Po wstępnej bezsensownej wymianie zdań i występie gwiazdy numer jeden przystąpiliśmy do śniadania.
-Moi drodzy - zacząłem - wiem że mamy zasadę, że nie rozmawiamy o pracy w domu, ale dziś trochę ją nagnę żebyście nie mówili, że robię coś za waszymi plecami. Wiec pierwsza sprawa to obiad być może dziś zaprosimy na niego przyjaciela Al Alfreda. Wiec no nie ukrywam, ale trzeba być ostrożnym. Kto z was uważa, że nie poradzi sobie z obecnością przyjaciela Al to może zjeść obiad we własnym pokoju. Robię to po to by dowiedzieć się więcej o tych stworach i tu druga sprawa Luke. Chylę czoło twoi ludzie doskonale sobie poradzili z zimnymi jestem pełen podziwu, ale trzeba doskonalić ich umiejętności. Dziś przyjechał kolejny transport i tu do ciebie Borys. Chce rozmawiać z kierowcą pewnego autokaru i ty wiesz o czym ja do ciebie mówię, a i dasz mi kierownika transportu.
-Ale ja mówiłem panience Rozi, bo szef podobno spał. Ona mi nie pozwoliła .
-I miała rację Borys. Trzecia sprawa to propozycja profesora. Ma on pomysł aby stworzyć takiego nowego zimnego, wie jak to zrobić i mam magiczny preparat który podaje się matkom by ich dziecko urodziło się zmienione. Chciał bym poddać ten pomysł dyskusji wszelkie wątpliwości wyjaśni profesor a przy obiedzie jak opuści nas Alfred. O ile zaszczyci nas swoją obecnością pogadamy na ten temat. No i najważniejsza sprawa to Roz która przez niektóre osoby jest tu upokarzana i szykanowana ze względu na to, że Damon płacze. Jest mały wiec płakał będzie i albo to zaakceptujecie albo droga wolna. Nie lubię takich akcji w domu dla tego gdy mnie nie będzie przy pokoju Roz będzie stało 2 moich ludzi i pilnowało spokoju Roz i Damona. A i jeszcze pomyślałem że może by trochę wymienić garderobę. W Roz pokoju są katalogi to popatrzcie i wpiszcie na listę którą zostawię kto co by potrzebował. Dodam że ciuchy będą z Włoch przyjadą za 4 do 5 dni. Jeżeli ktoś potrzebuje czegokolwiek do pokoju to zapraszam na rozmowę do nas do pokoju zobaczę co da się załatwić.
Ktoś powiedział że zginęli byśmy przez wrzask Damona i wtedy się zagotowałem.
- No Damon nie rozumie że ma być cicho a zginęli byśmy, bo straciliśmy czujność i mieliśmy przepięcie na ogrodzeniu. Wiec nie spełniało swojej roli. Moje dziecko wiec ja się podłożyłem i zdjąłem wszystkich z płotu na siebie wiec koniec tematu.
Pózniej śniadanie toczyło się prawie jak co dzień, gdy by nie Amanda która tak błyszczała przed ojcem eh
-A Drake zmień kody mamy w domu gościa i pewne rzeczy nie mogą wypłynąć .
-Jasne tylko niedługo szyfry mi się pokończą - zaśmiał się Drake
-Ta to wymyślisz nowoczesną numerologie - zaśmiałem się - No i do tych wiatraków pojadę dziś - stwierdził Drake
-Ta tylko może na ten nasz to nie właż na razie. Podłącz te 3 nowe są porobione tylko chciałem żebyś sam się tym zajął wiesz że ufam nielicznym .
-Jasne jestem zaszczycony że należę do kręgu osób którym ufasz i pamiętaj mieliśmy pograć
-Jasne postaram się
-To co zmykamy na górę - powiedziałem
-Jasne - odparła Roz - bo Damon się przebudza
Wstaliśmy od stołu i bez słowa poszliśmy na górę
-Rety słońce a ja myślałem że on nie żyje - i włączyłem czajnik - a tu jeszcze Amanda go nakręciła i po co on tu przylazł... namieszać mi w życiu?
-Nie denerwuj się jakoś to będzie
-Nie Roz, on nie odpuści - westchnąłem ciężko i poprosiłem ja żeby zrobiła mleko a sam zacząłem bawić się w sapera. Wtedy do pokoju wszedł ojciec .
-Tu należy pukać - skomentowała jego zachowanie Rozi
-Usiądz proszę na fotelu - powiedziałem zrezygnowany
-Muszę z tobą porozmawiać - skwitował stary
-A ja nie - odparłem nadal zmieniając pieluchę
-Nie powinna robić tego ta dziewczyna?
-Przedstawiłem ją już i proszę zwracaj się do Roz po imieniu i istotnie nie powinna. Moja narzeczona nie jest kurą domową a Damon jest moim synem wiec czemu mam tego nie robić lubię to
-Baby są od niańczenia bachorów i niech ona zabierze tego potwora i stąd idzie bo pogadać musimy jak ojciec z synem
-Ty jesteś gościem w tym pokoju, a Roz jest całym moim światem nie mam przed nią tajemnic więc proszę rozmawiajmy jak ojciec z synem - stwierdziłem odwracając się .
Ojciec wstał
-Roz wez małego proszę. Widzę że to nie będzie miła rozmowa pan ojciec będzie mi przemawiał do rozumu pięścią - i faktycznie nim skończyłem mówić jego ręka poleciała w moja stronę. Zablokowałem jego cios -Nie tym razem posadziłem go na krześle i nie próbuj więcej bo pożałujesz koniec z przemocą domowa
-Czemu traktujesz tak Amandę jest twoją siostrą
-No co ty chcesz ma co żreć i jest bezpieczna. Miała do tej pory wszystko, ale nieodpowiednio się zachowała wiec teraz na własną rękę musi się troszczyć o swoje dziecko. Ja jak widzisz o swoją rodzinę umiem zadbać
-Przecież połowę tego mógł byś jej oddać no i pokój mają taki obskurny
-Mógł bym ale nie chcę. A pokój niech remontuje, każdy tu dba o swój kont. Na długo przyjechałeś?
-Na zawsze, gdzie mam się podziać? Tu jest Amanda...
-Ok to zamieszkasz u Amandy skoro tak ją kochasz i jak masz kasę, wpływy i kontakty to załatw jej pieluchy i ciuchy teraz do widzenia - Powiedziałem otwierając drzwi
-Nie poznaje cie John zmieniłeś się totalnie ci odwaliło ale popracuje nad tobą
-Żebyś się nie zdziwił. A teraz przepraszam ale muszę wybrać majteczki dla swojej narzeczonej. Bo uwielbiam ją oglądać w ładnej bieliznie wtedy jest podwójnie piękna.
-Ja z tobą zrobię porządek
-Miłego sprzątania panie tatusiu - powiedziałem na odchodne i zamknąłem drzwi -Widzisz skarbie - zwróciłem się do Roz - cały mój ojciec tylko Amandę widzi a na mnie nawet teraz rękę podnosi
- I co z nim zrobisz? - dopytała Roz.
- Pomyślę niunia
-A z tą obstawą to na serio?
-Tak obawiam się o was. Szczególnie jak on tu jest i nie chcę żeby się na tobie wyżywali jak będę musiał coś jechać na jednostkę załatwić. Muszę dokończyć dwa pewne zlecenia i się rozliczyć z roboty. Ale nie zawracaj sobie główki moja pracą.
Roz karmiła Damona, a ten przysypiał podczas jedzenia
-Jest taki spokojny jak jesteś w pobliżu - stwierdziła
-Nauczysz się go dzieci szybko rosną i z wiekiem mniej płaczą - pocieszyłem Roz -Cieszę się że na te tabletki się zgadzasz bo ja naprawdę nie odpowiadam za siebie przy tobie. Jak jesteśmy blisko wyłączam myślenie i popełniam błędy, a naprawdę nie chcę już więcej przerabiać tego cierpienia twojego i mojej bezradności. No może za kilka lat coś się pomyśli o jakiejś jasnowłosej piękności -pocałowałem zdumiona Roz w czubek noska.
-Wariat - skwitowała Roz.
-Ale twój i pomyśl nad jakąś fajną bielizną może wreszcie byś mi się coś troszkę pokazała co? - uśmiechnąłem się zadziornie
-Pomyślę - obiecała - ale nie mówię że za mówię
-Smuteczek - powiedziałem robiąc minę zbitego szczeniaka i zmieniłem temat
-Wracając do gwiazdorstwa to matka ciągnęła to farsę do mojego 15 roku życia. Wtedy to z jakąś tam laską mieliśmy reklamować to posrane mydełko fa może pamiętasz he he i ja już nie chciałem, ale umówiłem się z matką że to ostatni raz. No a że ją znałem i wiedziałem że nie dotrzyma słowa to na próbach mieliśmy wszystko obcykane i ta reklama szła pierwszy raz na żywca z tym mydłem bo to taki wow był. No i wyglądało to mniej więcej tak, że ona w stroju kąpielowym włazi do wanny i ja w samych gaciach przynoszę jej to mydło i namydlam jej plecy. Tylko że przed reklamą powiedziałem jej że reżyser naciągnął scenariusz a że jej nie mógł złapać to powiedział to mi i kazał przekazać. A ta głupia aktoreczka uwierzyła i poleciało że ona ten stanik zdjęła i poszło na całą Polskę a kto wie czy i nie na świat. To było w niedziele w porze obiadowej kiedy to najwięcej ludzi to oglądało he he. Nim zorientowali się co jest nie tak to poszła w telewizji ta reklama kilkakrotnie i mnie wywalili jak się do kumali że to moja sprawka. Stary miał kłopoty ledwo przeszedł do sejmu a ja wtedy pierwszy raz byłem na gigancie. Spało się po różnych skłotach i niedługo potem poznałem Salvadore ot i cała bajka he he
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz