czwartek, 16 listopada 2017

Od Quicka

Wypad do ruskich to było dobre posunięcie. Mariusz, Grzesiek, Borys i ja. Oraz kilku dobrze wyszkolonych wojaków. Zdjęliśmy ochronę z rezydencji pana Iwanowa. W momencie kiedy jakiś rusek wychodził z pomieszczenia dobrze mi już znanego. I ciągnął za sobą dziewczynę. We czterech stanęliśmy w drzwiach. Zobaczyłem tam również o zgrozo Filipa. Weszliśmy bez słowa do jadalni. Schemat był prosty. Że wszyscy stoimy tak samo, w ten sam sposób stawiamy broń. Nikt się nie odzywa oprócz mnie. Gdy zobaczyłem Filipa.
- Dzień dobry bardzo - powiedziałem
- A gdzie wstęp - skomentował Sasza.
Gościu który trzymał moją żonę zbladł.
- Miłość, honor, ojczyzna,
- A szmaragdy? - dopytał Ivanow
- Rosja jest bogata w różne minerały.
No nie wierze jednak to była prawda. Była tutaj a ja nie mogłem się zdradzić. Powinna się domyśleć a on nie do końca.
- Masz wiele pięknych zabytków Ivanow
- No Mściciel umie mówić.
Ivanow zebrał się do jedzenia.
- To co byś chciał zabić Mścicielu? - zapytał
- Hm... głodny jestem - popatrzyłem na Roz czego ona raczej nie mogła zauważyć.
- Chyba chory - stwierdził Ivanow - myślisz człowieku że jak rozłożyłeś moich ludzi to nie będzie następnych
- Tak ci egzotyczni murzyni. Hm... zastanówmy się popatrz Ivanow że ja nie wpadłem na to że można by jakieś murzyńskie tipi.
- Tipi posiadają Indianie - poprawił mnie
Spojrzałem na Mariusza który odepchnął ruska od Roz
- Nie ładnie Ivanow tak traktować swoją żonę.
- Skąd to przypuszczenie? - dopytał
- Szanowna pani ma obrączkę na jakże zmysłowym paluszku
Mam nadzieje że Roz kapowała że ja to ja.
- A wie pani - pogładziłem ją po włosach - w Polsce jest taki mały domek a w tym domku ma pani siostrę?
Roz zrobiła wielkie oczy i pokręciła głową.
- Raczej brata - zająknęła się nie wiem czy w szoku, radości czy ze strachu.
- Chwila rejestruje - Grzesiek mnie stuknął i pokazał świra przy głowie. - a ten brat. Ej - spojrzałem na chłopaków a oni zrobili dziwne skrzywione miny. - To jest żona tego świra, nie czekajcie nie tak. Panie mi się poplątały. No w każdym razie ten klon pani znaczy ta piękna zmysłowa kobieta ma brata który ładuje się ciągle w kłopoty.
- Ładuje - powtórzyła jak echo Roz
- Tak łazi z taką straszną laską. Czarny koń ma bardzo nie odpowiedzialnych ludzi no może miał.
- Honor - krzyknęli chórem chłopcy
Sasza patrzył na nas
- Ty i teatrzyk
- Nie jadł bym tego bo jeszcze się pan udławi
- Czemu miał bym - dopytał Ivanow
- A wiem pan że w trumnie czasami może być zamknięty trup. A w jedzeniu coś bardzo niezdrowego.
- Chcesz mi powiedzieć... - splunął Sasza do talerza.
- Oj pani żono - przytuliłem Roz do siebie. - nie powinna pani oglądać męża w takich sytuacjach. A pan skoro jest tak bogaty -
Odskoczyłem od niej natychmiast - powinien mieć degustatora. Dużo się o panu w świecie mówi.
Saszka patrzył na mnie otępiałymi oczyma.
- Nie rozumiem jednej rzeczy. Czy pan sklonował żonę i tą drugą babkę
- Ty udajesz głupiego człowieku czy jesteś głupi? - dopytał Sasza
- Nie dokładnie i nie do końca rozumiem Polski więc przepraszam. A z tym całym Drake'em już w ogóle dogadać się nie mogę.
Filip patrzył na mnie badawczo.
- Dziękuje i przepraszam za zakłócanie jakże miłego i rodzinnego obiadku.
Tak szybko jak się pojawiłem tak szybko się zmyłem. Pobiegliśmy tunelami przez więzienie. Teren był czysty więc raczej Sasza nie domyślił się którędy uciekliśmy. Po dwóch godzinach dotarliśmy do samolotu.
- Dla przykładu powinien szef coś wyjebać w kosmos - powiedział Mariusz
- Dawaj jakiś pierwszy, lepszy zabytek. Myślicie że zrozumiała? - dopytałem - poznała?
- Inny był plan zgłupiałeś szefie
- A ty byś nie Mariusz?
- Przecież mogli nas odstrzelić jak kaczki.
- Dobra tu jest coś strzelaj do tego
I obiekt poleciał w powietrze.
- Skąd wiedziałeś szefie? - dopytał się Grzesiek
- Nie wiedziałem ale nie mogłem się oprzeć. Mam ochotę zarżnąć tego Ivanowa. Wybebeszyć mu flaki, nadziać na widły.
- Właśnie ludzie mówią że zabił pan dziecko jakimiś widłami
- Nie dało się zabić widłami i nie było dzieckiem znaczy tak. To znaczy nie.
- To w końcu jak? - dopytał Mariusz
- Profesor stworzył zimnego i ten mały zeżarł własną matkę a pózniej zeżreć chciał nas. Dobra nie ważne nie zrozumiecie tego. Lecimy tylko nisko może uda nam się złapać jakąś bojówkę. Kurde muszę się dowiedzieć kto tym steruje. Kto pociąga za sznurki i po co temu pajacowi moja żona. No cóż teraz pozostaje nam tylko czekać.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz