Wystraszyłam się, nie byliśmy przygotowani na atak zimnych. Chyba poważnie muszę pogadać z Drake'm aby zaczął bardziej się udzielać. Jak on obserwował stada nigdy nie przyszły wcześniej niż zaplanował. Wycofał się a powinien chociaż raz na jakiś czas robić to co robił jak byliśmy tylko we dwoje. I co ja mam zrobić. Przecież Damon cały czas płacze. Dzieci w tych czasach to naprawdę zły pomysł. Damon ich ściągnie. Próbowałam go uspokoić, nakarmiłam go ale to nic nie dawało on cały czas płakał. Bałam się o Quicka który poszedł walczyć z zimnymi no i bałam się o Drake'a przecież ten zawsze ładuje się w kłopoty.
- Proszę cię bądz grzeczny - mówiłam do Damona - nie krzycz zrób to dla mamusi
Ale przecież dzieci nigdy nie słuchają mamusi więc dlaczego Damon miał by być inny. Próbowałam wszystkiego aby nie płakał ale strzały na zewnątrz musiały go przestraszyć. Zeszłam do salonu. Profesor blady siedział obok swojej żony. Nadal chyba nie pogodził się z tym światem. Julka stała przy oknie, Witka nigdzie nie widziałam pewnie znów grubasek schował się pod stołem. Nie wierze że drugi raz dałam się zamknąć z nimi w domu. Zdecydowanie wolałam walczyć z zimnymi niż bezużytecznie siedzieć w domu. Chociaż nie mogła bym wyjść z domu za bardzo bała bym się o Damona.
- Ucisz go - wrzasnęła Amanda przytulając do siebie Kasie - przez niego zginiemy
- Zamknij się Amanda - warknęłam - nie pamiętasz jak twoja Kasia wrzeszczała
- Pamiętam - fuknęła - a ty nie pamiętasz jak kazałaś mi ją uciszać
- Pamiętam - wypaliłam - ale nie wiem czy pamiętasz że to ja ratowałam ci dupę a twój facet trząsł się pod stołem. Ani on ani ty nie broniliście siebie ani dziecka więc miałam prawo kazać ci ją uspokoić.
- Więc teraz ja każe ci uspokoić te dziecko
- Amanda ostrzegam cię bo kiedyś spełnię tę grozbę i naprawdę cię uduszę. Tak jak mówię jeżeli Damon ściągnie tu zimnych ja będę potrafiła go ochronić a ty Amando potrafiła byś ochronić swoją córkę?
- Ty mała gówniaro - wrzasnęła
- Przestań krzyczeć bo straszysz dzieci - upomniałam - chcę ci przypomnieć że to ja uratowałam wam życie
- Dali byśmy radę
- Oczywiście - mruknęłam - broniąc się patelnią
- Jak widzę teraz też nic nie robisz - warknęła - nawet dziecka nie umiesz uspokoić
- Mam dość słuchania jednej płyty
Wstałam i poszłam do okna gdzie stała Julka.
- Strasznie płacze - zauważyła Jula
- Wiem
- Chłopaki sobie poradzą - zapewniła Julka tylko chyba bardziej siebie niż mnie
Za oknem było ich dużo. I nie widziałam nikogo z naszych.
- Chyba przez kuchenne okno zobaczyli byśmy więcej - podsunęłam
- Tak - zgodziła się - chodzimy
Obie poszłyśmy do okna w kuchni. Damon płakał ale zaczęłam nucić jakąś beznadziejną piosenkę i o dziwo zaczął się uspokajać.
- Umiesz strzelać? - dopytała Jula
- Tak - przytaknęłam - i trafiam do celu
Damon już nawet zaczął przysypiać kiedy zobaczyłam Quicka odciągającego trupy samochodem. Była ich masa i chwile pózniej nie miał już drogi ucieczki. Przestałam nucić a nawet wstrzymałam oddech. Damon na nowo się rozpłakał ale przestałam zwracać na to uwagę. Nie obchodziło mnie to. Znaczy Damon mnie obchodził ale w tej chwili przecież wiedziałam że nic mu nie grozi. Dlaczego Drake mu na to pozwolił. Czekałam żeby wyszedł z samochodu lub zrobił cokolwiek ale zimnych było za dużo. Przestałam już nawet widzieć samochód. Widziałam tylko że na coś się rzucają, że coś jedzą. Nie dam sobie rady bez niego. On nie może mnie zostawić. Robiłam wszystko, zaszantażowałam każdego, zabiła bym nawet księżniczkę tylko by go nie stracić. Już raz go straciłam drugi raz nie przeżyła bym tego. Nawet nie płakałam po prostu tępo patrzyłam w te zasrane okno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz