Drake i Rozi mieli jechać, nie chciałam by wyjeżdżali ,ale nie wiedziałam co powiedzieć. Siedziałam w pokoju Pati i wyglądałam przez okno, kiedy do środka wszedł Luke. Nawet nie zapukał co było do niego nie podobne.
-O co chodzi?- spytał na wstępie.
-A o co ma chodzić?- odparłam pytaniem na pytanie.
-Alex nie jestem ślepy. Może zacznijmy od tego dlaczego zerwałaś z Drake'em.
-Bo tak- odparłam naburmuszona.
-To nie jest odpowiedz.- stwierdził wzdychając ciężko- możesz mi powiedzieć wszystko, wiesz o tym, no nie?
Pokiwałam głową i się do niego przytuliłam.
-jest obiad- oznajmił po jakimś czasie i wyszedł. Niechętnie ale zeszłam na dół. Zdziwiona spojrzałam na Drake i Rozi. Oni nie mieli jechać? Tak czy siak usiadłam do stołu. Ale jak tylko spojrzałam na talerz zaczęło mnie mdlić, znaczy nie to że coś było z tym jedzeniem nie tak.
-teraz jesteś jedną z nas- rozległ się głos w mojej głowie aż się wzdrygnęłam.
-Zmieniasz się- dodał jakiś inny.
-Zabić- rozbrzmiał kolejny i dołączyły jeszcze inne zlewając się ze sobą.
-Alex- zawołał mnie Quick a głosy ucichły tak samo znienacka jak się pojawiły.
-Co?- spytałam, wszyscy się na mnie gapili.
-Amanda zapytała czy jesteś w ciąży.- wyjaśniła mi Julka.
-No pewnie i to z trojaczkami- powiedziałam sarkastycznie.
-Alex my pytamy na serio- oznajmił Luke.
-Oczywiście że nie, w ogóle kto mądry wpadł na ten pomysł?
-No Pati zauważyła że często wymiotujesz, każdy stwierdził że jesteś ... nie w humorze no i nikt nie wie dlaczego zerwałaś z Drake'em- podliczył Quick- wystarczy połączyć fakty.
-W takim razie nie najlepiej wam to idzie. Nie jestem w ciąży, zachowuje się normalnie, wymiotuje bo muszę i zerwałam z Drake'em bo tak mi się podoba. Koniec tematu.
-I znowu nie jesz- powiedziała Rozi.
-Bo znowu mi nie dobrze- mruknęłam pod nosem.
-No właśnie, jesteś w ciąży- podsumowała Amanda. Właśnie rozważałam czy jej nie przywalić kiedy Pati zmieniła temat.
-A co z tymi zimnymi, ci ze szpitala byli dziwni. Zaczęli się żreć między sobą...
Na te słowa przypomniał mi się sen, mdłości się na siliły i pobiegłam do łazienki wymiotować.
Nie miałam ochoty wracać do salonu, wyszłam z domu i usiadłam na schodach. Próbowałam wyrównać rozszalałe serce i oddech. Może powinnam komuś powiedzieć na przykład Luke'owi. Podbiegł do mnie Zombiak wyciągnęłam do niego rękę by go pogłaskać a ten odskoczył powarkując. Węszył na odległość i cały się najeżył. To mnie dobiło, mój własny pies jak się dowiedział że się zmieniam zaczął na mnie warczeć. Tego było za wiele, rozpłakałam się.
Po chwili ktoś mi położył rękę na ramieniu, podniosłam wzrok na mojego brata.
-Przejdziemy się?- zapytałam przez łzy, Luke nie protestował. Poszłam w las, kiedy byłam pewna że nikogo nie ma w pobliżu zaczęłam najspokojniej jak umiałam.
-Kiedy pojechałyśmy rozwalić te stado... w tedy... ja... zostałam ugryziona- wyjaśniłam wreszcie, rozwijając bandaż- ugryzł mnie ten dziwny, w nocy śnił mi się dziwny sen był bardzo realny, i słyszę głosy... oni mówią do mnie,że już jestem jedną z nich że się zmieniam- powiedziałam przez łzy i pokazałam rękę bratu.
Luke spojrzał na rękę, a w jego oczach dostrzegłam strach. Brat mnie przytulił i zaczął głaskać po włosach.
-Chodz pójdziemy do profesora niech to obejrzy- powiedział spokojnie choć głos mu drżał.
-nie Luke proszę nie mów nikomu- poprosiłam. -Luke mogę zostać sama? Pójdę nad strumyk nigdzie indziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz