Alex zarażona, popatrzyłem na Rozi bo wiem że miałem nie opuszczać chaty.
-tak wiem mam szlaban. Ale może choć tutaj uda mi się załatwić, słońce my pójdziemy do pokoju ty mi wszystko opowiesz ale dokładnie ze szczegółami a no i ja cie ze szczegółami obejrzę czy aby na pewno nikt ciebie nie ugryzł.
Rozi blada pokiwała tylko głową.
-Luke posłuchaj chłopie trochę gadałem z Rozi i wychodzi mi z tego że tutaj coś zmutowało albo ja już zupełnie nie wiem, wiec tak sobie myślę że będziemy musieli odłowić jednego normalnego i tego jakby innego. Rozumiesz co do ciebie mówię chłopie- wrzasnąłem bo chłopak był ledwie przytomny.- Różyczko ty chodz ze mną, Julka wez zajmij się Luke'em. Profesorze zapraszam do gabinetu.
-Będziecie mnie oglądać obaj?- zapytała Rozi.
-spokojnie my to sobie już coś ustaliliśmy dzisiaj.- uśmiechnąłem się. weszliśmy do gabinetu i zacząłem gadać z Profesorem.
-Profesorze niech profesor opisze jak to wygląda. W sensie że ta rana.
A profesor wywalił na mnie oczy.
-Ale ja jej jeszcze nie widziałem.
-jak kto to ten kretyn jeszcze jej tu nie przyprowadził no przecież ja go zaraz za morduję.
-I co teraz zrobisz synu?
-no myślę o tym żeby odłowić dwóch. A zaraz porozmawiam z Rozi żeby dowiedzieć się jak ci drudzy wyglądają bo ja w ciemnościach to nic nie widziałem, ale jak prowadziłem stado to też było kilku takich którzy inaczej reagowali niż reszta wiec coś w tym musi być
-A co z tą dziewczyną -dopytał profesor
-Jezu to mnie pan pyta? Ja to ją mogę jedynie złapać i przytrzymać by się nie wyrywała. A dzisiaj to w ogóle jestem uziemiony. Po za tym między dwoje zakochanych trzeci włazić nie powinien.
-ty synu to się zajmij swoją rodziną bo u was też widzę pewne problemy
-A profesor coś może wie o tej drugiej odmianie
-no były jakieś zarysy. I badania też prowadziliśmy i ja nawet przysłałem je do instytutu do Krakowa nim udało mi się z tego wszystkiego wymiksować bo ze sobą nic zabrać nie mogłem.
-no rozumiem czyli te papiery mogą znajdować się gdzieś w instytucie tak?
-No teoretycznie to tak.
No i oczywiście wpadła Amanda
-A może są na moim uniwersytecie?
-No i co przestudiowałaś je i srasz pod siebie?!- ryknąłem.
-Sugerowałbym- powiedział Profesor- żeby szef wziął coś na uspokojenie.
-Ale ja jestem spokojny.
-po ostatnich wydarzeniach to ja wnioskuje że trochę coś psychika ci siadła.
-no nie wariata to ja już z siebie zrobić nie dam. Niech profesor coś myśli i kombinuje. A do Krakowa i tak miałem jechać. Dobra chodz Rozi idziemy na górę tu i tak nic po nas.
Poszliśmy na górę bo Luke'owi to ja raczej w niczym pomóc nie mogłem mówiłem do niego a on był nie obecny a przecież przytulał go nie będę. Gdy byliśmy już w pokoju to chyba ze cztery razy pytałem Rozi czy aby na pewno nawet nie chuchnął na nią żaden zimny. próbowałem też czegoś dowiedzieć się od niej jak oni wyglądają ale ona coś dziwnie mówiła znaczy mniej więcej brzmiało to tak
-oni to jak normalni ludzie w sumie- zamyśliła się przez chwilę i nagle wypaliła- tylko po co ten trzeci pedał.
-Co takiego- dopytałem -zaraz ja czegoś nie rozumiem, zombie zamiast nóg miał pedały
-Nie samochód miał trzy.
-No to prawidłowo
-I nie rozumiem po co był ten trzeci
-To o to chodzi z tymi pedałami,- pomijając cały komizm sytuacji uśmiechnąłem się do własnych myśli jeżeli pedały w samochodzie to nie długo dowiem się o co chodziło z tymi lodami. Westchnąłem ciężko.
-Wiesz co ja ci kiedyś w wolnej chwili wytłumaczę jak to leci z tymi pedałami. W sensie że w samochodzie.
-Ale poradziłam sobie z dwoma pedałami i dojechałam. I ja myślałam że dlatego Alex się zrzygała. A wtedy oni ją ugryzli a może to przez te trupy co ukradła Pati...
-Eee...czekaj ale o jakich trupach teraz mówimy o tych śmierdzących czy o tych nowych
-nie no Pati ukradła dwa trupy z podwórka.
-A kto przyprowadził zimnych na podwórko?
- Ale ona nie mówił że są zimni tylko że są ciężcy
-Aha czyli... układając wszystko w jedną całość Pati ukradła dwa ruskie trupy
-No -wtrąciła się Rozi- ale przecież one były tobie nie potrzebne John. Przecież ty ich zabiłeś już
-Dobra nie ważne- powiedziałem- wiec Pati ukradła te dwa trupy zapakowałyście je na pakę...
-I pózniej ukradłyśmy jeszcze drut
-Aha.. drut i co z tym drutem zrobiłyście jak już tam dojechałyście
-No otoczyliśmy ich
-Ale jak?- dopytałem
-No dziewczyny tym drutem
Złapałem się za głowę.
- Stado liczące koło 200 trupów otoczyłyście drutem i co miałyście zamiar z tym pózniej zrobić?
-No dziewczyny miały ich po cichu pozabijać tak po kolei a ja miałam ubezpieczać jakby któryś uciekł.
-Po kolei, trup uciekł i co było póznie Różyczko
-no i pózniej ten drut się przerwał bo one się tam bić zaczęły i Alex powiedziała że to ogarnie i tam pobiegła a pozniej to kazały mi samochód podstawić no i ja je przywiozłam tylko te pedały
-Yhym to zimny ugryzł ją wtedy jak pobiegł czyli zastanówmy się to było wczoraj i gdzieś tak będzie koło 15 -16. No bo wstałem poszedłem do tych ruskich pozabijałem ich no to tak będzie a teraz mamy 15. To 24 godziny. O kurde
-Myślisz ze coś zle zrobiłyśmy? Bo my chciałyśmy tylko się przydać
-Nie no wszystko jest dobrze Słoneczko ty to się nie denerwuj Tylko szkoda że Alex nic nie powiedziała.
-Ale ona na pewno o siebie zadbała- powiedziała Rozi.
-No w to nie wątpię ale pamiętasz ty miałaś gorączkę a ona wymiotuje i dziwnie się zachowuje, krzyczy, przecież ostatnio przy obiedzie nikt nic nie mówił a was uciszała. Rety ciekawe który ja dziabnął
no i oczywiście czar popołudnia prysł zmęczonej Rozi jakoś udało się zasnąć a ja leżałem i kombinowałem jak tu złowić tych zimnych czym oni się różnią bo jakoś tak Rozi nie składnie mówiła. mam nadzieję że Drake ją przyprowadzi a dalej to nie wiem dupa jadę jutro do Krakowa. Chciałem nawet poczekać trochę i zejść aby dowiedzieć się czy już wrócili może ale sen niestety tez dopadł i mnie i zasnąłem jak dziecko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz