Ale się wpierdzieliłem- pomyślałem. W końcu tej małej nie można zostawić tutaj samej. Ale jak ja je zabiorę. Ja Rozi i jeszcze ta mała. Byłem w nie złym szachu. Ale coś trzeba było zrobić. Motor był już spakowany a Rozi cały czas mnie pospieszała.
-Jak masz na imię?- zapytałem
- Creepy .
- Jesteś tutaj sama?
- Tak
- W takim razie pojedziesz z nami- zadecydowałem za nią- No cóż Rozi- powiedziałem- będziemy bardzo blisko siebie. Tak bardzo że aż zrobi nam się ciasno.
Pierwszy raz dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.
- Nie miałem nic złego na myśli- podniosłem ręce w geście poddania.- Ale przecież nie zostawimy naszej pyskatej dziewuchy. Dobra wskakuj mała na motor dawaj ten łuk bo teraz nie będzie ci potrzebny. I jedziemy bo mamy w lesie kogoś do uratowania. Po za tym przy dwóch gorących laskach w kieszeni roztopi mi się lizak dla Alex a na przyczepce lody którymi masz umazany nos.
Jakoś się zmieściliśmy i ruszyliśmy. Musieliśmy jechać dookoła co mnie bardzo wkurzyło. Ale nie chciałem przestraszyć dziewczynki i zdenerwować Rozi. Nie wiem jakim cudem z kobieta z przodu i z kobietą z tyłu dojechałem do lasu. Oczywiście prawię zabiłem Niespodziankę. Creepy na widok niedzwiedzia mało co nie spadła z motoru a Rozi już zeskoczyła bo już w sumie staliśmy i pobiegła do brata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz