To wszystko było bardzo dziwne .Mój brat stał się celem zmasowanego ataku ze wszystkich stron. Sypać się zaczęło gdy zachorował Damon ,pózniej ta akcja z Izą a na koniec bunt, porwania, pobicia. John strasznie to przeżywał choć starał się tego po sobie nie dać poznać, bardzo cierpiał.Jak by wydoroślał zmienił się, stał się opiekuńczy, bardzo odpowiedzialny w stosunku do własnego syna, wszędzie go zabierał i znikał na całe dnie czasem dni było kilka . Któregoś dnia przyszedł do domu i oświadczył że zabił Izę oponowałam że była w ciąży i zabił bogu duch winne dziecko,On tylko wzruszył ramionami .
-Nie była nigdy dobrą matką no poza tym ja sierot chował nie będę.
Zero uczuć, emocji, zaczął zabijać z zimna krwią więcej niż zazwyczaj i nie szalał przy tym jak zwykle,Podobno to dla bezpieczeństwa wszystkich.Świat nie było i tym razem.Wszystkie siły rzucał na poszukiwania tej wywłoki jednak bez skutku. W końcu nawet jej brat powoli się poddawał, choć miał przebłyski i wtedy zrywał się i gdzieś jechał.Kto z nas interesował się Damonem zawsze dostawał ostrzeżenie od misia, który teraz spał w ich pokojach i zawsze był przy małym .Ten bawił się z nim bił go lizał jak to maluch. Brat bardzo o niego dbał ciągle go przebierał bo wychodziły mu ząbki i się ślinił, jezdził z małym na konsultacje, szczepienia ,ciągle mówił mu o matce do tego stopnia w niego to wklepywał że mały w wieku siedmiu miesięcy mówił już mama i potrafił z pośród kilku zdjęć pokazać zdjęcie własnej matki. W ich pokoju było coś na wzór ołtarzyka wszędzie porozkładane były zdjęcia Roz praktycznie nikogo tam nie wpuszczał. Drake który trzymał się blisko z bratem oddalił się od niego, starał się nie wchodzić do ich pokoju a gdy to zrobił wracał na dół i zaczynał pić.Wszyscy mówili bratu że przesadza, że powinien odpuścić, że powinien pozwolić Drake'owi pochować siostrę by pamieć po niej pozostała wtedy on tylko obracał obrączkę na palcu przez jakiś czas i powtarzał, że do puki nie przyniosą mu jej ciała to jej nie pochowa. Choć by kość na której będzie ten pieprzony pierścionek to wtedy może się zastanowi .Wszystkich nas nieco męczyła ta chora miłość.Brat się nikomu nie narzucał,nie jadał w domu a jak w nim był i babcia skłoniła go by coś zjadł,to siedział przy stole chwilę, ale nigdy się nie odzywał. Chwilę popatrzył na wiadomości coś pogrzebał w talerzu zabierał syna, mówił dobranoc i znikał w swoim pokoju, to było tyle jeśli chodzi o rozmowę z nim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz