czwartek, 12 października 2017

Od Quicka

Wreszcie usłyszałem słowa na które czekałem. I poszedłem do domu. Nikt tej nocy nie spał.
-Będę tu za godzinę- oświadczyłem. - zbierajcie się na dół. I proszę was nie dyskutujcie ze mną nie mam na to siły.
Drake dopytał czy wiem co robię. Przytaknąłem i podałem mu krótkofalówkę. Miałem otworzyć gębę aby znów wyłożyć mu kolory ale ten powiedział.
-wiem, pamiętam.
Pożegnałem się z nim. Powiedziałem jemu że gdyby co to żeby zajął się Rozi. Pożegnałem się z nimi razem i z każdym z osobna tak na wszelki wypadek. Najtrudniej było pożegnać się z Rozi. Jak ja mam jej wytłumaczyć że może 10% szans jest na to że to przeżyję? Plan miałem dobry. Ale Ivana nie znalem aż tak dobrze. Przewidywałem jakieś jego ruchy no i znałem jego słaby punkty. A to podstawa. Przywódca nie powinien go mieć. A ja go też mam. To było takie moje jak to mówi Mariusz zawieszenie. Przytuliłem Rozi do siebie i powiedziałem
-tylko nie płacz. Będzie dobrze słoneczko, przecież mnie znasz. Taka łajza jak ja zawsze spada na cztery łapy.
 Rozi pokiwała głową. I uśmiechnęła się nawet do mnie.
- No już uciekajcie, a ja schowam te drzwi
No i poszli, zasłoniłem drzwi i czytnik kartonami, skoro oni tak długo ich nie znalezli to jak coś to i Ivan będzie miał problem. Poszedłem na górę do salonu usiadłem w fotelu i czekałem na Ivana. Powoli wyjąłem całą broń na stół. Przecież i tak mnie rozwali. Byliśmy jeszcze na łączach w sumie i Luke wydzierał się na mnie co ja w ogóle robię
- A skąd ty wiesz co ja robię siedzę tylko
- A my tu widzimy że się rozbrajasz - powiedział Drake
- Wy widzicie? Ale jak?
- No widzisz jestem genialny
- No to wam powiem że podjeżdżają więc teraz się lepiej nie odzywajcie.
Szybko schowałem broń, do jakiejś szafki w salonie. I ciężko usiadłem na fotelu. Kurwa jeszcze będę miał widownie. Będą patrzeć jak mnie zabijają z drugiej strony to dobrze. Nie ma co Drake jednak ma łeb. Będą mieli podgląd czy ktoś jest w domu. Będą wiedzieli kiedy będą mogli wyjść. No i pózniej toczyło się wszystko powoli zgodnie ze scenariuszem. Usłyszałem pukanie do drzwi.
- Wejść - powiedziałem
Wszedł Mariusz i wypowiedział formułkę tak jak wcześniej było ustalone
- Ktoś do szefa z Moskwy
- Z Moskwy - zdziwiłem się - przedstawił się?
- Nie szefie
- Skąd więc wiesz że jest z Moskwy?
- Na czarnej limuzynie są umieszczone cztery niebieskie flagi szefie.
- Proś gościa do salonu
- Gości jest troje - powiedział Mariusz
- Więc zaproś
Wtedy wszedł Ivan jego żona i córeczka. No to cię mam debilu pomyślałem. Tak myślałem że uf debil przyciągnie tu ten plastik.
- Ivan witam w moich skromnych progach - przywitałem się wyciągając rękę
Nawet mi ją podał
- Witam szanowną panią - skłoniłem się w stronę jego małżonki
Pózniej podszedłem do Angeliny. Mdliło mnie jak na nią patrzyłem.
- Miło znów cię widzieć panienko Angelino
- Papcio czyż on nie jest rozbrajający
Ale Ivan wydał polecenie żeby mnie przeszukać. Zdziwił się że nie byłem uzbrojony.
- Czym sobie zasłużyłem że sam pofatygowałeś się do mnie. I czemu nikt mnie nie uprzedził? Przygotował bym się jakoś. Upiekł bym jakiegoś dzika, specjalnie dla ciebie Ivanie. A tak to co paluszki, kawa, alkohol.
- Siadaj - powiedział Ivan - Nie otrzymałeś ode mnie żadnej korespondencji? Miało tu się zjawić 16 ludzi po ciebie
- Chciałeś mnie widzieć ?- dopytałem
- Tak chciałem się z tobą rozliczyć
- Za ubiegłe zlecenia i transport tak?
- To też -powiedział Ivan
- Pewnie chodziło ci o recepturę
- Tego też jestem ciekawy
- No ale wrócimy do tych 16 osób przecież ja przyjechał bym sam. Gdybyś przysłał kuriera.
- Wyglądasz jak byś naprawdę nic nie wiedział
- A tak na poważnie mówisz z tymi 16 osobami?
- Bardzo poważnie, i zastanawiam się gdzie one zniknęły.
- A samochody były oflagowane? - dopytałem
- Były a ty masz tu burdel w tej Polsce - burknął Ivan
- Tak troszkę jest tu bałaganu. Mariusz wyjdz na zewnątrz, daj na łącza kod niebieski i dopytaj wszystkie posterunki na trasie Moskwa- Polska czy ktoś widział mały konwój. Czy wie gdzie się znajduje? Albo nie lepiej tutaj.
Więc tak jak w scenariuszu włączył nadajnik i powiedział.
- Grzesiek mamy kod niebieski
Co oznaczało że Grzesiek miał po cichu sprzątnąć ludzi Ivana. A wcześniej szczelnie zamknąć bramę i upewnić się że nikt nie został. Pózniej Mariusz według scenariusza wywoływał kolejne miasta i rozpytywał czy widzieli cztery samochody. Wszyscy potwierdzili że widzieli do momentu gdy wywołał Kraków. Kraków potwierdził że do nich nie dojechali. Za to ulicami przeszło ogromne stado zombie, kieruje się lasem w naszą stronę.
- Dziękuje Mariusz - powiedziałem - więc widzisz Ivanie mam porządek. Musieli wpaść na stado
- I co oni z nimi zrobili? - zapytał niepewnie Ivan
- Zjedli ich - powiedziałem najspokojniej w świecie
- Byli uzbrojeni to nie możliwe. Przecież te trupy nie myślą.
- Widocznie twoi ludzie też nie myśleli Ivanie. Te istoty to trzeba umieć zabijać, a nie walić z kałacha jak jakąś szynkę gdzie popadnie.
- To mówisz że znasz sposób na likwidowanie takich sytuacji
- No tak trzeba trafić w mózg
- To chyba trudne prawda?
- Dokładnie
Ile ja bym dał żeby to wreszcie skończyć przecież to farsa.
- No dobra tą kwestię mamy wyjaśnioną - powiedział Ivan
- Dobrze że nas nie napadli kochanie - powiedziała żona Ivana
- Ma szanowna pani rację. Dużo państwo ryzykowaliście przyjeżdżając tutaj. Trzeba było na posterunku poinformować kogoś że jedziecie do mnie. Przydzielił bym ochronę. Moi ludzie są przeszkoleni, wiedza jak obchodzić się z zimnymi
- Dobra przejdzmy do rzeczy - powiedział ostro Ivan - dotarły do mnie pewne informacje.
- Mianowicie? - dopytałem
- Wiesz co Quick ja podziwiam cię twój spokój, pewność siebie,
Jak zdychać to z klasą - pomyślałem
- no więc - ciągnął dalej Ivan - dowiedziałem się że mieszka tu profesor, mój profesor.
- Wiesz moi wojskowi, przyjechali tutaj z rodzinami. Więc może tam i jakiś profesor był i jest.
- Wiem też że masz rodzinę jak to wytłumaczysz?
- Tu to masz chyba nieświeże informacje. Przecież nie będę siedział tu sam w tym domu, kiedy po osadzie kręci się tyle fajnych dziewczyn. Jedna mi się spodobała to sobie ją biorę na noc. W końcu jestem tylko człowiekiem, po za tym nie wspominałeś że to zabronione.
- A pokazał byś mi tą dziewczynę
- Jasne musisz dać mi tylko kilka minut kręci się tu gdzieś po osadzie. Borys wyślij kogoś żeby poszukał tej dziewuchy.
- No dobra to teraz wyjaśnię ci po co tu przyjechałem. Przyjechałem żeby popatrzeć na twoją śmierć
- Co takiego? - dopytałem
- Przyjechałem dać ci zlecenie i dobrze zapłacę. Ale skoro jak twierdzisz nie masz rodziny to nie będę miał komu zapłacić.
- Znaczy że mam gdzieś jechać i miał bym nie wrócić
- Znaczy że dam ci pukawkę i masz sam się zastrzelić
- Naprawdę? - powiedziałem z uśmiechem na twarzy - bez urazy Ivan ale skoro mam zdechnąć to coś ci powiem. Ja na twoim miejscu bym tego nie robił, w sensie że nie dawał bym mi broni. Bo jaką masz gwarancje że nie zabiję ciebie skoro będę ją już posiadał. Twojej żony i córki.
- Mam tu dwóch ludzi- powiedział Ivan uzbrojonych po zęby.
- Moi też są uzbrojeni i stoją obok. Więc może zabij mnie sam bo po co mamy przelewać krew
- A o tym nie pomyślałem że mógł byś zwrócić się przeciwko mnie.
O rany ale imbecyl. Przecież to że jest szefem nie znaczy że gdybym miał broń to trzasnął bym się w łeb. Pewnie bym zginął ale każdy na moim miejscu najpierw próbował by zabić jego.
- Więc ja zabije ciebie - skwitował Ivan
- Skoro musisz- wstałem - przed śmiercią człowiek ma prawo do ostatniego życzenia. Czy ja mogę takowe mieć?
- Jeżeli będę mógł je spełnić proszę. Nawet bawi mnie ta cała sytuacja. Martwy a kozak
- No a więc Angelino - zwróciłem się do plastiku - zawsze miałaś na mnie ochotę, a dziś chyba masz ostatnią szanse. Więc? Możesz poprosisz tatę, może o ostatni taniec?
- Ostatni taniec... Dobrze więc tańczcie
No i zaczęliśmy tańczyć. Prowokowałem ten plastik aż rzygać mi się chciało. Jak ją dotykałem i mówię do niej
- A jak by jakiś seksik tak na koniec, ale ja to lubię tak na ostro. Wiesz wytargał bym cię za kudły. Wydaję mi się że tak lubisz? No przynajmniej zawsze twierdziłaś że wiesz czego chcesz
Stary patrzył na mnie dziwnie. Kręcił głową
- No proś tatusia Angelino, proś i rób to szybko nim mnie zabije. Bo chyba mu się to nie podoba co mówię.
- Bardzo mi się nie podoba - stwierdził Ivan
- Widzisz Angelino, czyli nie będzie seksu a ja już tak się na jarałem. No ale skoro z seksu nici
Stanąłem za nią niedaleko Ivana.
-To mam dla ciebie niespodziankę.
 Wtedy złapałem ją za kudły. Mariusz i Borys przystawili pukawki do głów tych imbecyli a Surprise wywaliła się na Ivana który wywalił się z fotelem do góry kołami.
- Kurwa tu jest niedzwiedz Quick broń mnie
A ja szarpałem tą plastikową szmatę za łeb. I mówię
- Przepraszam szefie ale ja się boje niedzwiedzi.
- Jak na nas nie patrzy to my wyjdziemy - stwierdził Mariusz - a ty stara siedz na krześle to może przeżyjesz - dodał i wyszedł
Suprice charczał nad silnym Ivanem za chwile przyszedł Mariusz po zakładał obu paniom bransoletki no bo przecież dam nie będziemy wiązać sznurkami.
- Musicie mnie panie docenić, ładna biżuteria co prawda nie złota ale ładna
Mariusz dał mi pukawkę kazałem zleść Suprice z biednego Ivana. Obezwładniłem go i już miałem nawet zacząć z nim takie tango gdy się zorientowałem że większość rodziny jest na górze.
- Fajna akcja- stwierdził Drake - tylko chyba masz przejebane- powiedział
- A czemu? - dopytałem zbity z tropu
- Bo pamiętasz mówiłem ci że mamy podgląd na cała sytuację i w sumie to nie wiem o co chodziło Rozi bo wszystkim nam się kazał gapić na twoje oczy. Ale tu wez się gap na twoje oczy jak ty taką dupę obracasz.
I wtedy do salonu weszła Rozi. Najpierw popatrzyła się na mnie, potem faktycznie gapiła się na moje oczy.
- Masz szczęście diable powiedziała, ale i tak na temat tej pani sobie porozmawiamy.
- Ale ja przecież nic nie robiłem
- Ona widziała chciałem przypomnieć - stwierdził Drake
- Czy ty Drake kiedyś mi odpuścisz?
- No co ja też widziałem jak trzymasz ją za dupę
Uciąłem ta rozmowę bo trwała by chyba w nieskończoność stwierdzeniem że pójdę dam pokoje naszym gościom. Luke stwierdził że nam pomoże, pokarze, oprowadzi po salonach. I zeszliśmy do piwnicy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz