środa, 11 października 2017

Od Drake cd ktoś

No pięknie wiedziałem że z nimi będą tylko kłopoty. I tak jak przewidywałem wśród ludzi mamy wtyki Ivana. Nie wiem jaki plan ma Quick i nie wiem czy ten plan wypali ale jak nie spróbujemy to się nie dowiemy. Nie wiem skąd on się urwała ale nie realne jest stworzenie muru i zbudowanie dwóch wiatraków w ciągu 24 godz.
- Quick zdajesz sobie sprawę że to nie realne - wypaliłem pijąc drugą szklankę whisky
- Ale że co? - spytał Quick poważnie był już wstawiony
Ma słabą głowę, wystarczyły dwie szklanki a ten nie wie co się dzieje.
- Nie realne jest by postawić ogrodzenie i dwa wiatraki w ciągu 24 godz - wypaliłem spokojnie
- Drake - powiedział - wieże w ciebie... dasz radę. Robisz rzeczy które dla mnie to czarna magia
Jak wypił kolejną szklankę to już nie szła mu ani gadka ani gra. Mam tylko nadzieje że jak będzie trzeba to będziemy mieli wystarczająco dużo czasu by stąd spadać. Quick poszedł na kanapę do mojej siostry.
- Co o tym myślisz Luke? - spytałem cicho - nie wiem czy plan Quicka wypali
- Też nie wiem - przyznał Luke - miałeś racje jak zrobi się gorąco trzeba zacząć myśleć o własnej dupie. Miejmy tylko nadzieje że nie będzie trzeba. My mamy już plan na wszelki wypadek.
Wiedziałem co Luke ma na myśli. Planowaliśmy najgorsze już wcześniej jak porwali Quicka. Wszystko mamy w bunkrze a z niego łatwiej się bronić ale jest za mały by zmieścić wszystkich tych ludzi. A nie w porządku było by gdybyśmy zostawili ich na łasce Ivana.
- Ta... - zgodziłem się - miejmy nadzieje że wypali plan Quicka. 
I do domu weszły dwa pieski z nowym dodatkowym o dziwo najpierw zapukali.
- No proszę psy się rozmnożyły, a myślałem że to samce
- Drake - warknęła Lexi - jesteś niemożliwy. Idziemy na górę.
Oczywiście po drodze narzekała że jak się napije to jestem nie do życia i takie tam. W sumie nawet jej nie słuchałem a jak tylko zamknąłem za sobą drzwi, pocałowałem ją żeby wreszcie się zamknęła. Dziewczyny są fajne ale zdecydowanie za dużo gadają.
- To co jak mi już lepiej mam spadać do siebie? - spytałem kładąc się na jej łóżko
- Jakoś nie widzę abyś gdzieś się wybierał - skomentowała
- Bo się nie wybieram. - powiedziałem - mnożą nam się ludzie w domu, zdecydowanie przyda się dodatkowy pokój, a skoro i tak razem śpimy to równie dobrze mogę przenieść swoje rzeczy do siebie
- Nie ma mowy Drake - powiedziała szybko - tak możesz spać u mnie w pokoju. Możesz również przenieść rzeczy ale tylko te na które ja udzielę ci pozwolenia czyli te najważniejsze.
- Skarbie - powiedziałem - w moim pokoju są same potrzebne rzeczy
- Czyli możesz przenieść tu rzeczy na które udzielę przyzwolenia i będziesz sprzątał - ciągnęła
- Słucham? - dopytałem
- Twój pokój to jeden wielki śmietnik - stwierdziła - jak będziesz sprzątał będziesz mógł tu mieszkać
- Jesteś okropna - stwierdziłem
- Możesz wrócić do siebie
- Co myślisz o tym wszystkim? - spytałem po chwili
- Nie wiem - przyznała - ty tak naprawdę chciałeś stąd spadać?
- Przeżyliśmy dzięki temu że udawaliśmy nomadów, a z tobą było inaczej?
- Nie też zmieniałam miejsce ale...
Chyba domyśliłem się o co jej chodzi
- Lex nie zostawił bym cię tak jak nie zostawił bym Rozi, a ty nie zostawiła byś Luke za to on nie zostawił by Julki która notabene nie zostawiła by Majki.
- Patrz i wyszło że to rodzina - skomentowała Lexi
- Dasz wiarę że Amanda jest twoją rodziną
- Nie... - mruknęła - nie wierze
- A to wszystko przez moją siostrę
- Drake - zaczęła po chwili
- Yyy - mruknąłem
- Ty jesteś ze mną bo mnie kochasz czy dlatego że nie miałeś wyboru?
- A ty jesteś ze mną bo mnie kochasz czy dlatego że nie chciał cię Quick? - odparłem pytaniem na pytanie
- Dupek z ciebie - skomentowała i odkręciła się do mnie plecami
- Dokończymy tego pokera? - spytałem
- W życiu - odparła - i tak bym przegrała
Jeszcze trochę podroczyłem się z nią o różne głupoty. Do momentu kiedy przytuliła się do mnie i zasnęła. Wstałem z łóżka, ostrożnie by jej nie obudzić i wyszedłem z pokoju. Zapukałem do pokoju Krzyśka i Mateusza. Po paru długich minutach drzwi się otworzyły... swoją drogą ciekawe co oni tam robili? W drzwiach stanął Krzysiek.
- Co? - spytał
- Jak to jest dzielić pokój z innym facetem? - po prostu nie mogłem sobie darować.
- Tylko po to przyszedłeś w środku nocy? - dopytał ziewając
- W zasadzie to nie ale naprawdę interesują mnie relacje między tobą a Mateuszem
- Drake powiedział ci ktoś żebyś się bujał - powiedział Krzysiek
- I to nie raz - odparłem - dobra ale teraz tak na poważnie. Krzysiek pomożecie? - spytałem
- Masz na myśli mnie i Mateusza? - dopytał
- A masz w pokoju kogoś jeszcze?
- Dobra stary daj nam chwilę i widzimy się w salonie - powiedział
- Chwilę... A po co wam chwila? - spytałem - Krzysiek co wy tam robicie?
Powstrzymując się by nie wybuchnąć śmiechem poszedłem na górę do Luke'a. Zapukałem do jego pokoju i oparłem się o ścianę. Miałem tylko nadzieje że im nie przeszkodziłem. Po paru minutach drzwi otworzyła Julka.
- Coś się stało? - spytała
- Nie Jula ja do Luke'a, obudzisz go i powiesz mu by zszedł do salonu? - spytałem
- okej - odparła - ale po co?
- Chodzi o ten mur trzeba go zrobić - wyjaśniłem
I wtedy drzwi pokoju obok się otworzyły a z drzwi wyszła Amanda.
- Drake co ty tu robisz? - spytała
- A co cie to obchodzi? - warknąłem - Jula to była najlepsza noc. Dzięki 
Minąłem zaskoczoną Amandę i zszedłem do salonu.
Nie długo pózniej na dół zszedł Krzysiek, Mateusz i Luke
- Drake coś ty nagadał Amandzie? - spytał Luke na wstępie
- Nic - uśmiechnąłem się - Dobra więc jak pomożecie mi?
- Z tą budową? - dopytał Luke
- Z jaką budową? - zainteresował się Krzysiek
- Trzeba zrobić ten mur - powiedziałem
- W środku nocy? - oburzył się Mateusz
- Ivan może przyjechać w każdej chwili - zauważyłem
A tak naprawdę po prostu postawiłem sobie za cel zbudowanie tego muru. I nie ważne czy Ivan przyjedzie czy nie. Lubię wyzwania i nie chcę dać innym możliwości wyśmiania mnie że nie dałem rady. Chociaż nie ukrywam Quick postawił wysoko poprzeczkę.
- Pomogę - zaoferował się Krzysiek
- Ja też - zgodził się Luke - spróbuję skołować jakiś ludzi
- Aha - mruknął Mateusz
Luke poszedł w stronę osady. A my z Krzyśkiem i Mateuszem poszliśmy do granicy gdzie miał powstać mur.
- Przestawmy samochody - zarządziłem - i zapalmy światła
- A trupy? - spytał Krzysiek
- Jak jakieś podejdą cicho je ubijemy
I zrobiliśmy tak jak powiedziałem, przestawiliśmy samochody i zaczęliśmy stawiać mur. Nie długo po tym przyszedł Luke z dość liczną grupą.
- Skąd ty ich wytrzasnął? - spytałem
- To Artur - przedstawił jednego z nich
- Aha
- Luke jest naszym dowódcą - wyjaśnił Artur
- Nie wieże Luke awansowałeś na psa nr 4
Ale cieszyłem się że zorganizował ludzi. Wzbudziliśmy zainteresowanie i co jakiś czas dołączała się następna osoba. W ciągu godziny zrobiliśmy więcej niż oni przez cały ten czas swojego pobytu.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz