Wracałem z polowania tym razem nie czekałem aż Surprise zje tylko kazałem ciągnąć jej śniadanie do domu. Po chwili byliśmy już chacie, rzuciłem dzika Surprise. Zająłem się łośkiem szybko go wypatroszyłem, oskórowałem i poszedłem po przyprawy by go natrzeć. W domu panowało zamieszanie. Poszedłem do kuchni by przyrządzić mieszankę przypraw i tam spotkałem Witka z Kasią na rękach, zaraz zaczął do mnie mówić.
-To wina Amandy, ale proszę nie każ jej odejść. Ona na obrażała wszystkich po kolei i dostała od chłopaków. Ja i Kasia chcemy zostać nie oddam jej Amandzie.
-Spokojnie Witku- mówiłem mieszając przyprawy w misce- nie będziesz musiał rozstawać się z Amandą ani wyprowadzać się stąd.
-To co zrobisz?- zapytał Witek.
-Idę natrzeć dzika przyprawami.
-A pózniej- drążył temat.
-Pózniej się zobaczy. - mruknąłem i wyszedłem z domu. Za mną wybiegła Rozi. Wtuliła się we mnie tak mocno że aż bolało.
-Słońce, znów ciebie na obrażała moja siostrunia?
-Tym razem raczej ciebie Quick. Mówiła o tobie takie okropne rzeczy że wolisz facetów na przykład i to że twój ojciec też tak uważał.
-Tobie pewnie tez jakoś dokuczyła?
-Kazała mi się przespać z Luke'em.
-Co takiego?!- kipiałem ze złości.
-Przecież było ci ze mną dobrze Quick?
-Tak skarbie, było, jest i będzie.- będę musiał coś z tym zrobić bo tak dalej nie będzie. Na dół zszedł Drake.
-Tylko nie pytaj co robimy- uprzedziłem go.
-Do tego już przywykłem, chodzi mi o to że uderzyłem twoją siostrę. Luke też, poniosło mnie. A teraz czuję się winny i możesz dać mi za to w ryj.
-Czemu miałbym? Jeżeli ode mnie nie poskutkowało jak wyłapała w to może zrozumie jak dostanie od innych swoją drogą pogadam z nią. Wiesz ona zawsze była pępkiem świata a teraz wszyscy ją zlewają i sobie z tym nie radzi. Witoldem pomiatała a nami się nie da więc szaleje. Ogarnę ją- powiedziałem. Drake miał zaskoczoną minę a ja udałem się do pokoju z którego dobiegały szlochy Amandy. Wszedłem bez pukania.
-Co ty wyprawiasz?- spytałem siadając w fotelu.
-Nie wiem, chyba nie radzę sobie z tą sytuacją za dobrze.
-To widzę- mruknąłem.
-Wzięłam leki, chyba mam depresję.
-No to się lecz a nie obrażasz ludzi.
-Bo ty masz dziewczynę taką mądrą i ładną a Witek sam wiesz jaki jest.
-No ale to nie powód żeby obrażać ludzi. Witolda sama wybrałaś jest ojcem Kasi i tego nie zmienisz ale być z nim przecież nie musisz o ile nie chcesz. W nocy nawet nie zajrzałaś do Rozi i Alex choć obie potrzebowały lekarza. Pytam się ciebie gdzie byłaś myślami gdy składałaś przysięgę Hipokratesa? Ja ciebie kocham siostra ale nie pozwolę żebyś obrażała ludzi mi bliskich. Ty musisz się leczyć i jeśli jeszcze raz usłyszę że kogoś obrażasz to ciebie zamknę w piwnicy i odizoluję od wszystkich. Teraz ogarnij się zejdz na dół przeproś wszystkich i świętujmy że się nam powiodło. Wiedz że mogę cie lać ale pamiętaj że tylko jeżeli zasłużysz no i mimo wszystko zawsze będę ciebie kochać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz