Gdy się obudziłem Rozi nie było już w łóżku. W pokoju śmierdziało wódą. A ode mnie żulem ja pierdole moja głowa. Jeszcze o kurwa i wybiegłem do łazienki i się z rzygałem. Pózniej wróciłem do pokoju i otworzyłem okno. Biedna Rozi czy ona nie jest pijana od tego. A tak w ogóle to może wcale nie spała ze mną. Wziąłem prysznic bo czułem się brudny od tej wódki. Ułożyłem sobie włosy. Kurwa gdzie jest lakier. A ten jebany stał jak wół przede mną a ja go nie widział. Chyba jeszcze nie wytrzezwiałem. Swoją drogą to ciekawe co ja jeszcze odpierdalałem. Puściłem pawia, umyłem zęby i zszedłem na dół.
- Dzień dobry wszystkim - powiedziałem - czy wy wstaliście tak rano czy ja wstałem tak pózno. Czemu tak na mnie patrzycie. Coś mnie ominęło.
I nadal cisza. Dopiero Rozi zapytała mnie czy może coś zjem
- O nie przepraszam dziękuje. To ja wyjdę do tej pieprzonej osady. Trzeba pogonić ludzi do roboty.
O dziwo nikt nie protestował. No to musiałem wczoraj na odpierdalać. No i nadeszło moje zbawienie czyli Borys
- Słuchaj Borys jak by cię tu kurde zapytać... Bo ty wiesz wszystko, przynajmniej powinieneś. Ale to pogadamy po drodze. Pakuj się do fury.
- Szef będzie prowadzić? - dopytał
- No co się tak dziwisz?
- Bo sam się szef ledwie prowadzi, ale w sumie jak tak na szefa patrze to całkiem żywo szef wygląda. Jedzie szef do Moskwy?
- Ja a na cholerę?
- No u Ivana miał się szef wstawić
- A kto tak powiedział?
- No przyszedł list
- W kopercie? - uśmiechnąłem się
Pokiwał głową.
- I chcesz powiedzieć że ta koperta miała nogi i przyszła z Moskwy do Polski
- Nie no przywiezli ją ci ludzie których szef kazał zamknąć.
- Aaa... ci ludzie.
Coś tam błędnie kojarzyłem i wtedy mi się przypomniało, że przecież przyjechały ruskie to się chyba Ivan doczeka. Bo jednak popełnię samobójstwo. Zapakowaliśmy się do samochodu i skierowałem się w stronę osady. Kurwa co robią tu te wszystkie maszyny, w ogóle co tu się dzieje, ile tu już jest zrobione.
- No brawo - powiedziałem do Borysa i wtedy Borys mnie oświecił że to wszystko tak by nie stanęło gdyby nie moja rodzina.
-Na prawdę- dopytałem i prawie przyjebałem w drzewo
-Chyba jednak szef nie powinien prowadzić.
-Podważasz moje kompetencje Borys?
-Nie ależ skąd nie śmiałbym.
-Wywołaj mi przez radio Mariusza i Grześka.
Podjechałem do nich a Mariusz do mnie z tekstem
-Jak tam szefie żyjesz?
-No jeszcze żyję.
-imprezka pożegnalna się udała?
-Co wy wszyscy się tak uwiesiliście na moją śmierć.
-My ależ skąd.
-A te ruskie? To coś pod czailiście?
-Dwóch zwinęliśmy razem z nimi.
-No to dobrze to o dwóch mamy mniej. Kto jest odpowiedzialny za robotę tutaj?
-Kierują tym Luke i Drake.
-Mariusz a ty to brudzia piłeś z którymś z nich? - przecząco pokręcił głową - no wiec jak mówimy w cywilizowanym świecie.
-Pan Drake, pan Luke i pan szef- wywrzeszczał się Borys.
-Ja ci zaraz dam pana szefa. Tak serio chłopaki to ja naprawdę jestem dzisiaj nie w formie. Chodzcie ze mną to znaczy wsiadajcie- Borys przecząco pokręcił głową. - No co się tak gapicie- wydarłem się
Czy ja dziś wyglądam jak chińczyk i mówię po chińsku? Wszyscy się na mnie gapią i nie rozumieją co do nich mówię.
-No wsiadaj Mariusz- popychał go Grzesiek.
-No pakujcie się przecież was tu nie poduszę.
Zapaliłem silnik i podjechałem pod dom. W sumie generalnie to nie wiem po co ja po nich pojechałem przecież mogłem na nich gwizdnąć sami by przyszli. Co ja szofer jestem jakiś czy cóś? Wysiedliśmy przy chałupie
-ma ktoś pukawkę- zapytałem wszyscy trzej podali mi własne. Jednak wyglądam jak ufo.
-Potrzebuję tylko jednej a ręce mam dwie- weszliśmy do garażu usiadłem na jakiejś skrzynce przed trzema celami w których było osiemnaście osób.
-No to dobra, nie mam dziś siły na przesłuchania wiec może ktoś mi powie ktoś z was ,skąd wy kurwa wiecie że jest tu profesor i kto komu i co donosi.
Jednak nikt się nie odezwał.
-Ok nie chcą mówić to wyprowadzajcie.
-A nie lepiej by było najpierw a pózniej powynosić- stwierdził Borys
-Człowieku moja narzeczona jak dobrze kojarzę przeze mnie sprzątała całe pomieszczenie z krwi a w tym pomieszczeniu wcześniej było 45 osób
-tak szefie w tym 30 dzieci.
-Nie przypominaj mi Borys. I nie zamierzam stwarzać kolejnego pretekstu no i robić tu też syfu żeby przeze mnie znów sprzątać musiała wiec proszę was pilnujcie mnie dziś żebym nigdzie nie polazł i nic głupiego nie zrobił. Dobra idziemy, będziemy sprzątać. I dawać mi tych 18 wspaniałych.
-Więc jak mamy ich ustawiać?- spytał Mariusz
-Jak Niemcy Żydów.
-A na kolana też i tyłem do szefa czy przodem do szefa.
-A co ja pedał jestem żebym ludzi od tyłu stukał.
No i o ironio usłyszałem głos Drake'a.
-Wszystko słyszałem.
-Ale co że od przodu będę to robił?
-No po patrze jak celujesz w rurkę ciekawy jestem.
-To mają stać czy klęczeć- dopytał Mariusz. Wtedy Drake mu odpowiedział.
- Stać kretynie bo inaczej zrobią waszemu szefowi loda.
-o co ci chodzi znowu z tymi lodami. Wczoraj Pati coś mówił o lodach. A ja mówiłem że wolę zimne, chyba tak mówiłem.
-No ty wczoraj to w ogóle dużo mówiłeś. Mało wypiłeś szybko się upiłeś paciorek i lulu.
-Przestań bredzić bo łeb mi pęka
-To może po piwie?
-Chyba wolałbym jednak lody.
-E ty pies uklęknij pana szef chce loda.
-Drake ja cię za moment zabiję. Nie będę zżerał Rozi lodów.
No wszyscy się ze mnie kurwa śmiali.
-Nie rozumiem o co wam chodzi z tymi lodami - powiedziałem ale wtedy moja publiczność się poszerzyła bo Drake skomentował do tych co są w domu że otwieramy lodziarnie i kto chętny na loda może wyjść.
-Ja ci naprawdę dam tego karzełka pożyczę ci niedzwiedzia nawet i róbcie sobie cyrk jak chcecie.
Jednak wszyscy wyszli już na zewnątrz. A te biedaki stały ale kurwa ruskie świnie też się ze mnie śmiały
-Ludzie możecie mówić do mnie po rusku możecie nawet po francusku tylko powiedzcie o co chodzi z tymi lodami.
- No patrzcie wreszcie zaczaił- krzyknął Drake
-Ale co? Francuskie lody nic nie rozumiem- i wtedy Drake już nie wytrzymał ze śmiechu i wypalił
-powiem ci tak ładnie John'uś wiesz może co to jest miłość francuska
-Co ty mi tu o miłości pierdolisz powiedz mi o tych lodach
-No ale wiesz czy nie wiesz?
-No czaje, co mam powiedzieć co do czego - wtedy Drake się skrzywił
-Jak wiesz to dobrze bo teraz już wiesz co z tymi lodami.
-nie ale z lodami nadal nie rozumiem. Dobra nie rozśmieszajcie mnie bo będę strzelać teraz, podnieście mi tego trupa -na a pózniej to już było raczej normalnie no i wszyscy się zmyli no ale oczywiście Drake musiał się, jeszcze trochę ponabijać
-Jak celujesz to widzisz jednego faceta czy dwóch?
-18 i nie denerwuj mnie.- no i prosto w punkt czyli każdy dostał miedzy oczy. -dobra wezcie jakiś ludzi wykopcie dół i zakopcie to gówno.
-A poduszkę też zrobić?- dopytał Borys
-Ta i jeszcze przykryj ich kołderką.
No oni wszyscy sobie jaja ze mnie robili ewidentne jaja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz