Gdy Rozi siedziała ze starą, i opowiadała jej o tych kartach a w sumie to nie wiem kto komu opowiadał. Ja to tam byłem tylko ciekawy co robi w tych kartach śmierć. Pewnie to tak zwany joker. Ale nie ważne wszystko wracało do normalności a przynajmniej Rozi.
- Borys wołaj mi tu Grzesika i Mariusza
Borys poszedł, a ja niepewnie zapytałem Rozi czy wszystko już jest w porządku. No a ta nagle się wydarła
- Było by ale nie jest przez tego faceta
- Przez jakiego faceta? - dopytałem zbity z tropu - ktoś cie napadł w lesie?
- Nie jakiś facet porwał mnie samochodem i stanął przy tym rozwalonym samochodzie.
- No i mów dalej
- I wtedy mnie uderzył
- Uderzył? - dopytałem - na pewno wiesz co mówisz?
- Akurat pamiętam dobrze, nie dość że mnie wyzywał to na koniec mnie uderzył. Palił fajkę za fajką i wtedy mu uciekłam. No i pózniej ten dół.
Pati to już wstała, Luke w sumie też. W tedy do pokoju weszli jak to oni mówią moje psy.
- Mariusz ty wiesz kto wiózł... pff... Co ty wiesz...ty gówno wiesz. Grzesiek chodz tu
- Szefie ale naprawdę? Muszę?
- Tak musisz. Możesz tu podejść
- Ale ja się szefa boje
- Przecież cię nie pobije - powiedziałem
- O to że mnie szef pobije to się nie boje. Szef pamięta?
- Tak szef pamięta ale obaj o tym zapominamy tak?
- Ale ja naprawdę nie jestem nawet podobny...
- O co chodzi? - dopytała się Pati
- O nic - burknąłem - ten pedał tak się bał że zaczął mnie obmacywać.
- To nie było dokładnie tak - powiedział Grzesiek
Spojrzałem na niego ostrym wzrokiem
- Znaczy ja się chowałem przed szefem... bo za szefem zobaczyłem tego trupa znaczy teścia
Walnąłem się w łeb matko i córką ja pierdole.
- Grzesiek wez ogarnij - powiedziałem
- No co ja miałem zrobić. Bałem się. A przecież jak trwoga to do boga...
- Nie rób z siebie małpy. Ty wiesz kto wiózł Rozi prawda?
Pokiwał głową.
- Proszę przyprowadzić i dowiedzieć się czy ma rodzinę. Jeżeli ma to zapraszam przed dom... rodzinę, pana do środka
Przyszedł ten wojskowy, a Rozi aż zbladła jak go zobaczyła. Gdy by mogła to by na mnie chyba wskoczyła.
- Ta mam do ciebie żołnierzu takie pytanko. Prosiłeś się żebyś zajął się panienką Rozi tak?
- No to się zająłem. Rozkazu biegać nie było
Mariusz walnął go w czapę
- Zamknij się stoisz przed szefem
- Silny mi kurwa szef - powiedział - baby od chłopa nie rozróżnia i do Grzesika się przytula
Podniosłem się w tedy, a Luke z Pati krzątali się po salonie. Pózniej Luke zabrał Rozi posadził ją na kanapie. Odsunęli stół i krzesła a ja do nich
- Co wy robicie?
- Miejsce - burknęła Pati - bo znowu będziesz chatę demolował
- Powiedz żołnierzu czy ty ją uderzyłeś
- Darła ryj to dostała. Nie będzie mi jakaś młoda kurwa podskakiwać.
- A czy ty masz rodzinę? - zapytałem
- Tak - powiedział i pokiwał głową - żonę i córkę
Spojrzałem na Mańka a ten wprowadził małą dziewczynkę na oko miała może 5 lat ale jakaś taka mizerna była. A ten typo do mnie
- Nie będzie mi jakiś gnój, który uważa się za silnego szefa wydawał poleceń i jeszcze grał na emocjach. Bierz dzieciaka i do domu Barbara.
Tamta odkręcił się na pięcie, ale Mariusz pokręcił głową i powiedział przeciągle
- Nie-e
Wyjąłem pukawkę ukucnąłem przy dziewczynce
- Wiesz dziecko co to jest? - zapytałem pokazując jej spluwę
I wtedy usłyszałem trzy razy Quick
- To jest dziecko
- Nie róbcie mi tu chóru kościelnego, przecież widzę że to dziecko. Czy ja coś robię?... Lubisz tatusia? - zapytałem
Dziewczynka pokiwała głową.
- A wiesz że przez tatusia ta pani jest teraz chora - wskazałem na Rozi
Dziewczynka była bardzo mądra. Stwierdziła że powinienem ukarać jej tatusia. Wojak zaczął się pocić.
- Więc żeby bardziej zabolało tatusia to najpierw - strzeliłem kobiecie w ramie - za kare dostała mamusia. I co teraz panie starszy? - powiedziałem do żołnierza - za bałeś się?
A ten się na mnie rzucił więc go odepchnąłem a ten wpadł na Mariusza i Grześka.
- Trzymajcie tego imbecyla bo własne dziecko stratuje. Jak się teraz czujesz? - zapytałem - pomyślałeś przez chwilę jak ta dziewczyna się czuła. Jak bardzo teraz cierpi. A ja całą noc musiałem jej szukać. Może i jestem gnojem ale ty jesteś nie profesjonalnym kutasem
Gościu stał między Mariuszem a Grześkiem. Wymierzyłem broń i wymierzyłem między oczy ale nim upadł tamten. Znów zwalił się Grzesiek. Tamten jeszcze chwilę stał z łba ciekła mu krew
- Czemu on leży a ten drugi nie? - dopytałem niepewnie Mariusza
- Grzesiek zemdlał,a ten drugi chyba jest za gruby jedna kulka mu szefie nie wystarczy.
- Chyba jednak tak - stwierdziłem bo tamten osunął się na glebę
Amanda podbiegła do tej Barbary czy Grażyny
- Won siostra! Chcesz kulkę w łeb zarobić?
- No chyba ich nie pozabijasz? Toż to tylko niewinne dziecko - wrzeszczała Amanda
- Może tak, może nie. Chciałem zauważyć że Rozi też była niewinna. I w sobie też ma bogu ducha winne dziecko. I naprawdę odsuń się Amanda bo strzele ci w łeb. Wynieście te ścierwo chłopaki i niech ktoś strzeli Grześka w ryj niech się ocknie.
Ten zeskrobał się z podłogi i pyta Mariusza czy szef go nie zabił.
- Jak do mnie gadasz to raczej żyjesz - powiedział
Podszedłem do tej kobiety. I powiedziałem
- Ja ostrzegałem że każda osoba która nie będzie postępować zgodnie z moimi poleceniami dostanie kulkę w łeb. I rodzina tej osoby również. Ale znaj moje dobre serce i powiedzmy że daruje ci życie. I wrócisz do osady, będziesz takim żywym dowodem na to że ja nie żartuje. Amanda a teraz możesz zając się swoją robotą.
- No szybko poszło - stwierdziła Pati
- No i nawet chaty nie zdemolował - dodał Luke
- Dobra dawajcie ten stół bo ja muszę pogadać. Grzesiek, Borys, Mariusz i mi Grzesiek nie wyskakuj - powiedziałem od razu. - Profesorze ci panowie mówili że u tych ruskich zostało tam jeszcze trochę ludzi.
- Tak mam pełną dokumentację - powiedział profesor
- Okej więc wytypuje profesor samych wojskowych i ewentualnie ich rodziny i żadnych innych cywilów więcej.
- Będziesz jechał? - dopytała niepewnie Rozi
- Nie, nie zostawię cię w tym stanie. Po za tym Drake i Alex
- Chcesz zrobić przerzut? - dopytała Pati
- No ze dwa lub trzy nawet. Bo pózniej to się skapną.
- A z tymi Ruskimi co jadą? - zapytał Mariusz
- Przywitamy ich, dowiemy się co i jak. Do tej pory papiery powinny być raczej gotowe. Więc po akcji pojedziecie do ruskich. Pózniej wytłumaczę co i jak. Tylko lojalnie uprzedzam profesorze ludzi z czego słyszałem jest sporo. A autokarów jest mało, więc poupycham ich w tiry. Podróż co prawda mało komfortowa, raczej ryzykowana ale skoro chcą to tylko tyle mogę zaproponować. Mariusz i Borys zostaniecie na miejscu. I będziecie pilnować tych ludzi co się mają pakować, ty Grzesiek pojedziesz z papierami do magazynów Ivana. W ciągu 24 godzin powinni się wyrobić z załadunkiem. To wszystko.
Pózniej miałem już iść na górę żeby rozpisać co trzeba przywieść ale Rozi oczywiście chciała iść ze mną w nawiasie iść. Więc musiałem zabrać ją ze sobą na górę. Położyłem ją na łóżko i poprosiłem żeby się przespała. Bo nudna jest ta papierkologia a ja muszę ją ogarnąć.
- O nie kochany ja spała nie będę bo ty sobie pojedziesz i już cię nie zobaczę
- Nigdzie nie jadę przecież. Obiecałem a swoją drogą to przecież wykopałem cię spod ziemi więc tak łatwo to ty się mnie nie pozbędziesz.
Rozi chyba przeszło przynajmniej trochę bo nawet stwierdziła że mi pomoże no i przyznam że wychodziło jej to lepiej niż mi.
- Widzisz - powiedziała - oddzielnie jesteśmy bezradni, ale razem potrafimy poradzić sobie ze wszystkim.
- No dokładnie to miałem namyśli wtedy na ganku gdy chciałaś wyjechać
- Ale nie zabijesz tej dziewczynki i tej pani?
Pokręciłem przecząco głową.
- Jego musiałem przepraszam
- To wszystko przez niego - powiedział Rozi
- No więc już go nie ma
- A jak ci ruscy przyjadą? - dopytała
- To będę musiał do nich wyjść
- A zabierzesz mnie ze sobą?
- No jak na rękach słońce, ale wiesz co wezmę ze sobą Luke i nawet Alex jak będzie chciała. Będziesz się czuła wtedy bezpieczniej
- Tak bo Alex to ciebie na pewno nie wypuści
- No to załatwione
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz