Nie spodziewałem się że Al będzie miała jeszcze ochotę gdziekolwiek wychodzić. To był ciężki wieczór. Przecież nigdy nie zaprosiłem ją na randkę. Nie mógł bym zmarnować takiej okazji. Jesteśmy w Wenecji, w normalnym świecie. Tylko my nie potrafimy zachowywać się normalnie. Ona tej nocy nigdy nie zapomni już ja się o to postaram.
- Jasne tylko się przebież w coś w czym będzie ci wygodnie. Bo chyba te szpilki się nie sprawdzą - zauważyłem
Al poszła zrzucić ciuchy sam pozbyłem się garniaka za którym nie ukrywam nie przepadałem. Założyłem swoje stare ciuchy.
Chwilę pózniej przyszła Lex. Ubrana była w jeansy i bluzkę, no i zamiast szpilek miała trampki.
- Więc chodzimy - powiedziałem biorąc ją za rękę. - dla jasności to jest randka
- Randka? - dopytała
- No jasne chłopak zaprasza dziewczynę na randkę. Na trzeciej z rzędu zacząłbym zastanawiać się czy wypada cię pocałować i takie tam.
- Więc która to będzie randka? - spytała
- Na pierwszej było by nie zręcznie - zacząłem - na drugiej zastanawiał bym się po co się ze mną umawiasz, na trzeciej czy mogę cię pocałować. Ustalmy że to już 5 randka. No nie mów mi że nigdy nie randkowałaś.
- Przecież nie powiedziałam
Wyszliśmy z hotelu. Dobra jak by tu zacząć. Nie byłem we Włoszech nie wiem co tu się robi.
- No więc gdzie mnie zabierzesz - dopytała
- Myślę - zapewniłem
Najpierw muszę złapać jakiś sklep gdzie będą jakieś mapki miasta lub coś... Pociągnąłem ją za sobą. I po jakimś czasie udało mi się... jeden ze sklepów był otwarty.
- Poczekaj - rozejrzałem się dookoła - o tam - wskazałem jakąś ławkę kawałek dalej - tylko bądz grzeczna i nikogo nie zabij. Zaraz wracam.
Poczekałem aż Lex usiadła na wskazanej ławce i poszedłem do sklepu. Założyłem kaptur na głowę. Sklep miał tyko dwie kamery. Idealnie naprawdę nie chciałem kraść no dobra chciałem. Przecież ta randka miała być nie zapomniana. A ja nie miałem nawet grosza przy sobie. Zachowywałem się normalnie tylko przy kamerach spuszczałem głowę. Wziąłem najdroższe wino. Jak szaleć to na całego. Mieliśmy się bawić to słowa Quicka. Wziąłem paczkę czipsów, jakieś ciastka i lizaka w kształcie serduszka. Ale tandeta... Wziąłem przy kasie jeszcze mapkę miasta i podszedłem do kasy. Udało mi się zakręcić kolesia tak że wyszedł na zaplecze po różową zapalniczkę wtedy na legalu wyszedłem ze sklepu.
To randka więc wypadało by przyjść z jakimś badylem. Dość szybko zlokalizowałem już zamkniętą kwiaciarnie. Poszedłem na tyły kwiaciarni. Wyciągnąłem swój nieodstępny scyzoryk i niedługo pózniej udało mi się otworzyć drzwi od zaplecza. Na cale szczęście kwiaciarnia miała zepsuty alarm bo nie miał bym dużo czasu aby złamać kod. Wziąłem jedną różę i wyszedłem z kwiaciarni. Podbiegłem do Al i pociągnąłem ją za sobą za nim ta zdążyła cokolwiek powiedzieć. Jak byliśmy na bezpiecznej odległości puściłem ją
- Jak to ma być randka więc wypadało się przygotować - dałem jej róże
Podałem jej lizaka, czipsy i ciastka i zacząłem oglądać gdzie tu iść.
- Ukradłeś to? - dopytała
- Skąd ten pomysł? - odparłem pytanie na pytanie
- Bo najnormalniej w świecie uciekaliśmy - stwierdziła
- Skarbie no co ty ja nigdy nie uciekam
- Ukradłeś - zauważyła
- Dobra ukradłem, kupił bym to gdybym miał kasę ale nie mam bo w naszym świecie się nie kupuje w naszym świecie się bierze więc wziąłem
Pocałowałem ją za nim zdążyła coś jeszcze powiedzieć.
- Jest środek nocy chyba nic ciekawego nie ujrzymy. Na pewno nie wejdziemy do środka. - powiedziałem patrząc na godziny odwiedzin - ale mam pomysł jak byś chciała jednak wejść
Zaprowadziłem ją na plac św Marka. I usiadłem pod jedną z kolumn które tam stały. Kręciło się tu jeszcze dość sporo turystów.
- Sorry nie opowiem ci żadnej ciekawostki na temat tego miejsca - powiedziałem otwierając wino
- Będziemy pić drogie wino z gwinta? - dopytała
- Prawda że romantycznie
Uśmiechnęła się i usiadła obok mnie.
- Tam jest Bazylika świętego Marka - pokazałem na jeden z budynków, - tam jest jeszcze jakiś tam pałac. W sumie tu co drugi budynek to jakiś pałac. Ale ze mnie głupek, powinienem cię zabrać na kolacje.
- Może lepiej nie - mruknęła
Było fajnie siedzieliśmy tam jakiś czas.
- Mam pomysł - powiedziałem wstając i ciągnąc ją za sobą. - Może przepłyniemy się gondolą
Nie czekając na jej zdanie pociągnąłem ją za sobą. Poszliśmy do kanału.
- Którą gondolę sobie pani życzy? - spytałem
Lex popatrzyła chwilę i pokazała jedną z zacumowanych.
- Znów kradniemy
- Nie skarbie pożyczamy - sprostowałem
Pożyczenie a raczej kradzież gondoli nie było takie trudne ale nie spodziewałem się że tym gównem tak ciężko się pływa. Więc dość szybko oboje wylądowaliśmy w wodzie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz