poniedziałek, 13 listopada 2017

Od Rozi

Nie było go całą noc. A nad ranem wraca z tuzinem bab z dzidami. No oczywiście osada się pali i się wali ale ten musi pomóc damą w opresji bo jakżeby inaczej. Miałam już tego serdecznie dość. Naszych gości na salonach umieściłam w jakiś wolnych pokojach. Słuchałam tych dziewczyn ale nie do końca rejestrowałam o co chodzi. Myślałam że mamy większe problemy niż wysłuchiwanie historyjek. Ale Quick był zafascynowany, Drake również. Tylko ciekawe czym tym co mówią czy zupełnie czymś innym. Nie tylko im było ciężko. Po prostu jedni mieli więcej szczęścia i rozumu od innych. Nie rozumiem dlaczego przyjmujemy nowe osoby kiedy nie możemy poradzić sobie z tymi co są. Poszłam na górę bo Damon się obudził. Niedługo pózniej na górę przyszedł Quick. 
- Jeszcze ich brakowało - fuknęłam
- Słoneczko one nam tylko pomogą - zaczął
- Ciekawe w czym? - mruknęłam 
- One wiedzą coś o tych którzy podszywają się pod moje znaki
- I co jakieś laski z dzidami pomogą nam ich pokonać? Przecież ty masz liczne wojsko 
- Słoneczko nie mogłem ich tak zostawić 
- Dlaczego tak długo cię nie było? - spytałam
- Mieliśmy małe komplikacje. One mają tylko łuki i włócznie, mają problemy...
- Wiem z czym mają problemy. - przerwałam mu - rozmawiałam z Robertem - zmieniłam temat
- I? - dopytał
- Podobno szczepionka nie działa. Znaczy jakoś tam działa Robert mówił że rozbiła jakoś tego wirusa. Podobno Jasiek wyzdrowiał całkowicie. 
Podeszłam do niego i się przytuliłam. 
- Skocze pod prysznic słoneczko i zaraz jestem - powiedział  
Pocałował mnie i poszedł do łazienki. Nie domknął drzwi w których chwilę pózniej stanął Drake. 
- Musimy pogadać - powiedział - choć ze mną 
- Nie rozumiem - odparłam
- Oj siostra choć na dół. Musisz zobaczyć trupa
- A co ja trupa nie widziałam 
Wzięłam najedzonego Damona i poszłam za nim
- Ostatnimi czasy jesteś jakiś dziwny - stwierdziłam 
Zeszliśmy na dół, a Drake podprowadził mnie pod cele. Gdzie leżały trzy zwłoki. 
- Ten - pokazał Drake jednego z facetów - przypatrz się i powiedz skąd go znamy
- A znamy? - dopytałam
- On nas znał - odparł
Podeszłam bliżej do celi. I przypatrzyłam się wskazanemu facetowi. Miała jakieś 30 lat. Miał dłuższe włosy, był napakowany a na szyi miał zawiązaną chustkę. Znałam go tylko wtedy miał krótsze włosy. Wmurowało mnie. Myślałam że Drake go zabił... 
- Poznałaś go - stwierdził Drake 
- Nie poznajesz go? - dopytałam - w tedy miał krótsze włosy. 
- Nie kojarzę. Znaczy kojarzę tylko nie wiem skąd 
- To Fabian - powiedziałam 
Drake też zrozumiał. Nie miałam żadnych wątpliwości że to przywódca grupy w Zakopanym
- Myślałam że go zabiłeś - wypaliłam 
- Też tak myślałem - przyznał 
Nie chciałam go więcej razy widzieć. Przecież to on powiedział że przyjmie nas do grupy jak się z nim prześpię. Wróciłam na górę. A Drake szedł za mną
- Ja naprawdę myślałem że on nie żyje
- Więc upewnij się tym że tak jest - fuknęłam
- Mamy większy problem. Quick nie myśli wywołuje tylko większą panikę wśród ludzi. A tam w śród nich są te ścierwa. Ludzie zaczynają im wierzyć. To nie koniec buntu oni chcą abyśmy sami się pozabijali. Za każdym razem gdy tamten wysadzał się w powietrze zaraz z tłumu wychylał się ktoś inny mówiąc że to sprawka czarnego konia. To było zaplanowane uderzali tam gdzie ludzi najbardziej zaboli. Pierwszy wybuch był w tłumie wystraszonych dzieci. Drugi wybuch był kawałek dalej. Następne dwa były w momentach kiedy do rannych zbiegała się pomoc. Oni są spanikowani i ranni a on nawet do nich nie wyszedł. Oni wierzą a ci co nie wierzą to zaczną. 
- Nawet nie zapytałam czy nic ci nie jest. Blisko z Grześkiem byliście tego wybuchu
- Którego? - dopytał
Wzruszyłam ramionami
- Wszystkie trzy uderzyły blisko nas. Nie rozumiem tylko jednego skoro byli tak zorganizowani czemu mieli tak dziadowską bombę. Ofiar śmiertelnych było tylko 8 i to te które stały najbliżej. 
- Może wcale nie chcieli zabijać. Może chcieli wywołać większą panikę.    
Z łazienki wrócił Quick nie wiem czy dopiero teraz czy stał już jakiś czas

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz