-Nie ufam mu- fuknął z powrotem siadając.
-Przecież nic jej nie zrobi.- stwierdziłam. Julka też odpadła ale zamiast wyjść, stała w progu. Amanda oczywiście zaraz do niej podeszła i zaczęły coś szeptać. Luke już wcześniej zmienił Pati. Krzysiek był przy radiu a Witek i Mateusz wymiksowali się już po pierwszej minucie. Tak więc zostałam z Drake'em i Pati. Po jakimś czasie Julka do nas podeszła
-Chyba powinniście przyjść- stwierdziła i wróciła na swoje ,,stanowisko". Popatrzyliśmy po sobie ale jak chciała tak też zrobiliśmy. Rozi rozmawiała z Quick'em na schodach. No nie wierzę. Czy oni nie mogą w końcu dać im spokoju. Jak nie Amanda to Drake, jak nie Drake to Amanda. A teraz jeszcze Julka. Ale kiedy usłyszałam o czym rozmawiają zrozumiałam.
-... i przeprowadzają badania i doświadczenia do tego potrzebne były im kobiety to takie przenośne inkubatory gdzie dzieciom wstrzykują jeszcze w łonie matki jakieś substancje. Nie wiem co to jest. Gdy bym miał was sprzedać czy cokolwiek nie powiedział bym ci tego.
No tego jeszcze nie grali. Quick powiedział jeszcze że musi się przewietrzyć i sobie poszedł.
-To wszystko przez ciebie- krzyknęła Rozi na Drake'a.- myślisz że on nie widzi że mu nie ufasz, pobiłeś go. Jeżeli on nie wróci to tez będzie twoją winą- w oczach zebrały jej się łzy i ruszyła w stronę drzwi w tym samym momencie co wszedł Luke.
-A ty gdzie idziesz?- spytał Drake.
-A jak myślisz?- fuknęła i sobie poszła.
-Chyba coś mnie ominęło- zauważył Luke. Wszyscy spojrzeliśmy na Julkę.
-Ja chciałam pójść do pokoju ale rozmawiali a wiec nie chciałam im przeszkadzać- zaczęła się tłumaczyć speszona- nie chciałam podsłuchiwać....
-Ja też tu stałam i wszystko słyszałam- zapewniła Amanda. Zirytowana westchnęłam.
-No dawaj- ponagliłam ja.
-No chodzi o to że ten Ivan to rozpoczął i chce jakoś zmutować zimnych. W Rosji nawet nie ma zimnych.- i na tym skończyła. Poważnie. Chyba cuda się jednak zdarzają. Drake wkurzony poszedł do drzwi.
-A ty gdzie?- dopytałam.
-Nie pozwolę aby moja siostra była z nim sama. Ma pełno ludzi porozstawianych wokół jeszcze coś się jej stanie.
-Drake wyluzuj. Quick nic jej nie zrobi...
-Oboje przestańcie.- przerwał nam Luke- i oboje macie racje. Quick nic Rozi nie zrobi a ona powinna z nim pogadać w końcu sama, ale nie wiadomo co z tymi ludzmi. Ej ty- zwrócił się do tego kolesia przy drzwiach.- jak masz na imię?
-Borys- odpowiedział krótko nawet na nas nie patrząc.
-Możesz wejść.- kontynuował Luke.
-Mi tu dobrze a szef nie wydał żadnych poleceń.
-Borys do domu ale to już- krzyknęłam- albo wchodzisz do domu albo wypad bo cie zastrzelę.
Borys spojrzał na mnie i posłusznie minął próg. Podeszłam do niego, zamknęłam drzwi i popchnęłam kolesia w stronę salonu.
-Siadaj- poleciłam- pogadamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz