czwartek, 21 września 2017

Od Lexi

Minęło trzy miesiące odkąd napadliśmy na szpital. Wtedy trochę się podłamałam i często ryczałam bez powodu choć starałam się tego nie robić publicznie, jednak Drake miał tendencje do pojawiania się w nie właściwym momencie. Chyba każdy to jakoś przeżył na swój sposób, na przykład Amanda zapanowała nad własnym językiem. Wciąż nie wybraliśmy imienia dla szczeniaka który sporo urósł przez ten czas. Tak więc każdy wołał na niego jak mu się podobało. Cały wolny czas spędzałam właśnie z nim. Starałam się go uczyć pożytecznych sztuczek co wcale nie było łatwe. Noga już mi się zagoiła choć wciąż kulałam i dość często mnie bolała. Mimo że większość uznała że mam urojenia to i tak odkąd powiedziałam że Ivan żyje wystawiane były całodobowe warty. 
Dzień rozpoczął się łagodnie. Za oknem było biało od śniegu, w końcu mamy luty. Szczeniak z samego rana zabrał mi skarpetkę i musiałam go ganiać kilkanaście minut po pokoju.Zjedliśmy śniadanie i dokańczaliśmy pokoje na poddaszu. Quick jak to Quick poszedł na polowanie.  Rozi zapewniła że wróci na szesnastą. Ale godzina szesnasta minęła, pokoje były gotowe a Witek kończył gotować obiad. Wiedziałam że Rozi się denerwuje bo cały czas chodziła od okna do okna. W końcu nie wytrzymałam i zagadnęłam.
-Może pójdziemy się przejść, psiakowi przydałby się spacer.
Rozi z wdzięcznością w głosie się zgodziła  ubrałyśmy się, wzięłyśmy broń i poinformowałyśmy Pati która miała wartę że idziemy do lasu. Śnieg padał utrudniając zobaczenie czegokolwiek. A więc pewnie nawet nie zwróciłybyśmy uwagi na białą zaspę gdyby nie ryczała żałośnie. Popatrzyłyśmy po sobie a ja zobaczyłam strach w oczach Rozi, podeszłyśmy do Niespodzianki która leniwie podniosła się i otrzepała ze śniegu.
-Hej dziewczyno- pogłaskałam ją czule po pysku.
-Coś się musiało stać- szeptała poddenerwowana Rozi. 
-Spokojnie, Quick na pewno jest gdzieś w pobliżu- próbowałam ją uspokoić ale na dzwięk jego imienia Niespodzianka zawodziła gorzej.
-Gdzie on jest?- krzyknęła Rozi do Niespodzianki- no gdzie
Dziewczyna była bliska łez. I widziałam że ma racje Quick'owi coś się stało ale co? Gdzie on jest? Nawet jeśli były jakieś ślady śnieg je  zakrył. Szczeniak zaczął podgryzać Rozi próbując ją pocieszyć. 
-Chodz- powiedziałam i ruszyłam przed siebie- Niespodzianka prowadz do Quicka- zachęciłam niedzwiedzice ale na marne.- To może gdzie widziałaś go po raz ostatni- zachęciłam. Surprise przejęła dowodzenie i zaprowadziła nas w pobliże jaskini. Może nie potrzebnie panikujemy. 
-Nie ma go -szepnęła Rozi. Przy drzewie stał oparty jego motor ale Quicka nigdzie nie było. Niespodzianka przeszła kilka kroków i zaczęła kopać skomląc. Podeszłam do niej, śnieg był brudny od... krwi. Szybko zakopałam znalezisko, to mogła być równie dobrze krew jakiegoś zwierzęcia które zjadła Surprise, i nakazałam Niespodziance iść ze mną ale ona nie słuchała. Przytuliłam Rozi.
-Wracajmy, musimy powiedzieć reszcie, rozdzielimy się i go poszukamy.- powiedziałam a Rozi płakała, sama chciałam do niej dołączyć ale ja się już chyba na ryczałam. Zawołałam szczeniaka który od razu zjawił się przy mnie i Niespodziankę która nie zareagowała. Ale jak się oddaliłyśmy to podchodziła kawałek za nami.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz