Jak szef szedł na górę. To kazał mi ogarnąć samochód w sensie żebym komuś to powiedział. Bo to co się w nocy działo to jakaś masakra była. Wyszedłem za ogrodzenie wyjąłem faję. No i poszedłem do chłopaków. Zaraz pociągnęli kogoś z koloni żeby tą furę szefowi mył i zaczęliśmy gadać. I jakie było nasze zdziwienie kiedy przejechały obok nas czarne ptaki.
- No to szefuńcio słowa dotrzymał. A to znaczy panowie że będzie gdzieś wybywał i bez panienki Rozi
- A skąd ty to możesz wiedzieć? - zapytał Maniek
- No czarni jechali
- No i? Zawsze jeżdzą - stwierdził Mariusz
- Zobaczycie że skręcą do domu - powiedziałem
- Co się tam w tym domu znowu stało? - zapytał
- Eee... wyobrazcie sobie że gdzieś po drodze do transportu zgarnęli ojczulka szefa. I szef się zagotował nie wiem co miedzy nimi jest ale chyba nie ciekawie. Śniadanie to było bardziej jak wykład no i szef wspominał że jak będzie wychodził to Rozi będą pilnować czarni. A ja mam centralnie przejebane bo muszę sypać jej co szef robi i dodatkowo on ma o niczym nie wiedzieć. Ja to się tej baby boje eh. No i jeszcze jedni jadą .
-No jest i szef - zauważył Maniek
-To co idziem? Zostajem? - dopytałem
-No idziem ja tam wiem, wolne ma ale chuj go wie co mu w bani się uroiło - stwierdził Mariusz
I nim zdążyliśmy doczłapać się do szefa ten wypadł na tym koniu
-Widzicie i coś mu nie poszło bo znowu zaczyna no paczta jak on katuje tego konia
-Za krótko go trzyma - stwierdził Mariusz - i zajeżdzi ją jak tak będzie robił
-przecież gubi orient i jest do dupy - stwierdził szefo cały czas pokrzykuje na nią tak
-ktoś tam jedzie - zauważył Grzesiek
-dawaj jakąś furę i jedziemy - powiedziała Maniek
Gdy dojechaliśmy szef już rozmawiała z tamtymi nie mam pojęcia kto to był ale po włosku coś dawali i no była tam jeszcze jakaś babka. Skrzywiłem się
- ja pierdole żeby tylko się nie podłożył
- Ale o co ci chodzi z tym podkładaniem?
- No pamiętacie ostatnio bredził żeby go z dala od bab trzymać i w tej kwestii pilnować a biała to jak chuj zazdrosna o niego jest. Kazała mi mówić gdzie chodzi, z kim się spotyka i takie inne pierdoły. Ale co ja jej teraz powiem? Nie rozumiem włoskiego więc nie wiem o czym gadają. I co ja białej powiem że nie zrozumiałem przecież mi nie uwierzy a teraz to naprawdę prawda.
- I ta baba się już na niego uśliniła. No popatrzcie jak to się pindrzy babsztyl jebany. I co o tej babie też powiesz białej?
- No muszę bo jak ona to zobaczy przecież z okna widać to będzie jazda. Jeszcze tego tu brakowało to ten silny tatuś.
- Ty Grzesiek - powiedział Maniek - to ten poseł jest od naszego generałka
I wtedy dotarł do nas głos szefa.
- Zabierzcie chłopcy tę osobę i odprowadzicie do domu - wskazał własnego ojca
Pan poseł coś tam do niego mówił a raczej krzyczał. A szefo do niego Że on nie będzie z nim dyskutował, że on teraz musi załatwić sprawę, że poseł ma grzecznie iść z nami bo jak nie to on mu pomoże. Tamten się odgrażał że szef go jeszcze popamięta a szef do niego czy on go straszy czy mu obiecuje bo on się pogubił. Pózniej to ta włoska baba się do niego sadziła że do szefa a ten próbował unikać jej jak ognia. W końcu poprosił mnie bym zajął się panią. No to patrzyłem się na tą babę i co ja miałem jej powiedzieć nie znam włoskiego, okolicy przecież też nie będę jej pokazywał bo są te potwory może w lesie. A na ulicy pełno flaków i innych pozostałości. Szef wziął od tych włochów jakąś teczkę i jakieś papiery, pożegnał się i kazał odwieść ich na jednostkę. Powiedział żeby się rozgościli w miarę możliwości a pózniej to już szliśmy razem nie jechał już na tej klaczy. Tylko się zastanawiał czy ta akcja będzie się mu opłacać cokolwiek miał na myśli mówił na głos sam do siebie. To podsłuchałem że mają tam jeszcze jakieś dwa tiry przyjść. Jak szef tam coś podpisze.
- Chodz Borys idziemy do domu - powiedział do mnie szef - nie znasz dnia ani godziny bracie
- Ale co szef ma na myśli? - dopytałem
- Miałeś trzymać na odległość ode mnie te baby a ty się opierdalasz. A ja powiedziałem że za siebie oczami pózniej świecić nie będę.
- Brzydka była - stwierdziłem
- Brzydka nie brzydka, dla głodnego psa każde mięso jest dobre. I miej na oku tego mojego ojca.
- To podobno poseł jakiś to prawda? - zapytałem
- Tak kiedyś był, muszę coś z nim zrobić
- A co szef zamierza?
- Zabije go za coś tylko muszę znalezć dobry powód.
- A jak się dowie siostra? - dopytałem
- Będzie wiedziała i płakała po tatusiu
- A panienka Rozi?
- No, to co z nią?
- To co szef powie?
- Powiem że go zabiłem, mówiłem że się zastanowię.
- A tą teczkę jak szef wyjaśni?
- A co ty mnie tak przepytujesz Borys? Kto tu czyim szefem jest? W ogóle coś ostatnio za bardzo się mną interesujesz... wiesz?
- Nie no ja tylko tak chciałem wiedzieć
- Roz nie muszę nic mówić interesy to interesy. Ona tam w to się nie wtrąca. Gdzie chodzę, co robię i z kim? Zazdrosna tylko jest tyle. Nie dziwię się z reszto. Bo mam podobnie
- No ta tylko szef to by do niej nie strzelił
- No zwariowałeś, nie strzela się do kobiety. Borys kobiety nawet kwiatem uderzyć nie można wez sobie tę radę do serca. No i pamiętaj Borys pilnuj ty mnie. Bo jak ja polegnę to wtedy trochę bardziej się na tobie skupię.
I szef polazł do domu. To są normalnie jakieś tortury stwierdziłem a z Ivanem tak spokojnie było. A tu jak nie urok to sraczka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz