sobota, 21 października 2017

Od Quicka

-Chodz do mnie tu kruszynko- pociągnąłem ja na fotel ,a ona nie przestawała mnie całować- Powiedz skarbie jak tam Damon? Bardzo był nie znośny?
Jednak Roz coś się stało zakodowała się czy co? Po rozmowie z tym kolesiem to już sam nie wiedziałem , a teraz ona się do mnie klei choć od dnia porodu unikała mnie jak ognia Ja naprawdę muszę wziąć jakaś lekcje . Nie czaje bab . No Roz to ok ma prawo wiedzieć pewne rzeczy i zachowywać się w stosunku do mnie jak się jej podoba .Ale czego te inne szmaty się mnie czepiają ? Coś tu mi nie śpiewa i jeszcze te jazdy . No kurde czy to hormonalne szaleństwo musiało mnie dopaść w tym momencie? Roz jest za młoda żebym mógł pozwolić sobie na pewne rzeczy , może gdy byśmy znaczy gdy by ona była trochę starsza to.... A tak no eh może stary ma racje naprawdę nie wyrabiam ze sobą i już posuwam się do takich rzeczy że eh. Rozmowę a raczej moje myślenie przerwało mi pukanie do drzwi .Nim zdążyłem się zorientować , że nie mam koszulki i spodnie  rozpięte . Do pokoju weszła Amanda a za nią ojciec naprawdę tylko ich tu brakuje znów ktoś popsuł mi chwile przyjemności z moja kruszynką . Damon spał wiec może coś by troszkę mnie rozładowała .
-Rozi miałaś powiedzieć mojemu bratu że ojciec się chce z nim widzieć.
-Przyjechałem dopiero z roboty miałem ciężki dzień . Prawo zawracania głowy ma do mnie tylko Roz najwidoczniej by mi powiedziała za chwilę .Poza tym najpierw muszę z nią porozmawiać pytałem o mojego syna rozmawialiśmy . Głodny jestem , prysznic wziąć muszę , transport uszykować na jutro . A ty mi dupę zawracasz , o co chodzi mów byle szybko. Eeeeee kiedy ty to niunia zrobiłaś?- zacząłem się ogarniać , znaczy zapiąłem spodnie.
-Usiądzcie i pilnuj ojca Amanda bo nie jestem w nastroju , wiec jak siedzi to niech się lepiej nie podnosi bo skończę to inaczej jak wszystko jest jasne to słucham .
-Nie byłeś na kolacji a to podobno zasada- zaczął stary -i ty jej przestrzegasz- dodał-  Tylko jakoś tego nie widzę i po co ci ludzie w domu jeszcze krzywdę zrobią Kasi no i na zewnątrz obstawiasz się jak by miał tu kto przyjechać .
-No i przyjechałeś mimo tych ludzi zostałeś wpuszczony . O co kaman poza tym moi ludzie są tu po to by Roz czuła się bezpiecznie . By mogła zostawić Damona jak śpi i skorzystać z toalety , czy napić się kawy , bo w tym domu są tacy ludzie którzy by udusili mi syna i skrzywdzili miłość mojego życia .Sam mi wpajałeś że jak już będę kiedyś miał rodzinę muszę stać sztywno na nogach zapewnić im byt i bezpieczeństwo , wiec dokładnie to robię . Dziś nie było mnie przez jakoś czas o Drake tez pracował i nie miał kto bronić moich skarbów .  Ufam Drake i gdy by on był na miejscu ludzie by byli na zewnątrz no , ale Drake'owi też pracuje tak jak Luke wszyscy coś robimy nie siedzimy na zadkach tylko troszczymy się o naszą rodzinę i bezpieczeństwo tych wszystkich ludzi , To już nie jest ta sama polska jej w zasadzie nie ma a ja próbuję stworzyć jej namiastkę tutaj .No to krótko proszę o co wam chodzi , bo muszę zająć się narzeczona bo się stęskniła .
-Nie możesz iść z nią do łóżka- wrzasnęła Amanda .
-Ryj siostra Damona obudzisz i nie wpierdalaj się to nie jest twoja sprawa na szczęście .To Roz wie jak się czuje i na ile może mi pozwolić no i nie próbuj sztuczek z karmieniem Damona , bo po pierwsze to jak widzisz nie płacze .  Płakał bo głodny był i ojcem się nie zastawiaj i nie rób mi wycieczek do pokoju .Teraz mówcie do rzeczy bo czas mi się kończy i cierpliwość również .
I wtedy obudził się Damon .
- Ja się nim zajmę słonko- powiedziałem do Roz odpocznij troszkę- Witaj mistrzu -powiedziałem -stęskniłeś się ? Bo ja tak za mamusią i za tobą- wziąłem małego na ręce- no to nadawaj panie ojciec
 I stary zaczął .Najpierw wywalił Amandę .
-Posłuchaj domagam się żebyś wyremontował ten chlew u Amandy tam jest małe dziecko kontakty nie działają poza tym mógł bym ci pomóc .
-Ty pomóc mi coś chyba nie czaisz ty się dawno skończyłeś teraz jedz se na Hawaje .- Stary się podniósł .
-Tak to ty możesz zwracać się do swoich znajomych i tej dziewczynki .
-Ojciec nie każ mi tego robić. -Jednak stary się zakodował i myślał że jestem małym dzieckiem odłożyłem Damona -. Naprawdę ? Czy ty nie rozumiesz że ja tu żądzę i jesteś na moich zasadach .
A stary wywalił się na mnie z łapami coś tam krzyczał zwinąłem go za ciuchy i wywaliłem z pokoju .
- Nie próbuj więcej bo będzie karny dołek . Odtransportujcie pana do pokoju jego córki  i wracajcie na jednostkę chłopcy .
-Załatwione szefie melduję że spokój względny był małego pilnował Robert jak pani zeszła na kolacje . Ja poszedłem za nią tak jak szef mówił i tam to trochę problemów było . Jakaś panienka się pluła coś jej nie pasowało no i tych dwoje posłuchania chciało .
-Dobra dzięki uciekajcie a i potrzebuje jeszcze z 6 was . Jadę  do Włoch w interesach wiec ochrona 24 na dobę . Zrozumiano?
 -Jasne szef odpowiedział .
-No to spadajcie .
Wszedłem do pokoju Roz zajmowała się małym .
-Za kilka dni słonko będę musiał wyjechać jest zlecenie z tymi włochami eh i sam muszę to zrobić , bo jak spaprzą moi ludzie to będę skończony u włochów . Zlecenie jest skomplikowane wiec sam muszę go dopilnować .- Podszedłem do Roz i ja objąłem - no ale będę tęsknił za wami- mówiłem odgarniając jej włosy za ucho . Ostatnio Roz się zmieniła nie wiązała włosów stała się jakaś jeszcze jak by ładniejsza , silniejsza , pewniejsza jak Damon się wyciszył .
-Wiesz pralkę dziś przywiozłem stoi w kuchni gdy byś potrzebowała bo ty kruszynko nic nie mówisz że ci ciężko a ja sam muszę zgadywać .- Pocałowałem ja w szyje- pójdę uszykuje sobie jakieś kanapki zrobię i dla ciebie bo nie lubię sam jeść . Wezmę prysznic i opowiem ci co ten twój brat nawywijał eh same problemy z nim he to lecę.
Wyszedłem z pokoju poszedłem pod prysznic potem do kuchni .  ale stara nie dała zrobić mi tych kanapek marudziła że jakieś rzeczy się kończą .
-Krzysiek jutro uzupełnisz z Witkiem potrzebne produkty wszystko jest na dole i pamiętaj mam cie na celowniku pilnuj się a wiem że u Roz dziś byłeś i nie podoba mi się to pilnuj się chłopie .
Wziąłem kanapki i wróciłem na górę Damon już zasypiał jedliśmy te kanapki Roz też chyba głodna była bo jadła z apetytem .
-Ty wiesz że Drake wpakował mi się na jednostkę mógł zginąć . Musisz z nim pogadać niby chciał podobno w karty grać moi ludzie twierdza coś innego , ale to nie istotne on ma szalone pomysły .  Powiedz mu proszę że następnym razem niech wejdzie i powie że do mnie a nie najpierw dostał a potem powiedział . No i moi ludzie nie grywają w pracy w karty wytłumacz mu to słonko w wolnej chwili . Mówił też coś o ogrodzeniu na jednostce wiec jeszcze mnie pewnie nawiedzi he .
Jednak Roz nie była jakaś rozmowna dziś coś posmutniała dąsała się na mnie chyba .
-Choć się już połóż poprosiła .
No wiec chciałem położyć się po drugiej stronie Damona tak jak to spaliśmy od kąt on się urodził .  Przyciągnęła mnie do siebie i mówiła że chce się przytulic . Nie protestowałem ale na amory to jakoś mi dziś przeszło a było tak miło jak wróciłem musiałem być padnięty bo dość szybko zasnąłem zresztą po delikatnych namiętnych pocałunkach Roz ...
-Kocham cię- wymamrotałem na pół zgonie i finito zasnąłem .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz