mów i niech mam to z głowy
-Najpierw to chciałem cie przeprosić, za swoje zachowanie. Za to że ciebie zlewałem przez te dni, ale myślałem że z tego nie wyjdę, że już mnie nie zobaczysz jak zamknę was w tym bunkrze. Dla tego odsunąłem się od ciebie żebyś zaczęła uczyć się żyć beze mnie. No i żebyś nie zauważyła jak bardzo się boje... Tak miałem plan. Przygotowałem was wszystkich, sprawiłem żebyście uwierzyli w niego. Jednak tak naprawdę sam osobiście w to nie wierzyłem. Wiedziałem że zdechnę dla tego podszedłem do tego na totalnym luzie
-Ty się bałeś? - dopytała
Pokiwałem głową
-Gorzej niż bałem. Spać nie mogłem, myśleć nie mogłem. Włóczyłem się po lesie i nawet ryczałem po kątach. Rozsypałem się jak klocki lego, nie chciałem żebyś oglądała mnie w takim stanie
Wtedy poczułem jej rękę na swojej głowie
-Trzęsiesz się teraz - stwierdziła
Klęknąłem na kolana
- Bo tak bardzo się boje... Boje się tego że mnie zostawisz. Ja się uspokoję, ustatkuję. Jak ja będę żył bez ciebie... bez nas - wtuliłem się w nią - boje się, bo jak zostawisz mnie teraz to bez ciebie nie będzie mnie. Nie będę istniał, nie potrafię
-Teraz to wstań - powiedziała
-Przytul mnie moje słonko... Błagam cię, ja nie mam nikogo prócz ciebie i naszego maleństwa
Wtedy Rozi się rozpłakała. Wziąłem ją na kolana i podsunąłem się do ściany
-Ty naprawdę cały się trzęsiesz... Naprawdę nie pomyślałam że mogłeś tak to przeżyć
-Bo strasznie miętki ze mnie skorupiak jest - to ja zacząłem ją całować, a ona oddawała mi pocałunki. Wtulała się we mnie coraz bardziej
-A ta blond dziunia przecież...
-Taki miałem plan. Musiałem zbliżyć się do Ivana, a ona to jego słaby punkt. Jak mieliście podgląd to sprawdz ją. Z nią nic, ja się jej brzydzę.... Ona już w Moskwie pakowała mi się do wyrka. Ja się nie znam na miłości, wiesz przecież. Nauczyliśmy się siebie... Ty słonko masz takie aksamitne ciałko, włosy tak ślicznie falują ci na wietrze i pachniesz konwaliami. To ty nauczyłaś mnie być, kochać i żyć. Głupio to zabrzmi ale dałaś mi lekcje miłości. Ja to na ostro nawet nie wiem... Jak wiesz, że ja to raczej delikatny i ciapowaty w tym jestem. Więc proszę uwierz mi... Kocham cię
-Ja też ciebie kocham John - zaczęliśmy się całować tak już na dobre. Trwało to jakiś czas, pózniej nie chciała mnie puścić ale gdy już jej przeszło dopytała
-A będziesz dzisiaj ze mną, nie spał?
-Ja wszystko mogę z tobą księżycu mój
-A jak Drake będzie chciał jechać muszę z nim pojechać przecież narobi sobie kłopotów
-To ja pojadę z wami dokąd tylko chcesz. Na koniec świata, tylko mnie kochaj
-Kocham i nie przestane i nie zdradziłeś mnie? Pati się myliła?
-Myliła i to grubo i dostanie za to, już jej to obiecałem
-A ta blondyna co z nią zrobisz?
-Lukowi oddam. Nie spojrzę na szmatę ruska nawet, ale dopilnuje by miała piekło na ziemi zanim zdechnie... Przyrzekam
-Ale ja chce do niej pójść. Muszę jej coś powiedzieć. Muszę jej dać w pysk bo jesteś mój a ona łapami cię dotykała
-Rób z nią kwiatuszku co chcesz... Ja pilnował będę żebyś tylko bezpieczna była
-I dziś będzie już normalnie? Miedzy nami nie pójdziesz na warte, zostaniesz już w domu do końca dnia? Nie zejdziesz do Ivana? Będziesz mnie cały czas przytulał? Nie upijesz się z Drake i położysz się ze mną do łóżka? I przytulimy się ale nie będziesz spał?
-Wymagająca jesteś ale i argumenty masz bardzo słuszne. Wiec nie mogę się nie zgodzić i jak co to ja spadam z wami żeby nie było. Sam bez tego barachła - dodałem
-Jesteś kochany... Jak ja ciebie niesprawiedliwie posądzałam. A wiesz te stado tam pod szpitalem co we trzy zlikwidowałyśmy to tam było coś dziwnego. Alex strzelała niektórym w łeb i nic... I one bały się siebie, jakby
-Nie zadrapał cię żaden? Kochanie wiesz jakie to ważne
-Nie. Nie martw się. Zresztą jak nie wierzysz to sam mnie sobie obejrzyj
- Trzymam cie za słowo - pocałowałem ją - a z tym stadem to coś jest nie tak. Ja ich nie widziałem dokładnie bo ciemno było i w ogóle, ale te co zgarnąłem do wąwozu... Niby poszło ale były tam też jakieś dziwnie się zachowujące. I obawiam się że to jakaś mutacja, nowa odmiana nie wiem trzeba będzie od Ivana to wyciągnąć jakoś. Bo przecież jeszcze Kraków i swoją drogą dziwne bo jak by nas osaczały nie?
-No też mi się tak wydaje - odparła
-Mogę? - usłyszeliśmy za drzwiami głos Krzyśka
-Proszę - powiedziała Rozi a Krzysiek skrzywił się gdy zobaczył nas przytulonych
- Obiad już jest - powiedział i wyszedł zniesmaczony
-To co idziemy ? zapytałem
-Tak - odparła
-Ale jeszcze chwila czemu ty wymiotowałaś? Zle się czujesz?
-Nie to z nerwów... Bałam się o ciebie że zostaniemy sami ja i maluszek - powiedziała
-Ale teraz jest już ok? I zjesz obiad albo cokolwiek?
Obiecała że zje i poszliśmy na dół gdzie już wszyscy siedzieli przy stole
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz