sobota, 21 października 2017

Od Quicka

Wróciłem do domu i miałem posprzątać tą rzeż po Alfredzie ale okazało się że starsza pani już to zrobiła. Musze pogadać z profesorem ale w sumie to najpierw trzeba sobie to przemyśleć. Muszę poukładać sobie te wszystkie informacje żeby mi się scaliły. W takim zamyśleniu wchodziłem na górę i dosłownie wpadłem na Julkę, dosłownie aż musiałem ją przytrzymać bo by się bidulka przewróciła.
- Przepraszam - powiedziałem - nie zauważyłem ciebie
- No jak mogłeś mnie zauważyć skoro w ogóle jesteś nie obecny.
- Bo tak sobie myślę o tym Alfredzie wiesz nie daje mi to spokoju. Dobra ja to spadam. - powiedziałem, uciąłem rozmowę i wróciłem do pokoju
W pokoju Rozi siedział zamyślony Drake i Roz która dziwnie na mnie popatrzyła.
- A wy co za temat rozkminiacie? - dopytałem
Drake popatrzył na mnie nie przytomnym wzrokiem, a Rozi jak by nigdy nic stwierdziła że Alfred obleśnie się pożywiał i ona nic nie mogła zjeść.
- Przepraszam - powiedziałem - ale nie odpowiadam za jego maniery przy stole. Swoją drogą ciekawe czy on kiedyś miał stół? I ten Sasza... hmm... muszę sobie to wszystko poukładać. Widzę że ciebie Drake też to nie pokoi.
- Ta... myślę nadal tym szpitalem
- Co takiego? - dopytałem
- A co ja powiedziałem? - dopytał
- No bredzisz coś o szpitalu, a swoją drogą będę musiał się do niego wybrać. No to o co ci chodzi z tym szpitalem?
- No wiesz tak rozczaiam że mógł bym podłączyć płot bod wiatrak. Wiesz jak tam siedzisz Roz się o ciebie martwi. A tak to przynajmniej zimnych byś miał z głowy. Bo te Alfredy chyba by przez płot pod napięciem nie przeszły co? - dopytał Drake
- No wiesz ja to nie wiem mają serce, ale pomysł w sumie jest dobry
- Ta tylko bym musiał tam się przejść i zobaczyć, wszystko od dupy strony.
- Dobra - powiedziałem - tylko może jak pojadą moi goście. Mam robotę do zrobienia, interes do ubicia. I muszę się zastanowić czy warto się w to pakować. Dobra wy sobie nie przeszkadzajcie a ja sobie popatrzę na papiery to też w sumie nie będę wam przeszkadzał. Jeszcze będę musiał wybrać się na patrol. Przelecę te wszystkie lasy dookoła, żeby znów jakaś zimna banda nas nie za atakowała.
Dobijało mnie to że Alfredowie, no że w zasadzie sam ich tu kurwa przywiozłem. No i nie wiele myśląc wziąłem się za studiowanie planów miasta. Dziwnie ktoś narysował topografie. Skomplikowane i ryzykowne. Chyba mówiłem na głos albo się zaraziłem od Alex i słyszę własne myśli.
- Dobra to ja spadam siostra - powiedział Drake
Roz jakoś dziwnie na niego popatrzyła. Pokiwała głową i poszedł. A ja zająłem się całą tą papierkologią. Eh... ta cała Italia jest skomplikowana. Roz podeszła do mnie i pytała co za mapę studiuje
 - Interesuje cię ona? - dopytałem
- Nie no tak patrzę bo jesteś strasznie skoncentrowany na niej.
- Wiesz bo tu nie da się inaczej, jakiś głąb to rysował, matoł. Zobacz muszę przejść stąd dotąd, z tą różnicą że Wenecja jest miastem wodnym. A tu na przykład nie ma pokazanych łączeń między kanałami. Masakra to zlecenie będzie skomplikowane. Pomyślę jeszcze nad tym i obawiam się słoneczko że będę musiał na kilka dni wyjechać. Bo chyba muszę to zobaczyć na własne oczy. Nie lubię nie wiedzieć. A odbiegając od tematu wybrałaś już sobie jakieś fatałaszki. No i cała reszta bo jutro koło 17 ten transport będzie szedł to tych Włoch. Znaczy w sumie to moi goście wracają do siebie. To zabiorą papiery ze sobą bo na transport to czekam ja.
Rozi był pochylona nadal nad tą mapą. A ja nieświadomie kręciłem sobie na palcu jej długie, jasne włosy. Tak mnie to wszystko dzisiaj pochłonęło że totalnie się wyłączyłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz