czwartek, 5 października 2017

Od Luke'a

Zdziwiony popatrzyłem na siostrę. Mnie nie posłuchał a jej tak? Oczywiście moja siostra zawsze stawiała na swoim ale to było w normalnych czasach, kiedy ludzie nie mogli się wybijać wzajemnie. 
-A wiec po jaką cholerę stoisz nam przed drzwiami.- spytała go Lexi.
-No bo tak chciał szef- odparł.- A musicie tak nade mną stać?
-To mój dom i mogę stać gdzie chcę- odparła. Typowa jej gadka.
-Jakie polecenia jeszcze otrzymałeś?- spytał Drake.
-To sprawa między mną a szefem.
-Ile jest tu ludzi?- spytałem.
-Po co tu przyjechaliście?- dodał Drake.
-Dlaczego mielibyśmy wam ufać?- powiedziała w tym samym czasie Lexi.
-Powoli, nie jestem robotem jak mam odpowiedzieć na pytanie kiedy wy już zadajecie następne- przerwał nam Borys.
-Fakt, chyba to najgorsze przesłuchanie jakie mogło by być, torturujecie ludzi samym gadaniem - stwierdziła Pati, która jako jedyna dobrze się bawiła. Nawet dziadkowie przyszli.
-Przyjechaliśmy tu bo tak chciał szef. Nie tłumaczy się nam.- odpowiedział Drake'owi na pytanie.- ludzi jest sporo 150 wojskowych i cywile. My chcemy tylko żyć normalnie. Większość jest z polski i do swojego kraju chcieli wrócić. Słuchamy rozkazów szefa skoro mu ufacie to nam też możecie.
-Wszyscy słuchają?- dopytała Lexi- jest 150 wojskowych wystarczy że jedna osoba się zbuntuje a komuś z nas może stać się krzywda.
-Teraz tak. I nikt o buncie nie myśli.
-Co oznacza to teraz?- spytał Drake.
-No bo mi akurat jechać z szefem to Ivan kazał.
-Czyli pracujesz dla Ivana- podsumowałem.
-Teraz nie, jechałem z szefem od samej Moskwy, szef to mi nago kazał jechać, znaczy w majtkach- poprawił się widząc zdziwione spojrzenie Drake- szef nie jest pedałem. Kazał mi się rozebrać bo mi nie ufał. W drodze się poznaliśmy i przekonaliśmy do siebie.
-I to wcale nie brzmi dziwnie- mruknął cicho Drake
- Rozmawiałem z ludzmi. Wierzą w szefa i mu ufają. To oni wybrali go swoim szefem bo to w ogóle był ruch oporu. Szef im pomógł, wywiózł z Rosji oni mają rodziny a Ivan ich wybijał, a wiec teraz oni są coś winni szefowi. Szef obiecał że zbudujemy osadę i będziemy mogli żyć normalnie. Czy mogę już isć, miałem stać przed drzwiami a ja nie chcę zawieść szefa.
-Nie- odparła Lexi- siedzisz w domu jak człowiek a jak coś to możesz powiedzieć że ci przystawiłam broń do głowy. Jeszcze jakieś pytania, zastrzeżenia lub coś? Jeszcze ktoś nie ufa Quick'owi?- spytała, po chwili milczenia kontynuowała- no i fajnie to co obejrzymy w końcu jakiś film.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz