czwartek, 21 września 2017

Od Lexi Cd Drake

Wszyscy siedzieli przy stole i głośno rozmawiali co chwila śmiejąc się. Ale ja byłam rozkojarzona i cały czas wracałam do tego co działo się w szpitalu. Zabiliśmy tyle osób, a wyrzuty sumienia nie chciały mnie opuścić. I nagle coś mi zaświtało. Zaklęłam głośno uświadamiając sobie co powiedział mi chłopak który mnie postrzelił.
-Ale idiotka ze mnie...
-Zawsze to wiedziałem- wtrącił się  Drake, posłałam mu mordercze spojrzenie.
-Ivan żyje- powiedziałam. Luke przyłożył mi rękę do czoła.- mówię poważnie.
-Masz gorączkę wczoraj cię postrzelili.
-Luke ja mówię poważnie- upierałam się- ten co mnie postrzelił mówił że jak teraz sobie pójdzie to go Ivan zabije.
-Może też był w szoku i nie dotarło do niego że właśnie ich wszystkich wybiliśmy- uspokajał mnie Luke.
-Nie, Ivana pewnie w ogóle tam nie było- drążyłam dalej.
-A może to Luke ma rację?- wtrącił się Drake.
-A ty się nie wtrącaj- fuknęłam na niego i odeszłam od stołu. Co swoją drogą nie było łatwe bo noga wciąż mnie bolała. Usiadłam na schodach prowadzących na piętro a psiak podbiegł do mnie radośnie pod szczekając. Musimy wymyślić dla niego jakieś imię. Po jakimś czasie podszedł do mnie Drake i usiadł obok.
-Pewnie jej nienawidzisz-  stwierdził patrząc na Rozi i Quicka pogrążonych w jakiejś rozmowie.
- Wcale nie nienawidzę jej, wręcz przeciwnie nawet ją lubię- przyznałam szczerze i błagałam w duchu by sobie poszedł bo nie miałam siły z nim gadać.
-Ale go nadal kochasz- znów stwierdził.
-A nawet jeśli to co cie to obchodzi?- spytałam.
-Chciałem się tylko upewnić.
-No i się upewniłeś czy możesz teraz sobie po prostu pójść- spytałam błagalnie bliska łez choć sama nie wiedziałam czemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz