- Ty wiesz że przerywasz mi swoją osobą bardzo ważne spotkanie? Czy ty nie mogłeś po prostu jak normalny człowiek. Powiedzieć to co powiedziałeś na końcu za nim dostałeś wpierdol i obraziłeś łysego. Generalnie łysy jest uczulony na punkcie swojej łysiny. On za tekst łysy napierdala tu wszystkich jak leci. Dobra ja to muszę skończyć. Posiedzisz tu ze mną chwilę okej? A pózniej ja nie wiem co chcesz zobaczyć budynek w środku jak napięcie podłączyć? Po co żeś w ogóle tu przylazł? Inaczej się umawialiśmy
- A to z własnym szwagrem trzeba się umawiać aby sobie przyjść
- Dobra nie marudzi a ty łysy przynieś apteczkę i załóż czapkę bo świecisz.
- Jeszcze się spotkamy - warknął łysy do Drake'a
- Łysy to ja tu wymierzam sprawiedliwość zapomniałeś
Weszliśmy do środka gdzie właśnie prawię udało mi się dokończyć rozmowę.
- Usiądz sobie Drake. Ogarnij się trochę tam jest barek wez sobie piwo czy coś. Mi to jeszcze trochę zajmie. Ale jak Roz się o tym wszystkim dowie żeś ty tu przylazł i dostał wpierdol od moich ludzi. To obaj będziemy mieli grubo przejebane.
Drake nie wiem dlaczego uśmiechnął się. Ja nadal kontynuowałem rozmowę z Włochami. A że łatwiej mi się gadało po Polsku niż po Włosku a tym bardziej te dwa Włoskie bez mózgi nic nie kojarzyły. To jeszcze tą babę zabrali niby w formie tłumacza jak ona włoskiego prawie nie zna.
- No dobra jak to będzie leciało? Gdzie tu są kanały powiedzcie mi
Ta babeczka nachyliła się nade mną. I próbowała mi coś tam tłumaczyć.
- Moment, moment, stój chwila. Usiądz na przeciw mnie nie stoisz za mną. I się o mnie wycierasz.
Generalnie to tak byłem pochłonięty rozmową że zapomniałem że Drake tu jeszcze istnieje.
- Najlepiej by było ciągnął jeden z nich, żeby pan załatwił to osobiście.
- Też się nad tym zastanawiałem - odpowiedziałem - bo w sumie oni to spierdolą. Podjadę tam do was. Nie wiem może za dwa trzy dni się wybiorę na transport czekam ale to by kosztowało wiele drożej. I po pierwsze primo muszę mieć się gdzie zatrzymać bo po krzakach spać nie będę po hotelach też nie bo normalnie mnie tam nie ma.
- Ja mam dużo chatę - stwierdził jeden - może pan się u nas zatrzymać
- Było by dobrze - powiedziałem
- No nie będzie żadnych podejrzeń - ciągnął tamten - mam żonę troje dzieciaków. Powiem że kuzyn mnie odwiedził jak by ktoś pytał wszystko w temacie.
- No to jest dobry plan
Pózniej rozmowa zeszła już na te dzieci i na rodzinę bo już w sumie się rozluzniło bo wszystko było ustalone. Więc się go pytam czy duże ma te dzieci. A on mówi że ma 6 letnie blizniaki i 17 letnią córkę.
- Hmm... nie wyglądasz na takiego co by miał tak dużą córkę. I jak wy sobie radziliście z blizniakami ja jednego ogarnąć nie mogę.
- To pan też ma rodzinę? - dopytał
- Poniekąd - stwierdziłem
- Czemu poniekąd - dopytał tamten
- Bo mam syna i narzeczoną dlatego poniekąd
- Aha czyli na pana sidła jeszcze nie zostały rzucone
- Ta... ale dziki i wolny to ja raczej nie jestem
- A ten dzieciaczek pana to duży?
- Ehh... mały chłopie bardzo mały. W sumie ma trzy dni ale jak by tu liczyć w sumie minus dwa miesiące. Tak z grubsza by to wyglądało
- No to teraz ciężko - mówi tamten - narzeczona nie może...
- A co ty masz na myśli?
- No takie tam sprawy jakaś dyskoteka by się przydała, a tu dzieciak wie pan jak to jest.
- I co ta córka to się pewnie uczy? Macie tam szkołę?
- No tak uczy się imprezuje jak to nastolatka
- Ta... a mnie to wszystko obleciało... nastolatki
- No ale jak by pan przyjechał to na jakąś imprezkę by wkręciła moja córka wtedy w ogóle nie było by podejrzeń. Młodo pan wygląda, wbiję się pan w tłum.
- A na co mi imprezki i jakaś małolata ja tam jadę robotę zrobić nie się bawić.
- Jak to mówią panie szefie teraz jak się urodziło panu dziecko to narzeczona długo nie będzie chciała, długo nie będzie mogła. Więc z braku laku dobry i kit
- Tak mówisz? Ja się trochę na tym nie znam. Ale powiem tak jak już tam pojadę to wystarczy mi jakieś wyro święty spokój i coś do żarcia.
- No ale moja żona będzie chciała bardzo pana poznać
- Ta... wszyscy chcą mnie bardzo poznać dobra kończmy to. Wyjedziecie jutro koło południa. Dam wam list, przerzucicie go na kontakt. No i jak ten transport dojdzie do mnie to ja się zjawie tam jutro u was. Masz tu kartkę to daj mi swoje namiary. No i widzimy się za tydzień. A co do ceny to jeszcze się uzgodnimy. Bo muszę się zastanowić co ja bym za to chciał. Dobra to wy idzcie tam na górę na pokoje
Dopiero wtedy przypomniałem sobie o Drake'u
- Czego się stary nie przypominasz? - popatrzyłem na niego - wiesz co Drake'uś pojedziemy do domu trochę ci się oberwało. I chyba w bani ci się coś poprzestawiało bo nic nie wypiłeś a proponowałem
- Ta... właśnie... chyba. - stwierdził Drake
- No to co wracamy na chatę?
- No to chodzimy, ale ty masz tu w chuj tirów - stwierdził Drake - co masz w nich ciekawego
- W sumie to wszystko. W chuj towaru deficytowego. Takie różne pierdoły na tą całą budowę, a i sprzęt. No właśnie pralka jak to dobrze żeś mi przypomniał. Bo jak Damon będzie tak dalej na mnie rzygał to niedługo nie będę miał w czym łazić. A stara się usrała że sama mi będzie prała. Eh... życie. Mariusz załadujcie mi tu jeden automat i pralka ma to być.
- To broń też masz?- dopytał Drake
- No jakieś 8 tirów tu będzie. Będzie gdzie podłączyć tą pralkę? Najlepiej jak by gdzieś w kuchni czy w łazience żeby się stara po piwnicach nie pałętała. Bo wiesz mamy na kwadracie mojego zgreda ja za chuj mu nie ufam. Ale ja go wymelduje, ehh... ciężko się będzie rozstawać.
- Długo cię nie będzie? - dopytał Drake
- Z tydzień to spokojnie
I w ten o to sposób dojechaliśmy do domu. Drake mi gdzieś zniknął, a Borys i Mariusz bujali się z tą pralką. No a ja ich przypilnowałem, żeby mi tu nic się nie zalało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz