poniedziałek, 9 października 2017

Od Quicka

Umyłem się, poszedłem do dziewczyn.
-Jak Drake?- dopytałem. Była tam Amanda. I nim dziewczyny zdążyły otworzyć usta Amanda wyjebała się na mnie z awanturą. Że podważam jej kompetencje i takie tam inne pierdolamento.
-Chciałem zauważyć że nie odbarczyłaś Drake'owi płuca jak mogłaś tego nie zauważyć? Gdybym nie zawołał profesora Drake już by nie żył.
-To miałbyś problem z głowy. Co ty kurwa do mnie mówisz?- w tym momencie Alex wstała.
- Mówię że dałaś dupy.
-Przecież go nie lubisz więc było by ci na rękę jakby zdechł.
-Wiesz co Amanda jesteś pojebana jak lato z radiem i cztery pory roku. Może czasami się poprztykamy ale to jest mój szwagier i kolega. Po za tym profesor dał ci jakieś wskazówki?
-Tak. Zabroniłeś mi się do niego dotykać. Kazał pobrać krew i mocz do badania. Pózniej będzie robił usg nie wiem czego bo się nie tłumaczy. Mówił że przydałby się rezonans.
-No kurwa, starego to pojebało. Co to jest szpital specjalistyczny, skąd ja mu wyczaruje teraz rezonans.
-Nie wiem jesteś bogiem- powiedziała. Nie wytrzymałem i jebnąłem ją w ryj. Niestety zauważył to profesor który właśnie nadszedł. Chciał coś powiedzieć ale go uprzedziłem
-Proszę się zająć moim szwagrem bo ta osoba to weterynarzem powinna być i to nie jest prośba profesorze to polecenie służbowe. On ma żyć i funkcjonować normalnie.
-Nie jestem cudotwórcą synu- odparł profesor.
-A ja nie jestem pańskim synem i proszę się wcielić w cudotwórcę.
-No to chyba profesor uruchomił Quicka- stwierdziła Alex.
-Faktycznie on się nigdy na niego nie wysadził- stwierdziła Rozi.
-Różyczko ja to już muszę pójść ale ty mogłabyś się troszkę położyć i odpocząć.
-A mogę poczekać na wyniki badań?
-Tak kochanie. -musiałem się zgodzić bo i tak wiedziałem że nie odpuści i mnie nie posłucha.
-A ty gdzie się wybierasz?- dopytała
-Skarbie wiesz że się zaczęło muszę to wszystko doprowadzić do porządku. Ludzie muszą zacząć stawiać mur. Muszę zapewnić tym ludziom pracującym ochronę no i może Luke ze mną pojedzie i sprawdzimy tych zimnych. Trzeba zrobić z tym porządek. Alex mogę wziąść Zombiaka? Jest naprawdę przydatny.
-Tylko pilnuj go proszę.
-Oczywiście on wie co robić.- pożegnałem się i poszedłem.
-Borys idziesz ze mną- powiedziałem Luke i Pati siedzieli w salonie i zapytali czy się do czegoś przydadzą.
-Jasne- odparłem- chodzmy już.
Na szczęście kody na bramie były te same.
-Wypuścić cywilów- powiedziałem do Mariusza.
-Szefie ludzie są zmęczeni.
-To mogli zostać u ruskich ja nikogo nie prosiłem to wy prosiliście mnie. Wszyscy mają pilnować lasu. I całej koloni. Wypuszczam ludzi i zgodnie z planem ma tu być dzisiaj wykopane miejsce pod mur i zalane fundamenty.
-Szefie nie da rady.
-Ty ze mną Mariusz nie dyskutuj, chcą przeżyć muszą pracować i jak mogłeś dopuścić do tego że cywile dostali się do lasu.
-Chcieli się rozerwać to tylko młodzież.
-No to właśnie rozerwali całą kolonię. Albo będziesz mnie słuchał albo zmierzysz się ze stadem zimnych. Borys słyszałeś. Masz wszystkiego pilnować. Chodzcie- powiedziałem do Luke'a i Pati. -Zombiak na pakę
Bernańczyk o dziwo posłuchał. Wsiedliśmy do auta.
-Jak myślisz dużo ich jest?- zapytał Luke
-Nie mam pojęcia chłopie. Jeżeli to stado to na pewno rozwalone po całym lesie przez tych debili z koloni.
-Ciekawe jak jest duże- zainteresowała się Pati.
-Podobno spore to od Krakowa szło ale to chyba nie jest te.
-A jeżeli to nie te to co zamierzasz zrobić?
-Jeżeli to ie te to byłby jeden z gorszych scenariuszy bo mieli byśmy dwa stada na łbie. Na pewno muszę znaleść mój motor no i wybrać się na polowanie. Ostatnio się sprawdziło. Wiec może teraz też się uda.
-To może przy okazji sprawdzimy wąwóz- wtrąciła się Pati
-Dobry pomysł- stwierdziłem- tylko nie mówcie Rozi że wybiorę się na polowanie.
-Ale ja cię samego nie puszczę- oznajmił Luke- co my teraz sami zrobimy z tą bandą kretynów jeśli znów zachcą cie porwać?
-Luke możemy o czymś pogadać? Ty byłeś w wojsku sam pracowałeś nad swoimi umiejętnościami ja się kompletnie na tym nie wyznaje. poinformował bym się wszystkich gdybyś się zgodził że byś przejął nad nimi kontrole.
-Jeżeli w ten sposób mógłbym się przydać zrobił bym to z przyjemnością.
-Przecież zawsze się zgadzaliśmy, no nie? Wiesz co Luke bez urazy ale gdybym był babą powiedziałbym że cie kocham
Wtedy wtrąciła się Pati.
-No nie mogę Luke zaczynasz być popularny.
-No wręcz rozchwytywany.
-Pati skup się na robocie- powiedziałem ostro- teraz to nie czas na twoje rozterki seksualne.
-Nie ja się prosiłam o tych ludzi- stwierdziła.
-Nie mów do mnie teraz- powiedziałem- bo pożałuję że nie strzeliłem ci miedzy oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz