- Quick!
- Czego wrzeszczysz Amando?
- Nie zauważasz Katarzyny!
- No i?
- To twoja siostrzenica
- A czy ja się wypieram? - podniósł ręce w geście poddania
- Nie dostrzegasz jej! - krzyczałam
- Wydaje ci się Amando - odparł spokojnie
- Co ode mnie chciałaś bo tak w zasadzie to jestem zajęty
- Czym? - zapytałam poirytowana - przeglądaniem się w lustrze? Czy czesaniem miśka? Ty jesteś chory na głowę Quick! - wysyczałam
- A ty na mózg! Na jego brak - ryknął - Co ty myślisz Amanda, że jesteś pępkiem świata bo skończyłaś studia i napisałaś doktorat? Tak jak ja, zrobiłaś zgredowi na złość i puściłaś się z tą białą świnią byle zaciążyć. Dziwka - dodał mimo chodem
- A ty gnoju uważasz, że masz mózg? Co ty sobie myślisz, że jestem ciemna. Wypierałeś się tego co robiłeś z tą...tą Rozi
- Nie wściekaj się bo zaczynasz się jąkać - drwił - a jak nawet to jestem atrakcyjny i przystojny
- No nie ukrywam. Masz racje, ale jeżeli ona... - chciałam kontynuować ale przytknął mi rękę do ust.
- Ona ma swoje imię. Rozi ma na imię gdy byś zapomniała
- W takim razie twoja Rozi też jest dziwką, jeżeli ci dała.
Tak zdenerwowanego brata jeszcze nie widziałam Strzelił mnie w twarz, aż upadłam na łóżko i się rozryczałam.
- Rozi z czego się orientuje nie daje jak to ty mówisz byle komu. Jest nastolatką i czuwa nad nią jej brat Drake. Więc skończ knuć, męczyć ludzi swoimi podejrzeniami, szpiegować, liczyć czas i tym podobne. Zajmij się tym co umiesz najlepiej czyli leczeniem. Nie knuciem i wciskaniem nosa w nie swoje sprawy, bo w przeciwnym wypadku zaboli, jeszcze bardziej - powiedział i po prostu wyszedł
Nie tak miało być Quick się zmienił. Uderzył mnie! Gdyby tata to zobaczył... Ehh....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz