niedziela, 29 października 2017

Od Rozi

Nie czułam się zbyt dobrze na własnym ślubie. Do tego Dominik przylatywał średnio co 10 minut i zawsze coś poprawiał jak nie makijaż to moje włosy. Bo przecież ja jestem tam po to by dobrze się prezentować. Więc z ulgą przyjęłam to że mogę zakończyć ten teatrzyk. I dopiero wtedy gdy poszliśmy na górę mogłam naprawdę zacząć cieszyć się własnym ślubem. Zdecydowanie lepiej czuła bym się gdyby zamiast tych wszystkich obcych ludzi byli na przykład ludzie z osady. Ich przynajmniej znałam z widzenia. Pózniej cała ta noc poślubna. Mimo wtopy w kościele, wrednego Dominika który na każdym kroku mówił mi że wyglądam okropnie i tego tłumu to był najlepszy dzień i nawet nikt się nie pokłócił. No i nie mogę zarzucić że Dominik się nie postarał. Nie wiem od jak dawna Quick wszystko planował ale wszystko było dopracowane, a znając Quick pewnie było to spontaniczne więc Dominik nie miał za dużo czasu aby to wszystko dopracować. No i co najlepsze byłam żoną Quicka więc przynajmniej nie będą mi się plątać jakieś księżniczki czy inne wywłoki. No i od dwóch lat pierwszy raz zalogowałam się na Facebooku. Myślałam że wszyscy moi znajomi zginęli i zdziwiłam się kiedy Anka jednak była dostępna. Nasze matki przyjazniły się, a jej ojciec był genetykiem wraz z moim pracował w tym samym instytucie więc często byli naszymi gośćmi w domu. Chcąc nie chcąc przyjazniłam się z Anką. Quick sam zaproponował żebyśmy zaprosili ich na śniadanie. Oczywiście że się cieszyłam, uszykowałam się i mieliśmy zejść na dół. Ale Damon się obudził więc ostatecznie wyszłam sama a Quick z Damonem miał przyjść za chwilę
- Rodzicom też się udało? - spytała pani Grażynka
- Niestety nie - odparłam
- Ale Drake ma się dobrze? - dopytała Aśka
Swoją drogą ciekawa byłam co było między nią a moim bratem.
- Tak - przytaknęłam
- Rodzice wysłali was za granicę? - dopytał pan Robert
- Nie, przez całe dwa lata byliśmy w Polsce.
- Nie miałem pojęcia że można było tam żyć - wypalił
- Było ciężko. Trzeba było się przystosować ale jak widać w Polsce da się żyć.
Pózniej przyszedł Quick. Więc zeszliśmy na temat Damona no i naszego ślubu.
- Gdzie wy się poznaliście? - dopytała Anka - znaliście się przed?
- Nie, poznaliśmy się w trakcie epidemii - przyznałam
Poniekąd byli jak rodzina. Ale dziwnie było gadać. Przez te dwa lata zmieniłam się a Anka została taka sama. Mimo wszystko nie mogłam zostawić ich na pastwę losu. Oglądaliśmy nagranie ze ślubu. Za to panu Robertowi zdecydowanie było głupio.
- Nie będziemy zajmować wam więcej czasu - wypalił pan Robert - ja też jeszcze muszę iść do pracy.
Pożegnaliśmy się i wyszli. Będę musiała przekonać Quicka by im pomógł. Ale zaskoczyło mnie że na laptopie były dwa nagrania i nie mogła to być druga część wesela bo nagranie było całe.
- Quick obiecaj że im pomożesz. - poprosiłam - byli przyjaciółmi rodziny. Załatw by legalnie mogli tu przebywać. Pomóż im znalezć jakieś mieszkanie i pracę panu Robertowi. Jest genetykiem pracował razem z moim ojcem. Przeżył tylko dlatego że wyrzucili go na długi urlop bo od 4 lata żadnego nie brał. 
- Pomyślę - zapewnił
- Obiecaj - poprosiłam
Jeżeli Quick mówi pomyślę znaczy że ostatecznie zapomina o sprawie ale jeżeli powie że obiecuje to robi wszystko by daną sprawę załatwić. Już trochę go znam.
- A może zabierzemy ich ze sobą - podsunęłam - przecież w osadzie jest już w miarę bezpiecznie. Nie musieli by martwić się o jedzenie no i może pomógł by przy tych szczepionkach bo nasz stary profesor chyba sobie wszystko olał.
- Obiecuje że się zastanowię - powiedział - słoneczko naprawdę muszę to przejrzeć bo na 13 jesteśmy umówieni
- John zdajesz sobie sprawę że jest już 12 - powiedziałam
Zaskoczony spojrzał na zegarek. 
Odpaliłam ten drugie nagranie i wyłączyłam jeszcze szybciej niż je włączyłam. No nie wierze
- John możesz powiedzieć mi co to jest? - spytałam wściekła odkręcając laptopa w jego stronę.           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz