Zsiadłem z motoru. Porządnie wkurzony,ale to co zobaczyłem totalnie mnie rozbroiło. Teraz już wszystko rozumiałem, by najmniej tak mi się wydawało
- Nie mogłaś po prostu powiedzieć?- zapytałem- że jest z tobą ktoś jeszcze. Rozumiem że to jest twój brat? Nie wygląda na zdrowego. No i kto się bawi trupem? I żeby było jasne ostatni raz za tobą przyjechałem tutaj. Jak będziesz nie grzeczna to rzucę cię niedzwiedziowi na pożarcie a teraz biegiem wsiadasz na motor. W środek wsadz brata i trzymajcie się dobrze żebyście mi nie powypadali. -Wracałem z nimi z powrotem, w myślach gadając sam do siebie. No ludzie ta noc to jest przeklęta. Najpierw świr, którego prawie zabiłem, pózniej dziecko tarzana, które się na mnie rzuciło no i ten mały. Nie dość że chyba jakiś zaziębiony, z temperaturą to jeszcze coś z nim nie teges. Kto normalny bawi się trupem. Nie wiem mógł się bawić czymkolwiek, folią ale trupem? Nie po koiło mnie też to stado. I ten nawiedzony dom. Trzeba z tym zrobić porządek. Nim się obejrzałem dojechałem już na miejsce. Drake był ledwie żywy znów stracił przytomność. Więc poprosiłem dziewczyny by zajęły się tą dwójką i zaprowadziły ich do jaskini rzuciłem jeszcze przez ramię.
-Rozi ten młody to jest chory. I to nie tylko na gorączkę chyba. Obęjżyj go bo widzę że trochę się na tym znasz. Zaraz doprowadzę motor, w przyczepce gdzieś jest termometr. Niespodzianka do mnie. Porobisz za tragarza.- rzuciłem i razem podeszliśmy do Drake'a coś tam majaczył, chyba w gorączce. ale nie mogłem zrozumieć co on bredzi.
-Połóż się Niespodzianka- najdelikatniej jak mogłem przełożyłem Drake'a przez grzbiet Niespodzianki nie lubiłem go ale to nie zmienia faktu że muszę mu pomóc. -Niespodzianka ostrożnie idziemy do jaskini. -Niestety przy wejściu sam musiałem go zataszczyć do środka bo było zbyt wąsko.
- Dziewczyny przesuńcie tą skórę bliżej ogniska i dla tego małolata też. Położę tu Drake'a będzie mu ciepło. A ty Creepy opowiedz Rozi coś o swoim bracie Bo nie jest normalne żeby mały chłopiec bawił się zgniłym mięsem. - pózniej poszedłem rozpakowywać motor. Gdy już to zrobiłem usiadłem przed jaskinią. To było dla mnie za dużo. Siedziałem patrzyłem w zachodzący już księżyc dopiero teraz spostrzegłem że jest jakaś piąta nad ranem. Ciężko westchnąłem. Oparłem się o ścianę i tak już zostałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz