sobota, 21 października 2017

Od Rozi

Alfred był... niesamowity. Nie umiał się porozumiewać tak jak my ale jakoś porozumiewał się z Al. Wszyscy byli jakoś połączeni jakąś więzią. Biedna Al mieć w głowie tyle osób. Kurcze o takich rzeczach czytałam w książkach albo widziałam w filmach ale nie spodziewałam się że dożyje czegoś takiego. Alfred myślał, odczuwał, bał się o braci. Był do nas podobny i najważniejsze nie stanowił zagrożenia. Przecież nas nie za atakował. Wyglądał nie co dziwnie te jego czarne żyły, czarne oczy i postawa posąga. Quick z profesorem zabrali go na dół by pobrać próbki.
- Oni nie są szkodliwi - zapewniła Al
- Widzę - odparłam - jest ich pięciu?
- Tak, Alfred, Stefan, Vladimir, Marek i Nadia   
- I ty ich wszystkich słyszysz? - dopytałam
- No - wyznała - słyszę czasem nawet tych którzy są w Rosji
Al wstała
- Alfred chce już wracać - powiedziała i poszła do piwnicy
Ale wtedy Damon się obudził więc wstałam i do niego poszłam. Jak tylko wzięłam go na ręce to się uspokoił. Zrobiłam mu mleko i w trakcie jak się studziło to go przewinęłam. Wychodziło mi to już co raz lepiej, a Damon już tak bardzo nie płakał. Potrafiłam go już nawet uspokoić. I zdecydowanie lubił ja nuciłam te piosenki które leciały kiedyś cały czas w radiu. Zeszłam na dół. Al z Quickiem mieli odprowadzić Alfreda do lasu. Wyszli, i pozostali też ewakuowali się by przemyśleć to w osobności. Więc zostałam sama w salonie jak tylko Borys to dostrzegł zbladł. On ewidentnie nie lubi przebywać ze mną na osobności przecież nie jestem taka straszna. A może jestem... Podeszłam do Borysa
- Ja nic nie wiem - powiedział na wstępie
- I tu wydałeś się że jednak wiesz - zauważyłam
- Ja naprawdę nic nie wiem panienko
- Borys - ostrzegłam - panienkę to...
- Tak - powiedział szybko
- Więc co masz dla mnie - ciągnęłam dalej
- Szef dzisiaj spotkał się z jakimiś Włochami i była tam kobieta
- I o czym rozmawiał z Włochami? - spytałam
- Nie wiem naprawdę nie znam Włoskiego
- Dobra, niech będzie - nie miałam dużo czasu a musiałam dowiedzieć się jak najwięcej - Ta kobieta? Gdzie oni są teraz
- Szef kazał zabrać ich do jednostki...
- Do szpitala gdzie stacjonuje mafia? - dopytałam
Borys pokiwał głową
- Ładna była ta Włoszka? - dopytałam
- Eee... nie mi oceniać... - zaczął się plątać
- Borys - warknęłam cicho
- Nie, zdecydowanie nie - powiedział
- Dobrze miej oczy i uszy szeroko otwarte i na boga zacznij uczyć się języków co z ciebie za wtyka. Chwile... Borys czy ty chcesz jeszcze coś mi powiedzieć...
- Eee... - zaczął - no bo...
- Borys szybciej - pośpieszyłam
- Szef ma uczulenie na swojego ojca i chyba chce go zabić - powiedział na jednym tchu
- Czyli sumując prowadzi interesy z Włochami, jakaś Włoszka pcha mu się do łóżka, zaprosił ich do szpitala i chce zabić własnego ojca. Dziękuje
Odkręciłam się i usiadłam na kanapę. Na stoliku przed kanapą był jeden wielki syf. Musze jakoś dowiedzieć się co dzieje się w szpitalu. Muszę wiedzieć czy sprowadza tam sobie panienki. I co z tą Włoszką. A jeżeli on już wcześniej dostał jakąś księżniczkę i ona jest tam.
- Co tak siedzisz? - spytał Drake rzucając się na kanapę
- Myślę - odparłam
- Przecież ty nie umiesz tego robić
- Zamknij się Drake - ostrzegłam
- Powiedz mi siostra o czym rozmawiałaś z Borysem
- Słyszałeś? - dopytałam nie co spanikowana
- Nie widziałem - odparł
- Nie mów nikomu - poprosiłam - musisz mi pomóc
- Siostra o co chodzi? - dopytał     
- O Quicka - powiedziałam - choć ze mną do pokoju. Nikt nie może słyszeć
Bez słowa się zgodził i poszliśmy do mojego pokoju.
- Patrz na drzwi i mów cicho - poprosiłam
Nie chciałam by ktoś podsłuchał i wypaplał wszystko Quickowi.
- Zaczynam się ciebie bać - powiedział ale zrobił jak poleciłam
- Słuchaj. Quick się zmienił ja to wiem i ty to wiesz
- Jest psychopatą - skomentował - zawsze był
- Drake nie przerywaj - fuknęłam
- Taka prawda - zauważył - zakochałaś się w psychopacie
- Drake chcę ci przypomnieć że to ty kazałeś mi się do niego zbliżyć, więc nie dziw się że się w nim zakochałam
- Tak kazałem ci się do niego zbliżyć by nie zabiła nas zbyt szybko, ale nie kazałem pchać mu się do łóżka
- Kazałeś spędzać mi z nim czas więc się w nim zakochałam i nie przerywaj mi - warknęłam
Drake siedział cicho więc mogłam kontynuować
- Wracając do sprawy chcę byś wkręcił się jakoś do tego szpitala gdzie trzyma tych swoich ludzi z mafii. Chcę wiedzieć co tam się dzieje. I mniej go na oku... nie wiem upij go i wypytaj czy ma inne na boku.
- Siostra ta twoja zazdrość jest chora - skomentował
- To nie tylko zazdrość. - przyznałam - Quick się zmienił, stał się interesowny. Nie znam go zupełnie, nie wiem również jakie interesy robi. Ale wiem że każda osoba która chcę mieć coś do powiedzenia próbuje wcisnąć mu jakąś laskę do łóżka. Jak na przykład księżniczka.
Naprawdę słuchał mnie uważnie. Nawet przestał wciskać te swoje chore gadki
- Drake - ciągnęłam dalej - ja mam dziecko nie mogę pozwolić sobie na życie jak żyliśmy wcześniej. Quick nas utrzymuje i szczerze w dupie mam ile osób zginie przez to że ja na talerzu mam to co mam, ale jeżeli on zostawi mnie dla innej... Wiesz jak jest, dziś mnie kocha a jutro przeleci sobie księżniczkę. Księżniczka zawróci mu w głowie i ja pójdę w odstawkę. Ale jak ja pójdę w odstawkę ty braciszku też stracisz. Jesteśmy w tym razem i musisz mi pomóc by nasz poziom życia się nie zmienił. Jak ja spadnę na dno pociągnę cię za sobą.
- Z tej strony to cię nie znałem - powiedział
- Więc pomóż mi Drake - poprosiłam - Ja nie mogę go stracić bo tego nie przeżyje ale ty też masz w tym interes. Bo stracisz żarcie i nietykalność.
- Mam być twoją wtyką? - dopytał
- Nie braciszku ty masz być moim wspólnikiem byśmy wszyscy przeżyli ja, ty, Al. Pracuję nad Borysem ale to jest ciapa. Czyli wkręć się do szpitala.
- Jak? - dopytał - przecież oni nikogo tam nie wpuszczają. Z kulką w głowie na nie wiele ci się zdam.
- Pójdziesz tam zrobisz rabanu - wypaliłam - nie zabiją cię bo powiesz że to rozkaz szefa. Będą woleli to sprawdzić a Quick nie da cię zabić. Ze względu na mnie.
- Mam dać się zlać?
- Oj Drake'uś połatam cię - powiedziałam
- Dobra coś wymyślę - powiedział
- Jesteś kochany - wypaliłam i pocałowałam go w policzek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz