Za oknem już się ściemniało. Właściciel wciąż siedział za ladą ,ale i tak nic nie robił, Emilio mówił że o tej porze to on już zawsze wychodził. Był bardzo kiepskim szefem i wiele osób zwalniało się już po kilku dniach. Przy okazji nauczyłam się jak jest po włosku "dzień dobry", "do widzenia", "w czym mogę pomóc", "czy podać coś jeszcze" i "99". Czyli tekst który pojawiał się najczęściej. Sama obsłużyłam kilku polaków a więc zdążyłam nauczyć się obsługi kasy.
Uświadomiłam sobie że jest grubo po kolacji i że pewnie Luke się martwi. Zastanawiałam się też jak sobie Drake poradził.
Na szczęście długo nie musiałam się zastanawiać bo przyszedł. Kończyłam pracę dopiero za godzinę a wiec Drake zaoferował że sobie poczeka. Jednak właścicielowi nie podobało się że Drake stoi w jego sklepie a wiec Drake stwierdził że musi kupić zapalniczkę tylko że nie wie czy ma być niebieska czy czarna, a może zielona?
Właściciela denerwowało jeszcze bardziej to że nie wie o czym mówimy. Opowiedział mi że załatwił sprawę z gondolierem i że musi się u niego wstawić o piątej.
-Masz ten nóż? -spytał po chwili co totalnie mnie wybiło.
-Nie, no przecież mi zabrałeś na ślubie zapomniałeś.
-A to ciekawe bo jakoś mi tak zniknął. Ale jakby ci się zachciało zabić tego kolesia to wiec że nie będę miał nic przeciwko.
-Drake- oburzyłam się.
-No co? Denerwuje mnie.
-To jak kiedy zabierzesz mnie na tą randkę? - zmieniłam temat. Ale w tym momencie podszedł Emilio i wytłumaczył że to on ma obsłużyć tego pana. Oczywiście Drake i tak kupił tą zapalniczkę dopiero po dziesięciu minutach i na odchodne pocałował mnie i powiedział że poczeka na zewnątrz. Po niecałych trzydziestu minutach mogłam skończyć pracę i wrócić do hotelu. Szliśmy w milczeniu trzymając się za ręce. Było mocno po 22 a więc zdziwiłam się że jak wróciliśmy nikt jeszcze nie spał.
-No wreszcie- powiedział Luke
-Dłużej się nie dało?- zapytał Quick.
-Coś się stało?- spytałam spoglądając na nich.
-No raczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz