Okazało się że tych lasek było jeszcze trzy. Nie chciały odpowiedzieć czy są amazonkami. Pewnie Creepy by je polubiła, Lexi pewnie też bo zawsze jarały ją amazonki, ninja i inni samurajowie. Tak czy siak nam pomogły wybiły 20 ludzi (prawie same) a teraz do nas mierzą z włóczni i prowadzą cholera wie gdzie. Nie ma to jak z deszczu pod rynnę.
-No dobra to może chociażby się przedstawicie?- spytałem.
-Nawet się nie odzywaj- warknęła ta przede mną co prowadziła Artura i miałem dziwne wrażenie że nie kieruje tych słów do mnie.
-Skoro nie chcecie się przedstawić to ja zacznę, jestem Luke a to jest mój kumpel Artur. Dziękujemy za pomoc i w sumie chyba wszyscy byliby zadowoleni gdyby każdy ruszył swoją drogą.
-Zamknij się- fuknęła znowu. - albo nabiję twój łeb na pal.
A więc posłusznie się zamknąłem bo nie pozostało mi nic innego. Dziewczyny świetnie sobie radziły z mijanymi zombie a wiec nie miałem pretekstu do odzyskania broni. Jeśli z tego wyjdziemy Drake nigdy mi nie daruje że pozwoliłem rozbroić się laskom. Szliśmy dalej, powoli zaczynało się ściemniać. Nie wiem kiedy doszliśmy do małego obozu złożonego z kilku namiotów.
Dziewczyny związały nam ręce i kazały usiąść, przywiązały nas do jakiegoś pala i dwie z nich miały nas pilnować, w tym ta co mnie prowadziła.
-kim wy jesteście i co zamierzacie? -spytałem ją. Miała jasne włosy związane w wysokiego kucyka, była pewnie w wieku Lexi. -Nic nie powiesz? no ok to kim byli tamci co do nas strzelali?
-Po prostu siedz cicho, Eris'a nie pozwala mi z wami gadać.
-To twoja siostra? -dopytałem, ta tylko skinęła głową.- nie łatwiej by było wam z pistoletami? Chociaż niezle sobie radzicie z tymi włóczniami.
-Może i łatwiej może i nie. Musiałybyśmy jej szukać i naboi też, a tak wszystko możemy zrobić same.
-mamy cały samochód broni, wypuśćcie nas i sobie ją wezcie. -zaproponowałem ale wtedy przyszła Eris'a z jakaś inną, która podeszła do nas i ukucnęła na przeciw.
-Nazywam się Daria i jestem przywódczynią.- przedstawiła się- a teraz posłusznie odpowiecie nam na kilka pytań, rozumiemy się?
-A co będziemy mieć w zamian?- spytałem. Ta udawała że się zastanawia.
-Niech no pomyślę? nie zabiję was, bynajmniej na razie.
-Dobry układ- przytaknął Artur.
-Ty jesteś Luke- dopytała zbywając Artura, przytaknąłem- a wiec słuchaj mnie uważnie Luke, was jest dwóch, jesteście związani i nie macie broni, jesteście tutaj na moich zasadach rozumiemy się? Mam nadzieję że tak a wiec pytanie pierwsze, jesteście z tej osady od Czarnego Konia?
-Tak, chociaż nie tak się nazywa- odpowiedziałem- w ogóle nie ma nazwy.
-Pytanie drugie, jesteście połączeni z tymi grupami z całej polski.
-Teoretycznie tak.
-Co oznacza to teoretycznie?- dopytała
-No pewnie to że wy też jesteście jakąś grupą w Polsce i raczej nie jesteście z nami powiązani.- zauważyłem. - ci którzy do nas strzelali raczej też.
-To wcale nie oznacza że jest to prawda- wtrąciła się Eris'a
-Daria jeszcze nie zadała pytania, tym bardziej po co mieliby strzelać do swoich? - powiedziała ta blondynka.
-Annabeth, oni mają takie same flagi- oburzyła się Eris'a
-Obie się zamknijcie albo stąd idzcie- przerwała im Daria.
-Znacie ich, tych którzy do nas strzelali, mieliście z nimi już do czynienia- dopytałem choć to było raczej pewne.
-Ja tu zadaje pytania. Skąd bierzecie żywność, broń ten cały sprzęt. Kto u was dowodzi jak to działa
To mi nasunęło pytanie czy one nas obserwowały.
-O to samo mógłbym zapytać ciebie- stwierdziłem tylko i od razu dodałem zanim się odezwała- tak to ty zadajesz pytania, zrozumiałem. Ale nie sądzisz że lepiej było by się z nami dogadać może moglibyśmy sobie pomóc.
- skoro jesteś taki pomocny to odpowiedz na moje pytania.
-Dowodzi Quick i dostarcza nam potrzebnych rzeczy z zagranicy.
-Jak to z zagranicy?- spytała zdziwiona
-Wy nie wiecie? że zachowały się niektóre państwa? - dziewczyna przecząco pokręciła głową.
-Ale tak jest, Ameryka, część Rosji, Włoch, Anglii i pewnie kilka innych.
-Kłamiesz- zarzuciła mi
-Dlaczego miałbym? -dopytałem
-Gdyby się zachowało coś pomogli by nam- stwierdziła.
-Też bym chciał ale najwidoczniej maja nas w dupie i musimy radzić sobie sami. Możemy się dogadać, jak już wspominałem mam cały samochód broni w zamian macie nas tylko wypuścić. -zaproponowałem
-Nie potrzebujemy twoich spluw. mamy broń która się sprawdza. Ile jest grup w Polsce należących do was?
-Około dwieście- odparłem.
-Dlaczego wybijacie pozostałe grupy?
Chwilę się zastanawiałem, nie wiedziałem że Quick każe wybijać ocalałych, nie wiedziałem nawet jaki byłby tego cel.
-Nie wiem nic o wybijaniu innych - przyznałem zgodnie z prawdą- osada dopiero nie dawno się rozrosła a odkąd spotkałem Quicka wybiliśmy tylko jedną zagrażającą nam grupę no i część drugiej ale to tak jakby była już nasz- powoli już sam zaczynałem się gubić w tym co mówię co raczej nie przemawiało na moją korzyść.
-A ta grupa którą wybiły dziewczyny co o nich wiesz?-spytała
-Nie wiem pierwszy raz ich widzę, nie wiem również czego chcą i dlaczego nas zaatakowali.
-Ta grupa ma takie same flagi- powiedziała Daria co mnie zszokowało, ogarnialiśmy swoich, sam dopiero od nich wracam. A może jednak nie daliśmy rady zapanować nad swoimi i ci teraz próbują nas pozabijać.
-Chcesz mi powiedzieć że się pod was podszywają? - spytała, wcześniej nie wpadłem na takie wyjaśnienie.
-Nie wiem- przyznałem- ale kimkolwiek są chyba mamy problem.
-Eris'a chodz a wy ich pilnujcie -rozdysponowała Daria i poszła do jednego z namiotów. Pytająco spojrzałem na Annabeth.
-Poszły się na radzić- wyjaśniła. Przez chwilę panowała cisza którą rozdarł jakiś gwizdek. Obie dziewczyny się zerwały na ten dzwięk. Gwizdek na chwilę ucichł i rozległ się na nowo.
-Dwa po pięć, nie dobrze bardzo nie dobrze- powiedziała cicho Annabeth z przerażeniem w głosie. W tym samym czasie z namiotu wybiegła Daria i Eris'a oraz pięć innych dziewczyn w wieku od czternastu do dwudziestu pięciu.
-Co z nimi?- dopytała Annabeth.
-Rozwiąż ich i daj broń, mamy większe zmartwienie- rozdysponowała Daria- rozproszyć się.
Wszystkie dziewczyny rozbiegły się i zaczęły wchodzić na drzewa. Daria podeszła do mnie i Artura.
-Co się dzieje? -dopytałem
-Skoro nie macie zamiaru uciekać to przygotowujcie się na tą grupę z która walczyliśmy.
I jak tylko skończyła mówić rozległy się strzały. Byli jeszcze kawałek dalej.
-Ile was jest? -dopytałem, Daria zerknęła na mnie pewnie oceniając czy mi powiedzieć
-28- odparła.
-same dziewczyny? -dopytałem
-Tak i wyprzedzając twoje kolejne pytanie mamy tylko włócznie i łuki.
I na tym zakończyła się nasza rozmowa bo grupa podeszła bliżej, ciężko było ocenić ile ich jest. Strzeliłem do jednego z nich który szedł na luzaku pewnie wiedział że nie dysponują bronią palną. Grupa otaczała nas i zbliżała się do nas cały czas strzelając i często mierząc w drzewa z których sypały się strzały. Po chwili z drzew zeskoczyło pięć dziewczyn które zaczęły walczyć włóczniami, chyba naprawdę na oglądały się jakiś amazonek, ale jedno trzeba było przyznać, dobrze walczyły. Otrząsnąłem się ze zdziwienia i skupiłem na strzelaniu. Sam zastrzeliłem już pięciu a ich wciąż było pełno. I faktycznie często pojawiał się znak Quicka. Większość z nich go miała, na chustkach, czapkach, kurtkach. Oni chcieli być kojarzeni z Czarnym Koniem. Byłem pewny że to nikt z naszych bo nasi mają tylko flagi.
Wybijali ocalałych aby oni myśleli że to my. Czy to był ich plan na pozbycie się nas? Ich zachowywanie przypominało mi tych islamistów którzy ginęli bo uważali że robią to w słusznej wierze i dla dobra ogółu. Nie wiem po jakim czasie zabiliśmy ostatniego, już kilkukrotnie musiałem zabrać jakiemuś trupowi broń bo skończyły mi się kulki. Odnalazłem wzrokiem Artura co nie było trudne wśród samych dziewczyn, był cały. Rozejrzałem się dookoła Daria rozmawiała z jakąś dziewczyną, trzy inne opatrywało te postrzelone. Odnalazłem Eris'ę która szlochała pochylona. Podszedłem do niej powoli. Szybko zrozumiałem że pochyla się nad martwą siostrą. Z dążyłem polubić Annabeth, była podobna do mojej siostry, zawsze musiałem ją uciszać bo ta nie rozumiała że o niektórych rzeczach nie powinna mówić, wszędzie się pchała i szybko nawiązywała kontakt z innymi. Rozumiałem też jak czuje się Eris'a gdyby to Lexi... Szybko odgoniłem te myśli. Mojej siostrze nic nie będzie. Quick postarał się stworzyć skrawek normalnego świata, tym bardziej jest jeszcze Drake który o dziwo ją kochał, zaopiekuję się nią.
Daria podbiegła do Eris'y i próbowała jakoś ją pocieszyć ale na marne.
-Spadamy?- spytał Artur.
-To spadaj- fuknąłem.
-Ona nie żyje- krzyknęła Eris'a- moja siostra nie żyje.
-Wiem, ale musimy iść, zaraz znów nas namierzą- mówiła spokojnie Daria.
-Znów mamy uciekać? To niema sensy, ostatnio zabili Antka teraz Ankę- szlochała Eris'a
-I co, chcesz czekać aż i ciebie zabiją? -dopytała Daria.
-Ty nie wiesz jak to jest kogoś stracić. Idz sobie ratuj się, uciekaj tylko to potrafisz.
-Nic nie wiesz o mnie- powiedziała spokojnie Daria i odeszła.
-Co teraz zamierzacie- spytałem Darię.
-jesteście wolni macie broń możecie iść.
-A wy co zrobicie? -spytałem ponownie
-przeniesiemy się w inne miejsce, będziemy starać się przeżyć.
-Ile razy na was napadli.
-około pięciu.
Daria chciała odejść ale ją jeszcze zatrzymałem.
-Może powinnyście porozmawiać z Quickiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz