czwartek, 16 listopada 2017

Od Rozi

Nie wiem ile czasu minęło. Trzy razy dziennie przychodził Filip przynosił mi jedzenie, próbował ze mną rozmawiać a na koniec zapraszał mnie na następny posiłek z Saszą. Jadałam tylko raz na dwa dni albo było do dłużej zaczęłam się już gubić. Nie rozmawiałam z Filipem. Mieszał mi w głowię a o ruchu oporu na pewno mi nie opowie. Filip to pokerzysta umie kłamać a ja nie umiem przejrzeć jego kłamstw. Ale nie miał żadnego powodu aby kłamać mnie w sprawie Drake'a z reszto był naprawdę przejęty. Najgorsze jest to że to jest bardzo prawdo podobne. Quicka nie było a Drake wyszedł z domu przecież dlatego poszłam go szukać. A jeżeli on za kozaczył i ktoś nie wyrobił i naprawdę go zabił. Tęskniłam za Quickiem i Damonem. Teraz mam tylko ich... Jak natrafiała się jakaś okazja próbowałam uciekać. Ale nigdy nie dotarłam do drzwi. Znów usłyszałam przekręcany klucz w drzwiach.
- Jesteś głodna? - spytał Filip
Oczywiście że byłam głodna.
- Sasza ma już dość. Każe ci zejść na obiad albo umrzesz z głodu. Mu naprawdę przestało już zależeć. Ma dla ciebie niespodziankę
- Bujaj się i zabierz ze sobą Saszę - fuknęłam - nie chce cię widzieć, nie chcę z tobą rozmawiać
- Bo prawda boli
- To nie jest prawda. Znam Quicka i nie wmówisz mi żadnej złej rzeczy na jego temat.
- Twój mąż jest odpowiedzialny za śmierć twojego brata - warknął oburzony
- Jeżeli mój brat nie żyje jest tylko i wyłącznie jego winą. Quick nie ma w tym nic wspólnego... - wypaliłam a po policzkach poleciały mi łzy. Drake zawsze prosił się o śmierć ale nie miałam pojęcia że kiedyś się dośpiewa.
- To jego ludzie - nie dawał za wygraną Filip
- Właśnie jego ludzie - wypaliłam - jego nie było gdy by był nic by mu się nie stało. Quick by na to nie pozwolił.
- Święty Quick. Jesteś głupia - fuknął
- Nie zjem z Saszą a na przyszłość nie przyłaz sam tylko przyślij do mnie Dimitra
- To nie jest prośba.
Złapał mnie za rękę i wyciągnął mnie z pokoju. Pociągnął mnie korytarzem. Próbowałam się mu wyszarpnąć ale za każdym razem mocniej mnie ściskał za rękę. Wprowadził mnie do jakiejś wielkiej jadalni. Gdzie siedział tylko Sasza.
- Witaj moja droga - powiedział wstając
Filip posadził mnie na jednym krzesełku i przykuł moją rękę do niego kajdankami. Jak już siedziałam usiadł Sasza.
- Sprawia pani dużo kłopotów - zaczął - zaproponowałem Filipowi żeby dał sobie spokój ale mówi że doprowadzi to do końca bo jest za panią odpowiedzialny. Skąd się znacie?
- Nie interesuj się - fuknęłam
- A gdzie pani maniery? - dopytał oburzony Sasza
- Zostały w domu
Ewidentnie go bawiłam co tylko bardziej mnie irytowało.
- Proszę przyjąć moje kondolencje - wypalił
Spojrzałam na niego pytająco
- Słyszałem co spotkało pani brata. Filip mówił że był jego przyjacielem. Współczuję pani brat, mąż...
- Czekaj o czym ty mówisz...
- Może najpierw zjemy - powiedział
- Mam gdzieś twoje jedzenie.
- Coś pani pokażę - powiedział i włączył duży telewizor
Telewizor się odpalił. Zobaczyłam Quicka był z nim Damon. Szuka mnie, poszedł do telewizji. Mówił że mnie kocha i że mnie znajdzie. Po policzkach popłynęły mi łzy. Jak się skończyło Sasza wyłączył telewizor
- Mój mąż chce się dogadać - wypaliłam - niech pan się z nim skontaktuję, niech powie mu pan czego chce...
- Jak dzieci szybko rosną - skomentował Sasza - Może jednak zjemy?
- Czego pan chce? Jaki jest cel tego wszystkiego?
- W Polsce nie dzieje się ciekawie. Musze myśleć o swoich ludziach. Obawiałem się pani męża więc pani w Rosji była dobrym planem. Ruch oporu... - zamyślił się - teraz wychodzi że uratowałem pani życie
- O czym pan chrzani - warknęłam
- To tylko nagranie - wyjaśnił - nagrane ponad miesiąc temu. Pani mąż zapłacił i puszczają to cały czas.
- Miesiąc temu - powtórzyłam
- Tak miesiąc temu - odparł - od tamtego czasu nie słyszałem żadnych posunięć pani męża. Sądzę że pani mąż nie żyje...
- Jak to nie żyje - szepnęłam a głos mi się załamał
- Odkuj panią - nakazał Sasza
Filip posłusznie uwolnił moją rękę. Sasza podał mi chusteczkę.
- Pani mąż miał wrogów? - spytał siadając obok mnie
- Miał pełno wrogów na przykład pan - fuknęłam
- Czarny koń upadł pojawił się ktoś nowy. Telewizja o tym trąbi
- O tym że mój mąż nie żyje? - dopytałam głupio
- Nie o Czarnym Mścicielu który robi sporo zamieszania
- To on zabił mojego męża?
Włączył mi jakieś ujęcie z nagrania jakiegoś hotelu gdzie były jakieś trzy flagi. Chwila słyszałam coś o flagach. Borys mi mówił. Dwie flagi to gospodarzy trzecia to ta poległa czy jakoś tak. Dwie flagi były jakieś czarne z niedzwiedziem a trzecia była czarnego konia.
- Czarny koń poległ - zauważył Sasza
Mój brat a teraz jeszcze mój mąż. Zostałam sama. Nie mogłam się uspokoić a najgorsze jest to że to Sasza mnie pocieszał i Filip. Czyli dwie najgorsze szuje świata.
- Chce wrócić do domu - szepnęłam
- Nie ma już domu - powiedział Filip - pozostali też mogą już nie żyć
- Nie to jest nie możliwe - powiedziałam
- Możemy oddać cię Mścicielowi albo ruchowi oporu obaj ucieszą się jak będą mogli cię zabić - ciągnął Filip
Sasza posłał Filipowi mordercze spojrzenie.
- Obiecuję że dowiem się czy Czarny koń żyje oraz co z pozostałymi. Wyślę tam swoich ludzi...
- Tych żywych czy Alfredy - warknęłam
- Jakie Alfredy
- Zmutowany zombie ma na imię Alfred - powiedziałam
- Skąd pani to wie? - spytał
- Powiedział
Saszy zaświeciły się oczy a ja wiedziałam że powiedziałam o wiele za dużo. Złapałam się za twarz i rozpłakałam
- Dziewczyna Drake - wypalił Filip
- Dimitr - zawołał Sasza - zaprowadzi panią do pokoju. Tylko na boga nie daj się pobić.
 

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz